Masada – starożytna twierdza żydowska położona na szczycie płaskowyżu samotnego płaskowyżu na Pustyni Judejskiej w Izraelu. Dochodzi tam do trzęsienia ziemi podczas którego z rozpadlin wydobywają się trujące opary. Jedyną osobą, której udaje się ujść z życiem jest Tommy, chłopiec chory na nowotwór skóry. Na szczycie towarzyszy mu ksiądz – ojciec Rhun Korza. Na miejsce z wykopalisk w niedalekiej Cezarei przybywa też doktor Erin Granger i sierżant Jordan ze swoim oddziałem. Mają zbadać podziemny grobowiec, który został ujawniony podczas trzęsienia ziemi. Już w podziemiach dowiadują się, że podziemia miały skrywać Ewangelię Krwi, a oni najprawdopodobniej stanowią trójkę zapowiedzianą przez przepowiednię: Uczoną Niewiastę, Męża Wojownika i Rycerza Chrystusa. Zaczyna się wielka przygoda mająca na celu znalezienie księgi, a jej trasa biegnie z Izraela poprzez Niemcy, Rosję i Rzym. Dodatkowo za plecami trójki czai się wróg, który pragnie pierwszy dostać księgę w swoje ręce.
Rollins i Cantrell skonstruowali naprawdę dobrą i ciekawą powieść sensacyjną/przygodową. Zawiera wszystkie elementy charakteryzujące ten gatunek.
Od razu rzuca się w oczy złożona konstrukcja postaci. Mamy tutaj: księdza o nie do końca czystym sumieniu, wzbudzającego podejrzenia od samego początku; piękną archeolożkę, która przestała wierzyć w Boga, ponieważ doznała wielu cierpień ze strony wręcz fanatycznie poddanego wierze ojca i żołnierza macho o czułym sercu. Postaci te są na tyle intrygujące, że nie można doczekać się na retrospekcje ukazujące ich dawne przeżycia. Dla mnie były to najbardziej interesujące momenty książki. Intrygujący okazali się też wrogowie, postaci zwane strigoi, czyli po prostu wampiry. Jednak niech nie łudzi się ten, kto myśli, że po raz kolejny mamy do czynienia z wampirami delikatnymi, posiadającymi ludzkie uczucia, których skóra skrzy się w słońcu niczym miliardy srebrnych odłamków. Postaci te są tu ukazane jako rasa okrutna, niezdolna do odczuwania czegokolwiek poza nienawiścią.
Akcja toczy się wartko, momentami nawet zbyt szybko. Autorzy praktycznienie dają czytelnikowi wytchnienia, a sytuacja bohaterów potrafi zostać obrócona nawet o 180 stopni i kiedy tylko wydaje się, że ulubiony bohater jest już bezpieczny, za rogiem czyha na niego kolejne niebezpieczeństwo.
Opowiedziana historia nawiązuje natomiast do wielu wydarzeń historycznych i religijnych. Pomijając dzieje i postaci biblijne, które powieść narzuca już samym tytułem, przywołani zostają w niej także Elżbieta Batory (tutaj jako Elizabeth Bathory, zachowano angielska pisownię) i Grigorij Rasputin. Postaci te (mam na myśli Batory i Rasputina) zostały przedstawione w całkiem inny sposób niż przyjęto ich dotychczasowe postrzeganie. Postać Rasputina została nacechowana niezwykle negatywnie, natomiast sceny z udziałem Batory w większości takiego nacechowania nie posiadały.
Momentami miałam wrażenie, że czytam kalkę z Aniołów i demonów, czy też Kodu Leonarda da Vinci Browna. Szczególnie podobna była budowa powieści – krótkie i najeżone akcją rozdziały, tajemnicze miejsca poszukiwane przez bohaterów, rozwiązywanie zagadek powiązanych ze znalezionymi przedmiotami. Nie jest to jednak wielki zarzut, takimi przymiotami charakteryzuje się wiele powieści przygodowych i równie dobrze, można by napisać, że czytając Browna ma się wrażenie czytania kalki z Rollinsa.
Szczerze muszę przyznać, że Ewangelia krwi momentami mnie nudziła i męczyła. Przez fakt że praktycznie każda strona przepełniona była akcją (i krwią oczywiście), trudno mi było ciągle emocjonować się przedstawionymi przygodami. Do tego stopnia, że po jakimś czasie nie mogłam się doczekać, aż skończę tę książkę.
Niestety nie zmienia faktu, że ciekawe i zaskakujące zakończenie urywało historię i nie wyjaśniało wielu wątków. Nie mam pojęcia, czy ma być to wstępem do kontynuacji powieści, czy po prostu Rollins i Cantrell nie mogli się ze sobą porozumieć, co do dalszego kształtu historii i postanowili zostawić wiele niedomówień.
Dodatkowo, jakby na siłę w całą opowieść została wrzucona historia Tommy’ego. Miałam wręcz wrażenie, że to od jego osoby miała rozwinąć się cała przygoda, ale zabrakło pomysłu na jego osobę i na odczepne, niejasno przedstawiono jego dalsze losy.
Podsumowując, Ewangelia krwi to wciągająca historia, posiadająca cechy zarówno powieści przygodowych, jak i sensacyjnych. Jestem przekonana, że przypadnie do gustu wielbicielom gatunku.
Tytuł oryginału: The Blood Gospel
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: Albatros
Lubię, gdy akcja tak szybko ciągnie czytelnika do przodu. Zainteresowałaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńZnam twórczość Rollinsa, dlatego i po tę powieść kiedyś sięgnę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu twojego opisu dochodzę do wniosku, że to chyba nie jest książka dla mnie...
OdpowiedzUsuń