niedziela, 31 marca 2019

Seria książeczek o małym misiu




Pewnie większość z Was słyszała, że w marcu trwa akcja #kochanieprzezczytanie. Polega ona na udostępnianiu informacji o książeczkach dla dzieci jakie polecacie, wystarczy je oznaczyć wyżej wymienionym hashtagiem. Już na sam koniec tego miesiąca, chciałam polecić Wam serię książeczek o małym misiu wydawaną przez Wydawnictwo Aksjomat. 

Mały miś to bardzo sympatyczny zwierzak, przechodzący przez kolejne etapy rozwoju, tak jak nasze kochane maluchy. Książeczki opowiadają o tych wyjątkowo ważnych momentach, np. załatwianiu się na nocnik, buncie malucha, czy odrzucaniu jedzenia. Każdy z tych etapów jest bardzo istotny, a wiedzą o tym prawdopodobnie praktycznie wszyscy rodzice. 

W biblioteczce mojego synka znajdują się cztery książeczki z tej serii. Posiadamy: Mały miś chce siusiu, Mały miś nie chce jeść, Mały miś się złości i Mały miś nie chce spać. W każdej z nich opisane jest zachowanie  tytułowego bohatera w newralgicznych momentach jego życia. Dziecko razem z małym misiem kupuje nocnik i uczy się jak do niego załatwiać, uczy się, że nie zawsze warto się złościć, uczy się że warto zjadać posiłki przyrządzane przez rodziców, a także, że spanie to przyjemna czynność niezbędna do funkcjonowania. Właśnie to, jako rodzicowi, podoba mi się najbardziej. Z każdej z opowiastek wypływa morał. Co więcej, puenta nie tylko przeznaczona jest dla maluchów, ale także dla rodziców.  W książeczkach pokazano, że maluchy dorastają, więc jako rodzice musimy podążać za rozwijającymi się charakterami dzieci i wspierać je w tym rozwoju. Poprzez antropomorfizację sympatycznego bohatera ukazano problemy z jakimi na co dzień mierzą się maluchy i ich rodzice.

Książeczki są pięknie i kolorowe ilustrowane, a co ważne mają twarde kartonowe kartki, co jest istotna informacją dla rodziców mniejszych dzieci. Seria cały czas się rozwija, powstają nowe książeczki o przygodach misia, a mnie bardzo to cieszy, bo będziemy z Karolem systematycznie uzupełniać w te tytuły jego biblioteczkę. 

Podsumowując, książeczki o małym misiu są jednymi z ulubionych, nie tylko mojego synka, ale też moimi.  Sięgamy po nie bardzo często. Serdecznie je polecam. 




TytułMały miś chce siusiu
            Mały miś nie chce jeść
            Mały miś się złości 
            Mały miś nie chce spać
Tekst: Agnieszka Bator
Ilustracje: Ewa Nawrocka
Data wydania: 2015
Wydawnictwo: Aksjomat

niedziela, 24 marca 2019

Big Easy lat 20. - "Cienie Nowego Orleanu" Maciej Lewandowski



Big Easy, czyli Nowy Orlean lat 20. XX wieku. Duszny klimat przepełniony jazzową muzyką, wypełniony jest czarną magią i okrucieństwem, a bagna parują oddechem powracających do życia demonów. Mimo zarządzonej prohibicji, miastem płynie rzeka alkoholu. W taki świat przedstawiony Maciej Lewandowski wrzucił porucznika Legrassa, głównego bohatera powieści Cienie Nowego Orleanu. 

Brutalne morderstwo, dziewczyna odarta ze skóry, wszystko wskazuje na to, że bardzo cierpiała, wszystko wskazuje na to, że poddawana była wielogodzinnym torturom zanim umarła. Miejsce zbrodni wygląda tak, jakby morderstwa dokonano w ramach okultystycznej praktyki. Wyjątkowo okrutna zbrodnia przypomina porucznikowi Legrassowi wydarzenie sprzed lat i zaczyna się on zmagać z demonami z przeszłości, demonami, które miał nadzieję w tej przeszłości pogrzebać. Rozpoczyna się śledztwo prowadzące do czarnego serca Nowego Orleanu, jego najbardziej szemranych zaułków. 

Lewandowski stworzył rasowego policjanta. Legrasse jest oddany swojej robocie i przekonaniom, za wszelką cenę chce schwytać mordercę, nie waha się narażać swojego życia w imię rozwiązania kryminalnej zagadki. Jego samego dręczą koszmary i sprawy, które miał nadzieję pozostawić już za sobą. Jednak to wszystko gdzieś już było. Przez literaturę przewinęło się mnóstwo podobnych bohaterów, policjantów nękanych przez przeszłość. Legrasse nie jest w żaden sposób wyjątkowy, niczym się nie wyróżnia. 

Cienie Nowego Orleanu to połączenie kryminału z horrorem. Big Easy przepełnione jest specyficznym zapachem czarnej magii. Autor bezpośrednio nawiązuje do prozy H.P. Lovecrafta, bowiem niejednokrotnie w tekście spotkać można opowieści o Cthulhu. Przyznać trzeba, że nawiązania do okultystycznych praktyk miasta są najciekawszym aspektem powieści, a autorowi nie można odmówić wiedzy. Moim zdaniem zrobił bardzo dokładny wywiad, by możliwie wiernie opisać historię i kulturę tamtego zakątka Ameryki. 

Wydawać by się mogło, że tak skonstruowana powieść wciągnie bez reszty, a jednak w fabułę Cieni Nowego Orleanu ciężko się wgryźć. Książka przepełniona jest dłużyznami, na siłę upychane są fakty historyczne wyjaśniane przypisami. Z reguły informacje te wplecione zostały w dialogi bohaterów, co wybija z rytmu czytania. Akcja i rozmowy prowadzone są dość chaotycznie, co na dłuższą metę jest dość nużące. Nie pomaga nawet wykreowany przez autora klimat, którego powieści nie sposób odmówić. 

Przyznam, że sięgając po tę książkę oczekiwałam większej dawki emocji i niepokoju. Mimo że nie raz i nie dwa porażona zostałam obrazem wszechobecnej brzydoty, okrucieństwa i przemocy, to jednak dłużyzny opisów, a także chaotyczność dialogów i akcji nie pozwoliła mi w pełni wczuć się w prowadzoną historię.


Tytuł: Cienie Nowego Orleanu
Autor: Maciej Lewandowski
Data wydania: 27 lutego 2019
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Uroboros


Recenzja napisana dla portalu bookhunter.pl
Link do recenzji



środa, 20 marca 2019

"50-ka dookoła świata" Katarzyna Kozłowska



Wydawać by się mogło, że podróżowanie to domena młodych. Kiedy człowiek osiąga pewien wiek, powinien już siedzieć w domu, gotować obiadki i wieść mało zaskakujące życie wpadając w codzienną rutynę. Katarzyna Kozłowska udowadnia, że zwiedzać świat może każdy, a żeby spełnić swoje marzenia można zawsze. 

Autorka po 50-ce postanowiła zwiedzić świat. Mogła sobie pozwolić na roczny urlop i uznała, że podróżowanie nie zna metryczki, więc czas zobaczyć te rejony świata, które zawsze chciała zwiedzić.   Katarzyna Kozłowska zobaczyła i opisała swoje przeżycia z Indonezji, Australii, Nowej Zelandii, Stanów Zjednoczonych i Meksyku. 

Razem z Katarzyną Kozłowską poznajemy miejsca, ludzi i niezwykłe zwyczaje, jakie dane jest jej poznać podczas swojej podróży. Najwiecej uwagi autorka poświęca Indonezji. To tę część świata opisuje bardzo dokładnie, w wielu szczegółach. Kolejne rozdziały nie są już tak obszerne, a autka wypowiada się na ten temat bardziej zdawkowo. 

Integralną częścią tej książki jest wkładka ze zdjęciami. Dla mnie jest to część niezwykle istotna, bo książki podróżnicze bez zdjęć są dla mnie po prostu niepełne. Ze zdjęć zerka na nas uśmiechnięta i zadowolona kobieta. Przyznam, że gdybym nie wiedziała ile ma lat, w życiu bym nie zgadła, że jest po 50-ce. 

Katarzyna Kozłowska odbyła bardzo zróżnicowaną podróż. Opisała zarówno zwiedzanie na własną rękę, nocowanie w hostelach, jak też pobyt w typowo turystycznym kurorcie. Autorka nic sobie nie narzucała, nie trzymała się kurczowo wcześniej ustalonych terminów i kierunków. Dała się porwać chwili, a swoje kroki kierowała tam, gdzie po prostu miała największą w danej chwili ochotę. 

50tka dookoła świata Katarzyny Kozłowskiej to dowód na to, że na podróżowanie zawsze jest czas, nic nas nie ogranicza, a myślenie, że jest się za starym na spełnianie pewnych marzeń i pragnień nie powinno nas ograniczać. Autorka przeżyła niezwykłą przygodę, pokazując, że na zwiedzanie świata nigdy nie jest za późno. 

Tytuł: 50tka dookoła świata
Autor: Katarzyna Kozłowska
Data wydania: 28 stycznia 2019
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Novae Res

poniedziałek, 18 marca 2019

Kryzys na dancingu - "Czyż nie dobija się koni" Horace McCoy



Czyż nie dobija się koni? Horace McCoya to pierwsza amerykańska powieść egzystencjalna. O ile nurt ten w Europie miał się dobrze, o tyle w Stanach Zjednoczonych przeszedł bez echa i dopiero, już po czasach wielkiego kryzysu, McCoy go zapoczątkował, a udało mu się to, ponieważ jego powieść została odkryta przez europejskich przedstawicieli egzystencjalizmu.

Akcja książki osadzona została w roku 1935 w trakcie tzw. wielkiego kryzysu, czyli okresu w dziejach USA rozpoczętego czarnym czwartkiem na giełdzie nowojorskiej. Brakowało pracy, pieniędzy, a ludzie z dnia na dzień pogrążali się w coraz większej beznadziei. Wtedy właśnie triumf święciły mordercze maratony taneczne, takie jak opisany w powieści.

Ich dwoje: Gloria i Robert oraz kilkadziesiąt innych par walczy w maratonie tanecznym o 1000 dolarów, czyli niebagatelną dla nich kwotę w czasach w jakich dane im żyć. Maraton trwa kilkaset godzin, a polega na tym, że przez 1 godzinę 50 minut pary musza się poruszać, natomiast później mają 10 minut przerwy na zregenerowanie sił. Dodatkowo codziennie odbywa się wyścig po wyznaczonym owalu, który trwa 15 minut. Para, która wykona najmniej okrążeń odpada. W tak morderczych warunkach ludziom puszczają nerwy. Dochodzi do bijatyk, kłótni, ludzie nie przebierają w słowach, popadają w depresję, odrętwienie. Tańczące dziewczęta uprawiają z organizatorami seks, wszyscy pragną zdobyć sponsorów, a prowadzący dwoją się i troją, by przyciągnąć tłumy mające wspierać tańczących. Nie cofają się przed niczym, nie ma dla nich świętości, bowiem namawiają pary, by te pobrały się w trakcie maratonu w celu uzyskania pieniędzy i prezentów od sponsorów.

W tym wszystkim jest Gloria i Robert. On pozytywnie patrzący na świat, wierzący w swoje możliwości i powodzenie. Ona depresyjna, do granic zgorzkniała. Dla niej szklanka zawsze jest w połowie pusta, nic nie jest w stanie wyrwać jej z marazmu, a jedynym pocieszeniem w maratonie jest fakt, że może najeść się do syta kanapkami serwowanymi przez organizatorów. Gloria nie chce żyć i jej życzenie się spełnia, bowiem już na początku dowiadujemy się, że została zamordowana przez Roberta.

Tytuły rozdziałów w książce McCoya układają się w sędziowski wyrok:
"Niech oskarżony wstanie. Czy istnieje jakakolwiek podstawa prawna, by wstrzymać ogłoszenie wyroku? Skoro nie istnieje żadna podstawa prawna, by wstrzymać ogłoszenie wyroku, orzeczenie i wyrok tego sądu brzmi, że za zbrodnię zabójstwa pierwszego stopnia, za którą zostałeś skazany wyrokiem sądu przysięgłych, przewidującym najwyższy wymiar kary, ty, Robercie Syverten, będziesz wydany przez szeryfa okręgu Los Angeles dyrektorowi więzienia stanowego, iżby rzeczony dyrektor więzienia wykonał wyrok i pozbawił cię życia w 19 dniu września, roku pańskiego 1935, w sposób przewidziany przez ustawodawstwo stanu Kalifornia i niech Bóg się nad tobą zmiłuje”.
Już od początku powieści czytelnik wraz z Robertem znajduje się na sali sądowej, gdzie ten opowiada, dlaczego zabił Glorię. Autor bowiem nie skupia się na dylemacie kto zabił, ale dlaczego to zrobił. W trzynastu rozdziałach bez ubarwień została opisana codzienność Amerykanów za czasów wielkiego kryzysu. W przejmujący sposób opisano jak na biedzie przeciętnego obywatela zdobywa się krociowe zyski, jak łatwo sprzeniewierzyć wszelkie wartości dla uzyskania chwili sławy i konkretnej korzyści. Stworzony przez Horacego McCoya świat, osadzony przecież w rzeczywistych realiach minionej epoki, pogrążony jest w beznadziei i chaosie. Tu człowiek jest człowiekowi wilkiem. Bardzo wymowny tytuł książki, nawiązujący do wydarzenia z dzieciństwa Roberta, robi piorunujące wrażenie, gdy pozna się wszelkie kierujące mężczyzną pobudki. 

Czyż nie dobija się koni? można właściwie zakwalifikować jako nowelę. Na swoich 150 stronach książka ta zawiera tyle treści i niesie z jednej strony absurdalny, z drugiej jednak przerażająco prawdziwy przekaz. To pozycja depresyjna, dająca do myślenia, taka, którą warto znać i rozpatrywać wedle własnego sumienia. 


Tytuł: Czyż nie dobija się koni?
Tytuł oryginału: They Shoot Horses, Don't They?
Autor: Horace McCoy
Tłumaczenie: Lesław Haliński
Liczba stron: 152
Data wydania (Pl): 18 lutego 2019
Data wydania: 1935
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Recenzja napisana dla bookhunter.pl

sobota, 16 marca 2019

Folwark Konstancji



Przyjęło się, że polska literatura ukazuje to spokojne oblicze wsi. Nie bez kozery większości kołata się po głowie cytat z Kochanowskiego: wsi spokojna, wsi wesoła. Grażyna Jeromin - Gałuszka w swojej sadze literackiej Dwieście wiosen rozpoczynającej się powieścią Folwark Konstancji postanowiła ukazać też to oblicze, o którym często zapominamy.

Rok 1865, dzień jak co dzień. Właścicielka folwarku Konstancja dogląda swojego majątku. W jej drzwiach zjawia się Florentyna. Dziewczyna ma wątpliwości, co do zamążpójścia, kocha bowiem innego mężczyznę niż narzeczonego. Konstancja w trakcie rozmowy z dziewczyną wraca się do roku 1815, postanawia wyjawić jej rodzinny sekret. Wszystko bowiem zaczęło się od wielkiego dla gospodarza szczęścia, ponieważ u dziedzica Konarskiego, brata Konstancji narodziły się bliźniacze cielęta. To wydarzenie rozpoczyna całą falę zdarzeń z Marynią Popiel, sierotą tułającą się po wsi, w roli głównej.

Autorka stworzyła żywy obraz XIX wiecznej wsi. Wiernie oddała nie tylko zwyczaje sprzed lat, ale też język i mentalność jej mieszkańców. Życie tej społeczności w głównej mierze toczy się wokół cyklicznej zmienności pór roku, wiele zależy od hojności przyrody, zebranych plonów, pracy ludzkich rąk.

Większość opowieści poznajemy dzięki retrospekcjom, bowiem w swojej opowieści, tak jak wspomniałam wcześniej, Konstancja cofa się do roku 1815. Opowiada jak w dworze zjawiła się Marynia Popiel dzierżąc w rękach noworodka oraz jak przyjęcie jej pod dach otworzyło przysłowiową puszkę Pandory i zmieniło życie w folwarku.

Bohaterowie powieści są niezwykle różnorodni. Mamy tu bowiem i gderliwe, stare baby, młódki marzące o wielkiej miłości, ludzi twardo stąpających po ziemi oraz zagubione istoty szukające swojego miejsca w życiu. Bardzo przypadła mi do gustu kreacja Maryni Popiel. Niezwykle bawił mnie fakt, że mieszkańcy nie ufali jej, ponieważ ... codziennie się myła i pachniała chabrami. Tytułowa bohaterka okazała się kobietą charakterną, niezwykle silną psychicznie. Nie raz jej postawa świadczyła o wielkiej odwadze.

Książka przepełniona jest zapachami i smakami. W każdym rozdziale spotkać można opisy potraw, a całość uzupełniają przepisy przytoczone z dawnej książki kucharskiej, które rozpoczynają się zabawną dla współcześnie żyjących ludzi formułą:


Wyjdź z kuchni, znajdź zachodnie okno, otwórz je i spluń osiem razy pod wiatr. Jeśli nie ma wiatru, wcale się nie bierz do gotowania.

Folwark Konstancji to łakomy kąsek literacki dla wszystkich wielbicieli sag rodzinnych. Książka świetnie oddaje życie mieszkańców polskiej wsi istniejącej pod zaborami. Osobiście jestem zachwycona i z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego tomu.

Tytuł: Folwark Konstancji
Autor: Grażyna Jeromin-Gałuszka
Saga: Dwieście wiosen
Data wydania: 12 lutego 2019
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Prószyńśki i S-ka

sobota, 9 marca 2019

Czy chciałbyś znać swoją datę śmierci? - "Immortaliści" Chloe Benjamin




Zastanawialiście się kiedyś, czy chcielibyście poznać swoją datę śmierci? Czy taka świadomość zmieniłaby coś w waszym postrzeganiu świata? Ukierunkowała was w jakiś sposób? Rodzeństwo Goldów, bohaterów powieści Immortaliści Chloe Banjamin datę swojej śmierci poznało już jako dzieci, dzięki przepowiedni wieszczki.

Losy Simona, Klary, Daniela i Varyi kształtują się w zaskakujący sposób, a dzięki nim przenoszeni jesteśmy do San Francisco przełomu lat 70-tych i 80-tych XX wieku, Las Vegas, amerykańskiej armii w czasach wojny w Iraku i europejskiego laboratorium.

Chloe Benjamin udało się stworzyć plejadę niezapomnianych bohaterów. Simon, złoty chłopiec, zagubiony, egoistyczny,  zapatrzony we własne potrzeby, żyje tylko tu i teraz. Zachłystuje się nowym życiem, możliwościami jakie daje. Chce szybciej, mocniej pełniej, nawet jeśli straci to, co dla niego najważniejsze. Klara to osoba zagubiona i niepewna, pochłonięta myśleniem o przeszłości, o przepowiedni. To niespełniona artystka, iluzjonistka kochająca magię i możliwości, jakie daje. Daniel z kolei to twardo stąpający po ziemi lekarz, do czasu aż zawali się jego zawodowy świat. Varya natomiast bez reszty oddaje się swoim badaniom i buduje pozycje naukową. To kariera wiedzie prym w jej życiu, zagłuszając wszelkie inne jego aspekty.

Tematem przewodnim Immortalistów jest kształtowanie własnego losu. Uzależniając życie bohaterów od zasłyszanej przepowiedni, autorka pokazuje jak łatwo można manipulować ludzkim życiem, jak bardzo człowiek podatny jest na wpływy. Nie sposób nie zauważyć, że bohaterowie w mniejszym bądź większym stopniu podporządkowali się zasłyszanej przepowiedni. Po ich zachowaniu dobitnie widać, że każdy jest kowalem własnego losu. Wiele wskazywałoby na to, że znajomość daty własnej śmierci determinowała ich zachowanie, usprawiedliwiała zachowanie, egoizm, swego rodzaju butę. Sytuacja taka stała się pretekstem do rozważań, czy zachowaliby się w bardziej zachowawczy sposób, gdyby nie miała miejsca wizyta u wieszczki, czy konsekwencje ich działań wzięły się z ich własnego umysłu, czy sytuacji w jakiej się znaloeźli.

Chloe Benjamin w swojej powieści poruszyła wiele ciekawych, ale i trudnych tematów, od homoseksualizmu do rozważań nad zasadnością przeprowadzania badań na zwierzętach. Skupiła się także na postrzeganiu kwestii żydowskiej i przedstawiła dwa skrajne poglądy. Ukazała rodzeństwo Goldów jako spadkobierców narodu pokrzywdzonego, narodu, który ciągłe skupia się na przeszłości, dając sobie do tego pełne prawo. W usta jednego z bohaterów wsadziła słowa wskazujące na to, że są jedynym narodem posiadającym luksus rozpamiętywania przeszłości i nieustannego czerpania z tej przeszłości korzyści, bowiem inne narody na taki luksus pozwolić sobie nie mogą, gdyż musza żyć z dnia na dzień, nie pozwalając sobie zatracać się w tym, co było.

Immortaliści są w pewien sposób wariacją na temat amerykańskiego snu. Nie jest to jednak typowe przedstawienie tego tematu, bowiem autorka ukazała wizję tego tematu znacznie odbiegającą od jego standardowego przedstawienia. Jak bowiem stoi w książce:

To wynaturzony amerykański sen. Sen o amerykańskim śnie. 

 Książka Chloe Benjamin to niezapomniana powieść obyczajowa, w której poznajemy losy rodzeństwa Goldów z perspektywy każdego z nich. To historia ukazująca jak pozbyć się złudzeń, ale też jak walczyć o swoje marzenia. To opowieść z historią Stanów Zjednoczonych w tle, balansująca na granicy pogoni za nowoczesnością, a przywiązaniem do tradycji. Traktująca o wielu istotnych tematach. Moim zdaniem to książka, którą warto znać, tym bardziej, że prawdopodobnie zostanie zekranizowana.

Tytuł: Immortaliści
Tytuł oryginału: The Immortalists
Autor: Chloe Benjamin
Tłumaczenie: Aga Zano
Data wydania (Pl): 19 września 2018
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Czarna Owca

środa, 6 marca 2019

Wiele ról, tysiąc żyć - "Wszystkie życia Hedy Lamarr" Marie Benedict

Instagram 


Aktorka, tajny szpieg, wynalazczyni, Żydówka, żona apodyktycznego męża, to tylko niektóre role jakie musiała pełnić Hedy Lamarr w trakcie swojego życia. Zapomniane dokonania tej niezwykłej kobiety opisała Marie Benedict w swojej najnowszej powieści. 

Heda Kiesler miała zaledwie 19 lat, gdy poznała Fritza Mandla. Początkowo sielankowo zapowiadająca się znajomość wywróciła jej życie do góry nogami. Gdy została żoną tego człowieka, straciła możliwość decyzji nawet o kolorze szminki, jaką ma pomalować usta. Szukając ucieczki z hermetycznego domu, Heda opowiada mężowi o rozmowie, którą dane jej było podsłuchać. Staje się jego tajną bronią i odtąd jej życie już nie będzie wyglądać tak samo. 

Powieść Marie Benedict dokładnie odwzorowuje życie aktorki. Dzięki sfabulyrozwaniu jej biografii jest też niezwykle wciągającą lekturą. Autorka z pieczołowitością opisuje wydarzenia historyczne począwszy od roku 1933. Prowadzi czytelnika poprzez austriackie realia tuż przed wybuchem II wojny światowej. Momentami powieść męczy odrobinę mnogością użytych w niej nazwisk. Pojawiają się one całymi chmarami w niektórych akapitach i ciężko się w tej ilości połapać, bowiem autorka nie przybliża sylwetek opisywanych postaci. 

Przyznam, że nigdy wcześniej nie wgłębiałam się w losy tej niezwykłej kobiety i z wielką przyjemnością poznałam je dzięki Marie Benedict. Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron i to na tyle, że nie sposób było ją odłożyć. Autorka przejrzyście opisała liczne role, jakie w trakcie życia musiała pełnić Heda. Ukazała niezwykłą i utalentowaną na wielu płaszczyznach osobę, o której niestety, niewiele się mówi i niewiele na jej temat pamięta, mimo że przyczyniła się do powstania jednego z ważniejszych wynalazków naszych czasów. 

Wszystkie życia Hedy Lamarr Marie Benedict to wyśmienita rozrywka i garść historycznych faktów. To niezwykle wciągająca powieść, idealna dla wszystkich, którzy pragną poznać nietuzinkowe osobistości. 

Tytuł: Wszystkie życia Hedy Lamarr
Tytuł oryginału: The Only Woman in the Room
Autor: Marie Benedict
Tłumaczenie: Natalia Mętrak-Ruda
Data wydania (Pl): 28 stycznia 2019
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Znak


Tę oraz inne biografie możecie znaleźć w księgarni internetowej taniaksiazka.pl

wtorek, 5 marca 2019

Lutowe przyjemnostki i garść książkowych zapowiedzi na marzec



W lutym udało mi się przeczytać 7 pozycji. Zdecydowanie najlepsza z nich okazały się Służące Kathryn Stockett, najbardziej rozczarowała mnie Zasada jednego Ashley i Leslie Saunders. Aja żem jej powiedziała Nosowskiej też nie okazała się dla mnie hitem. Przyjemnym zakończeniem cyklu okazała się Odrobina słodyczy Shari L. Tapscott. Tak jak pozostałe dwie części jest to sympatyczna i ciepła proza utrzymana w stylu książek Kasie West. Przyjemnym i dość mrocznym zaskoczeniem okazała się powieść Czarownice nie płoną Jenny Blackhurst. 

 FILMOWO



Obejrzałam ekranizację Służacych. To bardzo dobry film, jednak mając na świeżo książkę w głowie, film nie wywołał już we mnie aż tylu emocji. 



W Walentynki postanowiliśmy obejrzeć z mężem coś romantycznego i wybraliśmy O północy w Paryżu. Bardzo przypadły nam do gustu przygody emocjonalnego pisarza skaczącego w czasie. To trochę inny Allen niż znaliśmy go do tej pory, bardziej eteryczny i na pewno mniej przegadany. 



Obejrzeliśmy także Kuku na Netflixie i jeśli szukacie zabawnego serialu komediowego z dużą doza czarnego humoru, to serdecznie polecam. 


Dodatkowo przypominam sobie Pełną chatę. Uwielbiam ten serial i mam do niego wielki sentyment, chociaż przyznaję, że ciężko początkowo przez niego przebrnąć. 

GARŚĆ ZAPOWIEDZI KSIĄŻKOWYCH


Tak jak w poprzednich miesiącach, w marcu również można spodziewać się thrillerów. Milcząca ofiara Caroline Mitchell (Zysk i S-ka, 4.03.2019) dotyka mrocznych rodzinnych sekretów, które powinny zostać na zawsze zapomniane. I niech zginę Sarah Pinborough (Prószyński i S-ka, 12.03.2019) to kolejna powieść autorki po dobrze przyjętej Co kryją jej oczy.  To powieść o trzech kobietach o ugruntowanej pozycji: jedna z nich jest matką, jedna córką, jedna szczęśliwą mężatką i okazuje się, że jedna nie jest tym, za kogo się podaje. Pacjentka to ponoć najbardziej oczekiwany thriller psychologiczny roku. Alexa Michaelides (W.A.B., 13.03.2019). Mroczne kłamstwa Minnow Bly autorstwa Stephanie Oakes (Feeria Young, 13.03.2019) dotyczą tematu sekty i jej brutalności. Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować (Znak, 27.03.2019) to przekrój poprzez historię egzekucji. A prawda o sąsiadach ma zostać odkryta w powieści Cary Hunter Kto mieszka za ścianą (Filia, 27.03.2019).  





W marcu będziemy mieli też okazję zapoznać się z książkami, których akcja osadzona została w bliższej bądź dalszej przeszłości lub w retrospekcjach sięga do czasu przeszłego. Książką wykorzystującą retrospekcje jest powieść Kate Morton Córka zegarmistrza (Albatros, 13.03.2019), gdzie wydarzenia współczesne powiązane są z tymi do 1862 r. Kołysanka z Auschwitz Mario Escobara (Wydawnictwo Kobiece, 13.03.2019) inspirowana jest życiem Helene Hannemann i opowiada historię prowadzenia przedszkola w obozie koncentracyjnym. Wspaniałość Ambersonów Bootha Tarkingtona (MG, 13.03.2019 r.) to obraz bogatej rodziny i rodzącego się uczucia. Na dokładkę prawdziwa cegiełka, ale jakże smakowicie się zapowiadająca, czyli historia Mary Shelly i jej matki w książce Buntowniczki Charlotte Gordon (Wydawnictwo Poznańskie, 13.03.2019).



Marzec to też premiery powieści obyczajowych. Gra na cztery Hanny Cygler (Rebis, 12.03.2019 r.) opowiada o losach skrzypaczek Gdańskiej filharmonii. Kryształowe motyle Katarzyny Misiołek (Książnica, 13.03.2019 r.) to opowieść o losach trzech zupełnie odmiennych kobiet. Kalendarz z dziewczynami Ady Johnson (Zysk i S-ka, 25.03.2019) to opowieść o cieple domowego ogniska i babskiej przyjaźni.




Na koniec przygotowałam dwie powieści młodzieżowe i dość nietypowo jak na mnie, dwie fantastyczne. Dziewczyna z wieży Katherine Arden (Muza, 13.03.2019) nawiązuje do wierzeń i mitologii rosyjskiej. Tysiąc idealnych nut C.G.Davis (Zielona Sowa, 13.03.2019) to opowieść o trudnym dorastaniu i wymaganiach brutalnej matki. Harda Horda (SQN, 13.03.2019) to antologia opowiadań fantastycznych napisanych przez znane polskie pisarki. Prawda o kłamstwach Tracy Darnton (YA!, 13.03.2019) to historia dziewczyny, która przez lata poddana była programowi badawczemu i obawia się, że nikomu nie może ufać.

NA co się skusicie? Czekacie na którąś z marcowych premier?