Moda to nie tylko blask fleszy, wielkie pieniądze i sława. Za jej kulisami czają się skrywane tajemnice, m. in. o megalomańskich projektantach, modelkach stawiających na szali własne życie, by osiągnąć tzw. rozmiar zero. Przeciętny człowiek, z branżą mody niezwiązany, widzi tylko to, co oferują media: uśmiechnięte, pławiące się w luksusach modelki, bajecznie bogatych projektantów i brak moralnych hamulców. Całkiem nieznane aspekty modowego życia miała ukazać książka Kristie Clements Vogue. Za kulisami świata mody.
Jako osoba będąca w kwestiach mody totalną ignorantką, zacierałam ręce sięgając po książkę Clements. Jedynym powodem była ciekawość, by zobaczyć co też jeszcze, poza jedzeniem nasączonych wacików, można było w tym przemyśle wymyślić. Dodatkowo entuzjastycznie do książki Clements nastawiła mnie lektura wywiadu z nią w magazynie Twój Styl (tutaj), która wzmogła tylko moją ciekawość.
Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału, coś mi nie pasowało. Brakowało obrazoburczych opisów, wymieniania nazwisk kapryśnych gwiazd, czy też trików do jakich zmusza się modelki, by dobrze się prezentowały. Ostatecznie książka Clements, byłej naczelnej australijskiego Vogue’a okazała się jej autobiografią, co sama potwierdziła w jednym z końcowych rozdziałów. Niestety dość szybko doszłam do tego wniosku i niezmiernie się rozczarowałam, ponieważ po tym tytule oczekiwałam czegoś zupełnie innego.
Nie mogę zrozumieć, czemu wydawcy uciekają się do takich trików. Rozumiem, że aby zwiększyć nakład sprzedanych egzemplarzy, trzeba się posuwać do skrajnych jej opisów i pochwał treści, ale absurdem jest umieszczać na okładce blurba, który w żaden sposób nie odzwierciedla treści. Muszę przyznać, że także magazyn Twój Styl, który niezmiernie lubię i szanuję, opacznie przedstawił fakty, tak jakby osoba przeprowadzająca wywiad w ogóle książki nie czytała, albo przeczytała jedynie rozdział o wychudzonych modelkach. Szkoda, że w taki sposób nabija się czytelników w butelkę, tym bardziej, że sama Clements w swojej autobiografii niejednokrotnie podkreślała ich rolę i inteligencję.
Byłabym niesprawiedliwa twierdząc, że historia opisana przez Clements jest zła i żal zmarnowanego na nią czasu. Rzeczywiście wiele przytoczonych wydarzeń opisanych jest ciekawie i niezwykle zabawnie, np. jak podczas sesji można spaść z wodospadu o wysokości, bagatela, 15 metrów (Behapowcom radzę nie czytać takich fragmentów), czy też w jaką można wpaść rozpacz, gdy nie można znaleźć idealnych butów do sesji.
Clements pokazuje, że swoją pracę naprawdę można kochać. Podkreśla, że dzięki poświęceniu i sumienności można wspiąć się na sam szczyt. Ukazuje samą siebie, jako profesjonalistkę w każdym calu, posiadającą znajomość trendów w jednym malutkim paluszku. Mimo tego, że czasami ma się wrażenie, że czyta się Diabeł ubiera się u Prady, to historia Clements różni się tym od powieści Lauren Weisenberger, że jest prawdziwa. Naczelna australijskiego Vogue'a zaraża wręcz swym uwielbieniem modowego światka i widać, że rzeczywiście stanowi on integralną cząstkę jej życia.
Podsumowując, jeśli tak jak ja spodziewacie się po książce Kristie Clements Vogue. Za kulisami świata mody, skrywanych i niecodziennych sekretów, a nie znacie się zbytnio na projektantach i całej branży modowej, to z pewnością się zawiedziecie. Jeżeli jednak z zapałem śledzicie najnowsze trendy albo aspirujecie do pracy w magazynie o modzie, to autobiografia Clements z pewnością Was zachwyci.
Tytuł oryginału: The Vogue factor
Liczba stron: 300
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ja w ogóle nie śledzę modowego świata, więc raczej to książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu wywiad z autorką książki w "Twoim Stylu". Niesamowicie mnie zaciekawiła. Jestem szalenie zaintrygowana tymi kulisami świata mody. W sumie od dawna bardzo chciałam przeczytać "Vogue.Za kulisami świata mody", ale w natłoku innych książek, o niej zapomniałam. Dziękuję, że mi przypomniałaś. :-))
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie tylko ja miałam wrażenie na podstawie tego wywiadu, że poczytam o tych "pikantnych kulisach". Niestety tak jak wspomniałam, wywiad słabo odwierciedla treść książki.
UsuńSzkoda... Czasem tak bywa, że wywiad jest lepszy niż książka. W sumie z jednej strony, tak jak już wspomniałam, niesamowicie mnie zaciekawił ten tytuł i wciąż chcę go przeczytać, ale z drugiej czułam, że może w niej zabraknąć tych najpikantniejszych szczegółów z życia modelek, projektantów itd. Chyba autorka specjalnie ominęła nazwiska i najciekawsze wydarzenia, żeby nie narazić się branży modowej. Szkoda, że spodziewałaś się czegoś innego, a otrzymałaś co innego. Wciąż mam nadzieję, że jednak mnie ta książka aż tak nie rozczaruje. Zobaczymy. A co do wywiadów w "Twoim Stylu" czytam je bardzo często i często na ich podstawie wybieram książki. Oby nie zaniżyli swojego poziomu brakiem obiektywizmu i przygotowania. :-)
Usuń"Twojemu Stylowi" chyba to nie grozi :)
UsuńWidzę, że też jesteś fanką "TS". :-) Ja osobiście uwielbiam ten magazyn. Moja mama prenumeruje go od pierwszego numeru. :-)
UsuńTak :) ja sama się wkręciłam i kupuję od jakiegoś czasu. Głównie ze względu na ciekawe artykuły i wywiady, bo w większości gazet niestety same zdjęcia i reklamy
UsuńNie lubię biografii, więc jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń