Lubimy się bać. Co więcej, fakt ten potwierdzony został naukowo, jednak jego przyczynę tłumaczy się dwojako. Po pierwsze: jako chęć dodania barw ustabilizowanemu życiu, po drugie: jako uwielbienie uczucia wracania do spokojnego bytu, po chwilowym podniesieniu adrenaliny. Muszę przyznać, że ciężko mi określić, co mną tak naprawdę powoduje, ale w kwestii strachu się nie wyróżniam. Panicznie boję się horrorów, jednak czasami lubię poczuć dreszczyk przerażenia na plecach, a jeżeli czytany fragment powieści sprawia, że mam wrażenie, iż ktoś czai się za moimi plecami, to jestem w siódmym niebie. Po horrory sięgam dość sporadycznie, jednak Wykreślone imię Rhiannon Lassiter, jakoś od początku przykuło moją uwagę i dało nadzieję na wywołanie ciarek.
Kat, John, Roley i Cat są przyrodnim rodzeństwem, które za chusteczkę pogodzić się nie może, nad czym ubolewają ich opiekunowie. Naiwni rodzice, mający nadzieję na pogodzenie zwaśnionych potomków, zabierają dzieci na wakacje do domku koło lasu, w którym mieszkała kiedyś, nieżyjąca już matka dwójki z nich. Początkowo sielska wyprawa, przerywana co chwilę kłótniami rodzeństwa, szybko przybiera feralny obrót, przyprawiający czytelnika o gęsią skórkę. Wymuskana Cat znajduje lalkę z pięknymi włosami, o wdzięcznym imieniu Dalila w otoczeniu trzech łysych laleczek – jej trutni. Dodatkowo dziewczyna odkrywa, że domek dla lalek do złudzenia przypomina chatkę, w której teraz wszyscy przebywają. Kat natomiast znajduje bibliotekę, która ją zachwyca, szybko jednak dokonuje makabrycznego odkrycia – w książkach wykreślono imiona wszystkich pozytywnych bohaterów, a osobą, która to zrobiła, była najprawdopodobniej jej zmarła matka. Roleya prześladują odbijające się w szklanych powierzchniach twarze mimów, tylko John wydaje się nad wyraz spokojny, mimo że jest świadomy czającego się zagrożenia. Dodatkowo w okolicy zaczyna krążyć sąsiadka Alicja oraz bardzo przystojny młodzieniec, zwany Lisem. Tylko w rękach zwaśnionego rodzeństwa leży ochrona swojego bezpieczeństwa i rozwiązanie zagadki czającej się nie tylko w chatce, ale i w pobliskim lesie.
Powieść Lassiter jest pełnokrwistym horrorem. Autorka z wprawą buduje napięcie, zaskakując czytelnika grozą i czającym się na głównych bohaterów niebezpieczeństwem. W trakcie jej czytania, nieraz miałam wrażenie, że coś czai się za moimi plecami, że tak, jak jedna z głównych bohaterek, będę prześladowana przez upiory. Emocjonowałam się historią zawartą w Wykreślonym imieniu do momentu, gdy miała zostać rozwiązana, bo niestety zakończenie powieści okazało się dość trywialne, wskazując jednoznacznie, że książka przeznaczona jest w głównej mierze dla młodzieży.
Bohaterami jest grupa nastolatków w wieku około 15 lat. Ich zachowanie typowe jest dla osób w tym wieku, a autorka postarała się o zróżnicowanie ich charakterów, co szczegółowo widać przede wszystkim na podstawie opisu Cat i Kat. Jedna z nich jest zakochana w sobie i swoim wyglądzie, jedyne o czym jest w stanie myśleć to ciuchy, kosmetyki i chłopcy, druga zaś jest introwertyczką uciekającą przed realnym życiem w krainę książek.
Autorce należą się brawa za nawiązanie do historii biblijnych, czy literackich, które niejednokrotnie pojawiają się na kartach powieści. Bardzo lubię, gdy książki młodzieżowe nie są o przysłowiowej d…ie Maryni, tylko w konkretny sposób edukują i poszerzają horyzonty czytelnika.
Mój jedyny zarzut skierowany jest w stronę, momentami zbyt górnolotnych, dialogów, które nijak pasują do języka używanego przez młodzież. Mierzi mnie też zbyt bajkowe i dziwaczne zakończenie, ale nie mnie dyskutować z wyobraźnią pani Lassiter. W końcu nastolatką przestałam być już jakiś temu i przyznaję, że stąd może wypływać moja niechęć.
Pozwolę się sobie przyczepić jeszcze do korekty książki, czego z reguły nie robię, bo jakoś uważam, że każdemu zdarza się coś przeoczyć (już widzę gromy lecące z oczu wielbicieli skrupulatnego sprawdzania tekstu). Mam niejasne wrażenie, że powieść nie została takiej korekcie poddana lub sprawdzone zostały jedynie pierwsze strony. Każda kartka roiła się od literówek, dziewczyny wypowiadały się w rodzaju męskim, chłopcy w żeńskim. Takich rzeczy nie robi się czytelnikom, nawet tak nie zwracającym uwagi na błędy jak ja. Serio. Aż mnie oczy bolały.
Wykreślone imię to trzymający w napięciu horror, który ciężko odłożyć, gdy już zacznie się go czytać, nie zraża nawet fakt, że książka gubi gdzieś po drodze to coś, co przyciąga jak magnes i nie pozwala jej odłożyć. Mimo pewnych mankamentów, jestem przekonana, że znajdzie swoich fanów i zdecydowanie wpasuje się jako idealna lektura na wakacje.
Tytuł: Wykreślone imię
Autor: Rhiannon Lassiter
Tytuł oryginału: Bad Blood
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Data wydania: 2009
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: W.A.B.