piątek, 31 maja 2019

Książki na Dzień Dziecka

Jeśli nie macie jeszcze prezentu na Dzień Dziecka dla swoich lub znajomych smyków, proponuję rozważyć zakup książek. To prezent, który na pewno dostaniecie last minute. Przygotowałam dla Was zestawienie książek, które są praktycznie wszędzie dostępne i podzieliłam je na trzy kategorie wiekowe.

Dla maluchów 


Bardzo ciekawą serią jest ta o Małym Misiu (Wydawnictwo Aksjomat) Książeczki uczą przez zabawę. Opowiadają o kluczowych momentach z życia misia i na pewno będą pomocne w nauce codziennych czynności. Więcej o nich przeczytacie tutaj.  




Kolejna ciekawą propozycją jest Akademia Mądrego Dziecka (Egmont Polska). To książeczki z ruchomymi elementami idealnie przystosowane do małych rączek. Dzieci mają szansę brać czynny, i to dosłownie, udział w czytaniu i jednocześnie ćwiczyć zdolności motoryczne. Każda książeczka jest z innej kategorii tematycznej, więc na pewno znajdzie się coś dla waszych maluchów.



Dla zwolenników metody Montessori też coś się znajdzie. Wydawnictwo Wilga (GW Foksal) przygotowało serię Moja pierwsza książeczka. Dziecko może uczyć się kolorów, kształtów, dzikich zwierząt, emocji.

Dla przedszkolaków


Kto nie zna Kici Koci (Media Rodzina)? Pewnie znają ją wszyscy, ale.ostatnio pojawiły się nowe książeczki z przygodami tej sympatycznej kociczki. Książeczki zawierają morał i narysowane są specyficzna kreską. I mają w sobie coś takiego, co maluchy przyciąga jak lep. 



"Nie ma to jak sąsiedzi" Agnieszki Tamborskiej (Wydawnictwo Debit) to książeczka ucząca tolerancji, pokazująca jak ważna jest różnorodność, którą należy zaakceptować i szanować się nawzajem, a nawet stać się przyjaciółmi.


Dla wielbicieli kosmosu Wydawnictwo Lemoniada przygotowało książkę "Emilka i gwiazdka z nieba". Książeczka zachęca do rozwijania zainteresowań, poznawania otaczającego świata. Idealna dla ciekawskich smyków.


poniedziałek, 27 maja 2019

Przygody dziecięcej bandy - "Soboty są dla nas" Anna Matysek


Tosia i jej rodzice przeprowadzili się na wieś. Wszyscy z wielkim entuzjazmem przyjęli zmianę swojego dotychczasowego stylu życia. Tosia ma nowych kolegów, z którymi spotyka się w soboty. Kiedy jednak nadszedł ten dzień tygodnia, a znajome rodzeństwo wyjechało, dziewczynka nie ma co z sobą począć. Wychodzi do lasu na przechadzkę, a tam poznaje Tomka i jego kotki. Tosia zaprzyjaźnia się z chłopcem, a banda sobotnich rozrabiaków zaczyna się powiększać. 

W książce Soboty są dla nas autorstwa Anny Matysek opisane zostały weekendowe przygody szóstki dzieci. To właśnie ten dzień w tygodniu jest dniem ich spotkań. Dzieci przy udziale dorosłych poznają przyrodę, doglądają roślin, zachwycają się kwitnącymi jabłoniami, obserwują życie zwierząt. Towarzyszą im małe i krnąbrne kotki uratowane przed niechybną śmiercią. Dzieci mają też okazję poznać sąsiada, który nie ma najlepszej opinii we wsi. To spotkanie uczy je, że nie warto słuchać plotek, a strach ma wielkie oczy. 

Lubię, gdy opowieści dla dzieci posiadają morał, można z nich wynieść wartościową naukę i tak jest w przypadku książki Anny Matysek. Praktycznie każdy rozdział jest odrębną przygodą niosąca ze istotną puentę, która trafnie przemówi do młodego czytelnika. 

Książka jest pięknie ilustrowana. Każdy rozdział został opatrzony pięknymi czarno-białymi grafikami przedstawiającymi rośliny lub zwierzęta, a całość uzupełniona została przez kolorowe ilustracje Joanny Pasek przedstawiające przygody małych bohaterów. 

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to moim zdaniem autorka zbyt gęsto tłumaczyła postępowanie dzieci i rodziców, tak jakby chciała wybielić przed wszystkimi nadwrażliwymi rodzicielami czyny swoich bohaterów. Dla odbioru powieści i młodego czytelnika, takie wtrącenia są zupełnie niepotrzebne, a i mnie, jako rodzica nieco irytowały. 

Soboty są dla nas Anny Matysek będzie idealną lekturą dla dzieci w wieku 7 lat i starszych., Duże litery i pojawiające się gdzieniegdzie ilustracje z pewnością ułatwią im odbiór książeczki. Myślę, że przygody sympatycznych bohaterów przypadną im do gustu. 

Tytuł: Soboty są dla nas
Autor: Anna Matysek
Ilustrator: Joanna Pasek
Data wydania: 15 marca 2019
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Skrzat

wtorek, 21 maja 2019

Książkowe prezenty na Dzień Matki

Mam to szczęście, że moja mama i teściowa lubią czytać. Szczególnie ukochały sobie literaturę kobiecą i z reguły bardzo cieszą ich powieści autorek, których książki czytały wcześniej. Poniżej znajdziecie propozycje kilku książek, które prawdopodobnie pokochają Wasze mamy. 



Hitem wśród mam jest Cukiernia pod Amorem Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk. To saga rodzinna opowiadająca o początkach rodu Hryciów. Mnóstwo tu wątków, tajemnic, szemranych spraw. Mamy miłość, podróże, skrywane sekrety i mnóstwo słodkości. 


Książki Paulliny Simons sa wyczekiwane przez czytelniczki na całym świecie. Idealnym pomysłem na prezent dla mamy będzie wręczenie jej świeżynki wydawniczej, jaką jest Łowca tygrysów. Powieść opowiada historię związku Juliana i Josephine, tragedii poprzedzającej ich ślub. 


Powieści Anny Karpińskiej czyta się jednym tchem. W ostatnich dwóch cyklach napisanych przez autorkę, głównymi bohaterkami były dojrzałe kobiety. To powieści opowiadające codzienność w fascynujący sposób, wciągające bez reszty i bardzo przez kobiety lubiane. 


O prozie Katarzyny Michalak można sporo dyskutować. Niektórzy bardzo lubią jej pióro, inni wręcz go nie tolerują. Jakkolwiek by nie było, to moja mam i teściowa uwielbiają jej książki i zawsze się dopytują, czy jakaś nowa pokazała się na rynku. To mówi samo za siebie ;) 


Warto też zerknąć na serie kobiece wydawane przez niektóre wydawnictwa. Na zdjęciu możecie znaleźć książki z takiej właśnie serii wydawane przez Czwartą Stronę. Jestem przekonana, że wiele mam będzie zachwyconych prezentem w postaci powieści Agaty Przybyłęk czy Natalii Sońskiej. 

poniedziałek, 6 maja 2019

Wycinek niechlubnej historii Ameryki - "The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki" Kate Moore


Na początku XX wieku we wstępie do sztuki Doctor's Dilemma George Bernard Shaw napisał:

Świat oszalał na punkcie radu, który rozpalił naszą łatwowierność, tak samo jak duchy w Lourdes rozpaliły łatwowierność katolików. 

Rad, cudowny pierwiastek wynaleziony przez nasza rodaczkę Marię Skłodowską - Curie przyczynił się nawet do śmierci swojej wynalazczyni, w co ta do końca nie wierzyła. Co więcej, miał przyczynić się do innych zgonów, pełnych boleści i niewyobrażalnych katuszy, a dodatkowo stać się przyczynkiem jednego z największych skandali XX wiecznych Stanów Zjednoczonych.

Moda na produkcję świecących w ciemnościach tarcz zegarowych stała się przysłowiowa żyłą złota. W USA istniały dwie fabryki, w których takowe wyrabiano: w Orange, New Jersey oraz w Ottawie, Illinois. W obu miejscach zatrudniano kobiety, które z pieczołowitością malowały numery na cyferblatach. Efekt luminescencji uzyskiwany był dzięki specjalnej farbie zawierającej w składzie rad. Dziewczęta musiały wykonywać swoją pracę jak najdokładniej, cyferki bowiem miały jedynie kilka milimetrów szerokości, a do dyspozycji miały japońskie pędzelki, które trzeba było zaostrzyć, by się nie rozwarstwiały. Najlepsza znaną techniką do ich ostrzenia było moczenie pędzelka w ustach, co tez każda z dziewcząt czyniła. Kilka, kilkanaście, kilkaset razy dziennie: obliż, zanurz, maluj było jedyna słuszną techniką, wskazywana również przez pracodawcę. Dodatkowo praca uznawana była za prestiżową. Po zakończeniu zmiany dziewczęta brylowały w towarzystwie, w końcu tak pięknie świeciły, bo pokrywał je radowy pył.

Po latach jednak zaczęły się problemy. Kobiety uskarżały się na ból zębów, bioder, kości. Zębodoły po ekstrakcji nie chciały się goić, ropiały, a wraz z ropą na wierzch wykruszały się kości szczęki. Inne partie ciała atakowały paraliże, mięsaki. Lekarze byli bezradni, nie potrafili zdiagnozować dziwnych przypadłości, stawiali mylne diagnozy. Wiele czasu upłynęło nim powiązano zdrowie kobiet z miejscem ich pracy, przeprowadzono dokładne badania, by stwierdzić zatrucie radem. W końcu uznawany on był za cudowny pierwiastek, a przemysł farmaceutyczny oferował całą gamę specyfików zdrowotnych zawierającym go w składzie.

Stwierdzenie choroby radowej pociągnęło za sobą szereg pozwów sądowych o odszkodowania dla pracownic, które w wyniku wykonywania obowiązków straciły zdrowie i zapadły na nieuleczalną chorobę. Jednak potentaci w tworzeniu luminescencyjnych tarcz zegarowych, nie chcieli się ugiąć pod tymi żądaniami, mimo że ich firmy zarabiały krocie, nawet w obliczu krachu na giełdzie nowojorskiej.

Reportaż Kate Moore odkrył nieznaną mi dotąd historię Ameryki. O promiennych kobietach się nie mówi, nie wspomina, przynajmniej w Polsce. Losy tych dziewczyn są bulwersujące, przerażają ogromem cierpień przez jakie kobiety musiały przejść. Każda z nich rozpoczęła pracę w młodym wieku, były nastolatkami, a właściwie podlotkami. Skusiły je wysokie zarobki, prestiż pracy i zapewnienia, że wykonywane przez nich czynności są całkowicie bezpieczne. Wszak miały codziennie dostęp do cudownego pierwiastka za jaki uznawano rad.

Ciężko uwierzyć w znieczulice pracodawcy, który nie chciał finansowo pomóc kobietom, mimo że bezpośrednią przyczyną ich cierpienia była praca. Co więcej, gdy kobiety żyły dłużej niż było to przewidziane przez lekarzy, opinia publiczna również zaczęła podejrzewać, że uknuły spisek, by wyciągnąć odszkodowanie od firmy. Dopiero gdy na zatrucie radem zmarł znany businessman i milioner, zaczęto im w pełni wierzyć, a leki zawierające rad zostały wycofane z aptek.

Reportaż jest bardzo personalny, mocno skupiony na jednostce, na każdej postaci która opisuje. Kate Moore z pietyzmem odmalowała losy promiennych kobiet, powołując się na liczne źródła i cytując rozmowy. Dzięki temu książkę czyta się jak powieść grozy. Jedynym, co mi momentami przeszkadzało były osobiste wtrącenia autorki. Jawnie zaznaczyła, po której jest stronie i niektóre wstawki były po prostu nie na miejscu, jeśli książkę mamy traktować jako obiektywny reportaż.

W firmie zatrudniony był również ojciec Frances. I chociaż był "pewien", że Frances zabiła jej praca, "nie śmiał robić awantury", z obawy przed utratą zatrudnienia. 
Jacy posłuszni pracownicy. 

Kate Moore na podstawie historii tytułowych Radium Girls ukazała działanie machiny biznesu, który nie liczy się ze stratami i chce ugrać dla siebie jak najwięcej. Na podstawie sytuacji ekonomicznej, obawy o utratę pracy, pokazała, że stanowisko można przypłacić życiem i wielkim cierpieniem. Autorka włożyła wiele pracy w zebranie materiału i stworzenie tej książki, która niewątpliwie jest reportażem na bardzo wysokim poziomie. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że opowieść o promiennych dziewczynach pojawiła się polskim rynku wydawniczym i mam nadzieję, że wiele osób się z nią zapozna, by uzmysłowić sobie, że USA to nie tylko amerykański sen.

Tytuł: The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki
Tytuł oryginału: The Radium Girls: The Dark Story of America's Shining Women
Autor: Kate Moore
Tłumaczenie: Dorota Konowrocka-Sawa
Data wydania (Pl): 30 stycznia 2019
Liczba stron: 469
Wydawnictwo: Poradnia K




Ten oraz inne reportaże znajdziecie na stronie księgarni taniaksiazka.pl
  

piątek, 3 maja 2019

Kwietniowe przyjemnostki i garść majowych premier książkowych


Kwiecień minął mi zdecydowanie za szybko, ale jestem zaskoczona ilością wpisów na blogu. Oprócz comiesięcznych zestawień i premier, pojawił się post z wymiana książkową i aż 9 recenzji, co jest sporą jak na mnie liczbą. Najlepsza był Cynamon, chłopaki i ja Dagmar Bach. Już dawno nie czytałam tak dobrej młodzieżówki. Najsłabszą Tak cię straciłam Jenny Blackhurst. Zawiodła mnie lubiana przeze mnie autorka. Książka ma dziwaczną, naciąganą fabułę, główna bohaterka pod żadnym pozorem nie myśli logicznie.

Na moim koncie znalazła się też praktycznie cały cykl Kwiat paproci. Właśnie jestem w trakcie lektury Przesilenia, ale pisać będę o nim w maju, tuż przed premiera Jagi.



W kwietniu oglądałam też cudowne The OA. Ten sezon był zdecydowanie inny. Tajemnica nie dotyczyła już psychiki głównej bohaterki, tego, czy w swojej relacji przekazuje prawdę, ale wymiarowości świata. Parę kart odkryto, ale pozostało jeszcze wiele niewiadomych. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon, byle się pojawił i byle w czasie krótszym niż dwa lata. 

źródło

Natrafiłam ostatnio na zespół Kwiat Jabłoni. Cudowna, lekka i przyjemna dla ucha muzyka, poetyckie teksty. Męczę cały czas ich playlistę na Spotify. 


GARŚĆ MAJOWYCH PREMIER KSIĄŻKOWYCH

W maju jest sporo premier książkowych, większość podyktowana jest zbliżającymi się warszawskimi targami książki. Ja jednak postanowiłam się ograniczyć i wybrałam jedynie kilka. 


Na początek znalazłam parę dobrze zapowiadających się thrillerów. Ty Caroline Kepnes (15.05.2019, W.A.B) stał się inspiracją do głośnego serialu Netflixa o psychopatycznym pracowniku księgarni. Samarytanin autorstwa Dete Meserve także stanowił inspirację serialową, a jego fabuła skupia się na śledztwie mającym odnaleźć dobrego samarytanina podrzucającego ludziom pod drzwi ogromne kwoty pieniędzy (15.05.2019, Świat Książki).  Biała róża, czarny las Eoin Dempsey (8.05.2019, Wydawnictwo Niezwykłe) to światowy bestseller, thriller osadzony w czasach II wojny światowej. Plotka Lesley Kara (15.05.2019, Wydawnictwo Otwarte) to thriller oparty na prawdziwej historii, gdzie do zagrożenia doprowadza powtórzona lekkomyślnie plotka.






Hazel Wood Melissy Albert (15.05.2019, Media Rodzina) to powieść, do której wytwórnia Columbia Pictures wykupiła prawa do ekranizacji. Opowiada historię dziewczyny uciekającej wraz z matką przed pechem. KIedy jednak jej rodzicielka ginie, a dziewczyna otrzymuje wiadomość, że ma trzymać się z dala od Hazel Wood, nie pozostaje jej nic innego jak się tam udać. Współlokatorzy Bethe O'Leary (15.05.2019, Albatros) zaskoczyli mnie nietuzinkowym pomysłem na fabułę. Dwoje ludzi wynajmuje to samo pomieszczenie, śpi w jednym łóżku, a jednak się mijają, bo gdy jedno pracuje, drugie odsypia i na odwrót. Dostatecznie blisko Colleen Oakley (Prószyński i S-ka, 07.05.2019) to powieść o miłości, której na przeszkodzie staje nawet dotyk. Brzmi ciekawie i intrygująco i zapowiada się piękna książka. 



Na koniec zostawiłam dwie perełki. Wyspa potępionych Stacy Horn (Wydawnictwo Znak, 15.05.2019) to dokument o szpitalu psychiatrycznym prowadzonym na wyspie Blackwell. Autorka udawała chorą, by tam się dostać i zobaczyć całą prawdę o ośrodku, a to, co zobaczyła przeszło jej najśmielsze wyobrażenia. Jaga Katarzyny Bereniki Miszczuk (15.05.2019, WAB) to prequel do serii Kwiat paproci. Czekam z niecierpliwością, bo zdążyłam serię pokochać.