poniedziałek, 30 grudnia 2019

O narodowej świadomości - "W niemieckim domu" Anette Hess


Od 20 grudnia 1963 roku do 10 sierpnia 1963 roku we Frankfurcie nad Menem toczył się proces zbrodniarzy z Auschwitz. Dopiero to wydarzenie uznaje się jako otwierające Niemcom oczy na wydarzenia mające miejsce w obozie. Ten niełatwy temat podjęła Anette Hess w powieści obyczajowej W niemieckim domu

Ewa jest tłumaczką polskiego, która w ostatniej chwili zostaje poproszona o tłumaczenie zeznań świadków w procesie mającym miejsce w jej rodzinnym mieście. Zupełnie nieświadoma dziewczyna musi zmierzyć się nie tylko z okropnościami wypływającymi podczas tego wydarzenia, jak również z własną ignorancją i brakiem świadomości. Na domiar złego w jej życiu prywatnym zachodzą kolosalne zmiany. 

Akcja książki osadzona została wokół działań Ewy, rodowitej Niemki, której rodzice prowadzą restaurację. Dziewczyna zupełnie przypadkowo znajduje się na procesie, zupełnie niezamierzenie tłumaczy zeznania świadków. W ostatniej chwili strona polska nie uznała pierwotnego tłumacza. Ten moment okazuje się przełomowym w życiu i karierze Ewy. Okazuje się bowiem, że jak tysiące jej rodaków, dziewczyna zupełnie nie wiedziała do czego dochodziło w obozach koncentracyjnych. Żyła nieświadomie, nie zdając sobie sprawy jak obciążonym historycznie narodem są Niemcy. 

Wydawać by się mogło, że głównym tematem powieści jest proces zbrodniarzy z Auschwitz, jednak według mnie stanowi on jedynie tło wydarzeń. Skupiając się na opisie Ewy i jej rodziny, autorka nie pozostawia złudzeń, co do stanowiska Niemców w tamtym okresie. Najlepiej wiać to na przykładzie osób posądzanych o haniebne czyny. Żaden ze zbrodniarzy nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, lekceważąco traktowali zarzuty, jak i świadków, dla których opowieści o przeżytym horrorze były przeżywaniem na nowo okrucieństwa jakiego doznali. Dzięki procesowi Ewa przekonała się, że i jej najbliżsi nie są bez winy. Dla mnie bardzo znamienne było powtarzanie przez bliskie jej osoby, że przeszłość należy pozostawić przeszłości, a ponowne zakopywanie się w niej. 

Powieść Hess jest wielowątkową historią kilkorga ludzi o różnym podejściu do zbrodni wojennym. Autorka bardzo realistyczne nakreśliła panujące w Niemczech w tamtych latach nastroje: wstyd, niezrozumienie, niedowierzanie i chęć zamiecenia wszystkiego pod dywan. Ciężko uwierzyć w nieświadomość tak wielkiego narodu, w odcięcie się od popełnionych czynów. Wprost niewyobrażalnym jest obserwacja, jak ofiary z Auschwitz obserwowały oprawców wiodących dostatnie życie, nie ponoszących żadnej kary.

W niemieckim domu to powieść napisana przez Niemkę, która poza granicami naszego kraju stałą się bestsellerem. To książka o narodowej odpowiedzialności, życiu obarczonym czynami naszych przodków. Powieść obyczajowa w przystępny sposób traktująca o tych przykrych wydarzeniach, uświadamiająca, że zarówno dobro jak i zło kryją się w człowieku i potrafią odcisnąć piętno na osobach z najbliższego otoczenia. 


Tytuł: W nieciekim domu
Autor: Anette Hess
Tytuł oryginału: Deutches Haus
Tłumaczenie: Barbara Niedźwiedzka
Data wydania (Pl): 16 października 2019
Liczba stron: 416
Wydawca: Wydawnictwo Literackie


Opinia napisana dla bookhunter.pl 

czwartek, 26 grudnia 2019

Szczęście znalezione w śmietniku - "Rozmerdane święta" Agnieszka Olejnik



W tym roku urządziłam sobie prawdziwy maraton ze świątecznymi powieściami. Do tej pory nie czytałam za dużo takich książek, w moje ręce wpadały pojedyncze tytuły. Tym razem jednak postanowiłam nadrobić braki, a jedną z powieści, która wyróżniała się na tle pozostałych była książka autorstwa Agnieszki Olejnik Rozmerdane święta.

W książce przeplatają się wątki kilku bliskich sobie osób. Olgierda, nauczyciela języka polskiego i jego nadopiekuńczej matki Krystyny; Sary wuefistki;  Adama , najbliższego przyjaciela Olgierda; pana Stanisława, szefa Krystyny; Malgosi, mamy jednego z wychowanków Olgierda oraz psiaka Ziyo. To właśnie znalezienie malucha w śmietniku rozpoczyna serię przedświątecznego szaleństwa, w centrum którego znajduje się Ziyo.

Rozmerdane święta to kolejna przeczytana przeze mnie w grudniu pozycja, w której głos udzielony został czworonogowi. Dzięki rozdziałom poświęconym Ziyo, miałam okazję poznać świat oczami tego przemiłego, ale niezwykle łobuzerskiego psiaka. Dowiedziałam się także kilku nowych rzeczy, bo niestety piesek nie jest do końca zdrowy, a boryka się z pewnym ciężkim schorzeniem.

Urzekła mnie konstrukcja postaci, relacje między nimi. Przede wszystkim moje rozbawienie wzbudzał fakt w.jaki sposób Krystyna traktowała swojego dorosłego syna. Olgierd pozostał w oczach swojej mamy małym chłopcem, który nieustannie potrzebuje jej opieki.

W powieści poruszono wiele wątków i problemów. Oprócz achalazji, czyli psiego schorzenia związanego z przełykiem, autorka poruszyła również kwestie nadopiekuńczości, wiary w związek nie mający prawa bytu, porzucenia czy usamodzielnienia. Właśnie to otarcie o prawdziwe problemy wyróżnia Rozmerdane święta wśród innych powieści świątecznych.

Historia napisana z perspektywy kilku osób, opisująca ich przeżycia i przemyślenia sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie i z prawdziwą przyjemnością zagłębia w jej lekturę.

Nie miałam okazji czytać wcześniej książek pani Olejnik, jednak Rozmerdane święta wzbudziły tylko mój apetyt na powieści autorki i na pewno wkrótce sięgnę po kolejne.


Tytuł: Rozmerdane święta
Autor: Agnieszka Olejnik
Data wydania (Pl): 13 listopada 2019
Liczba stron: 336
Wydawca: Wydawnictwo Kobiece

piątek, 20 grudnia 2019

Szczenięce lata - "Był sobie pies. Bailey" W.Bruce Cameron


Był sobie pies to powieść, która mocno mnie rozczuliła i oczarowała swoją magią. Lubię więc zaglądać do stworzonego przez W.Bruce Camerona uniwersum. Autor co jakiś czas powraca z kolejnymi książkami o dzielnym piesku mającym wiele żyć. Tym razem przygotował powieść Był sobie szczeniak. Bailey.

Tytułowego psiaka poznajemy od dnia narodzin. Dowiadujemy się w jaki sposób trafił do domu chłopca o  imieniu Ethan. Piesek pokochał go całym swoim sercem i uznał za swojego pana. Wraz z Baileyem mamy okazję obserwować dorastanie chłopaka, jego radości i troski.

Bailey to ciepła opowieść napisana z punktu widzenia psiaka. Sytuacja jest tu zgoła odmienna, bo dzięki obserwacjom zwierzaka poznajemy życie ludzkie. Piesek dorasta, zmienia się jego spojrzenie na otaczający go świat. Nie sposób nie odczuć, że w centrum jego wszechświata jest Ethan i Bailey kocha go całym sercem. Książeczka ukazuje, że pies to najwierniejszy przyjaciel człowieka, który nigdy go nie opuści, nawet mimo ułomności.

Mimo że historia jest przyjemna w odbiorze, to nie umiem pozbyć się wrażenia, że zaserwowano czytelnikom odgrzewany kotlet. Historię Bailey'a opisano już w Był sobie pies, a teraz zrobiono to raz jeszcze, tyle że z puszczeniem oka do dzieci. Opowieść ta nie wniosła nic nowego, nie zaskoczyła. Dla mnie niestety to opowiastka napisana na fali popularności poprzednich części, książka która ma się po prostu sprzedać.

Mimo to, powieść z pewnością spodoba się dzieciom i młodzieży uwielbiającym naszych czworonożnych przyjaciół. Książka pokazuje, że zwierze to nie zabawka, ale ważny obowiązek. Ukazuje czworonoga jako pełnoprawnego członka rodziny, który myśli, czuje i odczuwa humory swoich właścicieli.

Bailey to kolejna historia napisana z punktu widzenia pieska. Z pewnością przypadnie do gustu każdemu młodemu miłośnikowi psów.


Tytuł: Był sobie szczeniak. Bailey
Tytuł oryginału: Bailey's Story: A Dog's Purpose Novel
Autor: W. Bruce Cameron
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Data wydania (Pl): 13 listopada 2019
Liczba stron: 207
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece





czwartek, 19 grudnia 2019

Miłość znaleziona na działce - "Iskierka nadziei" Anna Szczęsna





Od kilku lat wydawcy kuszą nas świątecznymi powieściami. Ciężko zdecydować się na jedną, bo świąteczne okładki zerkają ze sklepowych półek i zachęcają, by po nie sięgnąć. Ja skusiłam się na Iskierkę nadziei Anny Szczęsnej i przyznam szczerze, dałam się tej książce totalnie oczarować.

Jedno przypadkowe wyjście z kolegami na działki przesądziło o wszystkim. Tomek spotkał tam bezdomną kobietę, która zatroszczyła się o niego, nakarmiła i opatrzyła stłuczenia po pechowej wywrotce. Chłopiec o gołębim sercu namówił starszą panią do odwiedzin w mieszkaniu jego i mamy. W kobiecie, którą nazwał Iskierką, odnalazł to, czego mu brakowało na co dzień - babcinej miłości. W losy chłopca, jego mamy i starszej pani, wplecione zostają również historie czternastoletniej Magdy i egoistycznego Błażeja. 

Iskierka nadziei przepełniona jest mocą normalnych, codziennych problemów, które mogą dotknąć każdego. Tomek pragnie domu wypełnionego ludźmi, jego mama chciałaby spędzać z synem więcej czasu, jednak musi zarabiać na ich życie i pracuje do późna. Iskierka zawiedziona jest swoim losem i wyrzuca sobie, że źle wychowała syna. Magda czuje się w swoim domu jak piąta kula u nogi, a Błażej boryka się z zadłużeniem. Wszystkie te przeciwności mają swoją kumulacje przed świętami Bożego narodzenia, a czytelnik może śledzić jak bohaterowie poradzą sobie w, tak, niekiedy ekstremalnych i niebezpiecznych, sytuacjach.

Iskierka nadziei wciągnęła mnie przede wszystkim swoją wielowątkowością poprowadzoną poprzez ukazanie wydarzeń z perspektywy kilku różnych bohaterów. Czytelnik dzięki temu ma okazję zaznajomić się z uczuciami i przemyśleniami każdego z nich, od podszewki poznać ich historię, by przekonać się, jakie wydarzenia doprowadziły ich do sytuacji, w której się znaleźli. Przypadło mi do gustu także nakreślenie bohaterów. Autorka nie wybiela ich nie siłę, nie pokazuje, że każdego trzeba z miejsca pokochać, pozostawia czytelnikowi ich ocenę.

Książka ujmuje swoim klimatem i ciepłem. Przedstawiona historia jest może i nieco naiwna, ale przed świętami taką cechę wybaczam. To okres, w którym mam ochotę na lekkie i niezobowiązujące powieści, a ta idealnie w taki gatunek się wpasowała. 

Powieść Anny Szczęsnej to idealna lektura na przedświąteczny okres, historia dająca nadzieję na lepsze jutro. To opowieść pokazuje małe cuda mogą zdarzyć się każdemu, a w końcu każdy na nie liczy w Boże Narodzenie.


Tytuł: Iskierka nadziei
Autor: Anna Szczęsna
Data wydania (Pl): 13 listopada 2019
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece





środa, 18 grudnia 2019

Prezenty LAST MINUTE

Jak co roku, przychodzę z pomysłami prezentów na ostatnią chwilę. Ciężko już coś zamawiać internetowo, ale udało mi się wygrzebać parę sklepów, które gwarantują dostawę jeszcze przed świętami. Poniżej propozycje w zależności od płci i wieku. 

Dla niego


Skarpety, sweter, zegarek - Top Secret, klikając w nazwę produktu przejdziecie na jego stronę. Dojdzie przed świętami przy zamówieniach złożonych do 19 grudnia do godz. 16
Książka: zbiór opowiadań Zabójcze święta (Skarpa Warszawska) - gwarantowana dostawa przed świętami na znak.com.pl
Koszula - vistula.pl
Słuchawki, gra - mediaexpert.pl
Perfumy - notino.pl


Dla niej




Książka: Rozmerdane święta - Agnieszka Olejnik (Wydawnictwo Kobiece) - merlin.pl
Naszyjnik - yes.pl
Zestaw kosmetyków - notino.pl
Skarpety, sweter, zegarek - topsecret.pl (dostawa przed świętami gwarantowana przy zamówieniu do 19 grudnia
Narzuta - jysk.pl


Dla milusińskich


Zabawki (Fisher Price, Simba Toys) - merlin.pl - należy wybierać produkt z dostępnością wysyłki 
24 h
Książki (Nasza Księgarnia) - merlin.pl - taka sama sytuacja

Dla tych trochę starszych milusińskich



Lalka, puzzle, książki - merlin.pl (sytuacja z dostawą opisana powyżej)
Piżama, sweter, buty - reserved.com (dostawa: 1-3 dni roboczych przy wyborze dostawy do sklepu lub kurierem)
Pościel - jysk.pl 






*nie ponoszę odpowiedzialności, jeśli produkty mimo zamówienia nie dotrą przed świętami.

wtorek, 17 grudnia 2019

Jak wykończyć własną matkę - "Zła krew" Zoje Stage



Kilka sposobów jak wykończyć własną matkę - poradnik według Hanny Jensen:
1. Od 4. roku życia ucz się przewracać oczami, tak by widoczne było jedynie ich białka.
2. Wypożycz kilka książek o czarownicach i poproś tatę żeby ci wszystkie przeczytał. Wybierz jedną z nich, by później udawać opętanie.
3. Nie odzywaj się, wydawaj jedynie nieokreślone dźwięki. Niech rodzice robią ci setki badań. Kiedy już przemówisz, udawaj nawiedzoną.
4. Zachowuj się agresywnie. Szczekaj i warcz jak wściekły pies, to zawsze działa.
5. Najważniejsze, agresję okazuj jedynie przy matce i innych ludziach. Przy ukochanym tatusiu bądź słodką, malutką dziewczynką, jego ukochaną córeczką.

Brzmi nieprawdopodobnie? Zabrzmi jeszcze bardziej szokująco, gdy zdradzę, że Hanna ma jedynie 7 lat i od urodzenia nie powiedziała ani jednego słowa. Kiedy jednak postanowiła przemówić, stwierdziła, że jest wcieleniem czarownicy. Dziewczynka nieustannie próbuje pozbyć się swojej matki, a jej matce, Suzette, zabrakło już miłości, by kochać ją bezwarunkowo. W tym wszystkim jest też ojciec, Alex uważa Hannę za cud, nigdy nie dostrzegł jej agresywnej strony, nie uwierzył żonie, a nawet szkolnym opiekunom w opowieści o wrogości i agresji dziewczynki. Do czasu.

Opowiadając historię Hanny autorka bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę, balansuje na krawędzi realizmu i zjawisk nadprzyrodzonych. Zoje Stage do tego stopnia miesza w fabule, że ciężko odróżnić prawdę od wytworów chorej wyobraźni.

Losy rodziny Jensenów poznajemy z dwóch perspektyw: Hanny i Suzette. Rozdziały opisujące dziewczynkę, jej pomysły i przemyślenia mrożą krew w żyłam. Hanna jest nad wyraz inteligentną siedmiolatką, jednak grozę budzi jej agresja, przemyślane działanie i z premedytacją dokonywane akty przemocy. Szkoda jednak, że autorka nie zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, a zastosowała trzecioosobową.

W dużej mierze fabuła Złej krwi dotyczy tematu chorób. Suzette cierpi na Crohna, która obrazowo i wyczerpująco została przedstawiona, natomiast w stosunku do Hanny wysnute zostały przypuszczenia dotyczące zaburzeń psychicznych. Dzięki tak wnikliwemu opisowi, czytelnik ma okazję uczestniczyć w sesjach terapeutycznych, zapoznawać się ze stawianą diagnozą.

Autorka wyraźnie zaznaczyła, że pod płaszczykiem szczęśliwej rodziny łatwo ukryć poważne dysfunkcje. Długotrwała bagatelizacja problemów, brak wsparcia i miłości, a nawet nadmierne uznanie mogą doprowadzić do istotnych zaburzeń.

Dużo miejsca Zoje Stage poświęciła roli macierzyństwa. Jej powieść daje do myślenia, czy jest to stan dedykowany każdej kobiecie. Zarówno Suzette, jak i Hanna mają problem ze swoimi mamami. Suzette dorastała z kobietą, która nie poświęcała jej uwagi, nie obdarzała miłością, więc chciałą być dla Hanny matką, jakiej sama nigdy nie miała. Jednak gdy zaczynają się schody, kobieta zaczyna chować głowę w piasek, nie potrafi bezwarunkowo kochać swojego dziecka, nieustannie stawia się w roli ofiary. Z jednej strony chce pomóc Hannie, z drugiej jest egoistycznie skupiona jedynie na własnych potrzebach.

Zła krew to thriller psychologiczny, który poniekąd czerpie z horroru, jednak bliżej mu do powieści obyczajowej. To książka, która szokuje i trzyma w napięciu z dobrze wykreowanymi bohaterkami w roli głównej.


Tytuł: Zła krew
Autor: Zoje Stage
Tłumaczenie: Piotr Kaliński
Tytuł oryginału: Baby Teeth
Data wydania (Pl): 16 stycznia 2019
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Czarna Owca


Recenzja napisana dla bookhunter.pl

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Marzenia się spełniają - "Wilczerka" Katherine Rundell


O prozie Katherine Rundell naczytałam się sporo dobrego. Od dawna chciałam sięgnąć po Dachołazy czy Odkrywcę. Kiedy więc w moje ręce trafiła Wilczerka od razu zabrałam się do lektury.

Fiedora żyje w leśnym domku ze swoją mamą. Są Wilczerkami, czyli zajmują się oswajaniem wilków, które traktują jako członków swojej rodziny. Wiodą spokojny żywot aż do dnia, gdy w ich chacie zjawia się carska armia nakazując zaprzestać stosowanych przez nie praktyk. Gdy wyrażają swój sprzeciw, matka Fiedory zostaje pojmana i zabrana do więzienia, a dziewczynka postanawia ją uwolnić. Towarzyszy jej uciekinier z carskiej armii, a na swojej drodze spotykają coraz to nowych wspólników.

Wilczerka to powieść fantastyczna kierowana do nastolatków. Uważam jednak, że starszy czytelnik również znajdzie w niej coś dla siebie. Głównym przesłaniem książki jest ukazanie niebezpieczeństw dyktatury. W książce carat narzuca swoją władzę. Generał Rakow dokonuje czynów haniebnych, uwłaczających człowiekowi. Stawia siebie  na pozycji władcy, odbiera ludziom to, co dla nich najcenniejsze. Tak właśnie było z Fiedorą i jej matką. Rakow chciał zabrać im to, co stanowiło istotny element ich egzystencji.

Na główny plan wychodzi tytułowa Wilczerka. Fiedora jest dziewczynką mądrą i odważną. Nie wierzy w półśrodki i działa zgodnie ze swoimi uczuciami. To właśnie zbliża ją do sukcesu i budzi respekt wśród napotkanych na drodze osób. Dziewczyna przekuwa swoje uczucia w czyny, działa mimo przeciwności. Dzięki temu zjednuje sobie ludzi.

Baśniowa historia z morałem ukryta w powieści Katherine Rundell to idealna powieść dla każdego młodego (i nie tylko). Wielbiciela fantastyki. To książka o sile.ducha, wierze w lepszy świat i przekuwaniu własnych słabości w siłę. Ze względu na brutalność niektórych scen, polecam ją dla dzieci w wieku powyżej 12 lat.


Tytuł: Wilczerka
Tytuł oryginału: The Wolf Wilder
Autor: Katherine Rundell
Tłumaczenie: Paulina Breiter-Ziemkiewicz
Data wydania (Pl): 16 pażdziernika 2019
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Poradnia K


Ten oraz inne nowości znajdziecie w księgarni taniaksiazka.pl


czwartek, 5 grudnia 2019

W szponach poczucia winy - "Szczygieł" Donna Tarrt



Prawdopodobnie nie znam osoby, która interesuje się literaturą i nie słyszała o Szczygle autorstwa Donny Tarrt. Swego czasu powieść ciężko było zakupić. Teraz, nie ma tego problem ze względu na wznowienie związane z premierą filmu na niej opartego. Premiera produkcji miała odbyć się w grudniu, dzisiaj jednak wiadomo, że w film w Polsce się nie ukaże.

Szczygieł Donny Tarrt to kawał (i to dosłownie) porządnej literatury. Książka opowiada o losie Theo, który stracił matkę podczas ich wspólnej wyprawy do muzeum. Chłopak zabiera z tego miejsca obraz Carela Fabritusa, który towarzyszy mu w dalszym życiu.

Powieść Tarrt skupia się przede wszystkim na istocie poczucia winy. Theo nieustannie się z nim zmaga. Wyrzuca sobie, że mama by nie umarła, gdyby nie zapragnął odwiedzić muzeum w feralnym dniu. Chłopak podporządkowuje swoje życie tej myśli, staje się zakładnikiem poczucia winy. Zostaje mimowolnie więźniem,  niczym szczygieł na obrazie Fabritusa.

Temat poczucia winy to jednak nie jedyny wątek powieści, bo tych jest mnóstwo. Autorka dywaguje chociażby nad ludzkim losem, przypadkowością wydarzeń, nad wpływem napotykanych na drodze osób na życie jednostki.

Szczygieł wyróżnia się niesamowitym i niepowtarzalnym klimatem. W tę  książkę po prostu się wnika, wchłania się jej fabułę niczym gąbka. Książka ma w sobie pewną poetyckość, która zbudowana została z przemyśleń głównego bohatera, jego czynów i decyzji, które raz podjęte na zawsze zmieniły jego los. Jedynym moim zarzutem są momentami zbyt wydłużane sceny. Książka miejscami mnie nużyła, a opisywane wydarzenia, moim zdaniem, nie wnosiły więcej do historii.

Powieść Tarrt to jedna z tych książek, które warto poznać. To niezapomniana historia, wywierająca bardzo duże wrażenie i pozostająca w głowie na dłużej. Niezmiernie żałuję, że w Polsce nie doczekamy się premiery filmu, bo z wielką chęcią bym go obejrzała. 

Tytuł: Szczygieł
Autor: Donna Tarrt
Tytuł oryginału: Goldfinch
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Data wydania (Pl- wznowienie): 11 listopada 2019
Liczba stron: 848
Wydawnictwo:Znak literanova

poniedziałek, 2 grudnia 2019

O pewnym dziennikarzu - "Król przyjmuje" Eduardo Mendoza


Znany w Polsce pisarz powrócił z nową powieścią. Król przyjmuje Eduardo Mendozy to pierwszy tom trylogii Zasady Dynamiki. Książki kuszą okładkowymi grafikami i przykuwają wzrok. Co jednak kryją w środku?

Akcja najnowszej powieści Mendozy rozgrywa się w latach 60. i 70. Dziennikarz Rufo Battala dostaje zadanie zrelacjonowania ślubu króla Liwonii z arystokratką. Wydarzenie to będzie początkiem zmian w życiu dziennikarza. Razem z nim czytelnik wyrusza bowiem do Nowego Jorku.

Nie bez kozery trylogia nazwana została zasadami dynamiki i nie bez kozery Król przyjmuje jest jej pierwszym tomem. Dla  przypomnienia, pierwsza zasada dynamiki Newtona brzmi:

jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub działające siły się równoważą, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym względem nieruchomego układu odniesienia.
Zasada ta jest odzwierciedleniem losu głównego bohatera. Rufo jest bezwładny wobec szalejących wokół niego historycznych zmian. Przenosząc się do Nowego Jorku staje się świadkiem rewolucji seksualnej, afery Watergate, a wcześniej, jeszcze w Europie, chociażby dyktatury Franco.

Zasada ta w idealny sposób przedstawia również charakter głównego bohatera. Battala nie jest człowiekiem, który skacze na głęboką wodę, robi wszystko by zmienić swoje życie. On ślepo poddaje się losowi, nie jest wyrywny. Jedyny chaos w jego uporządkowany żywot wnoszą propozycje króla Liwonii.

Król przyjmuje nie jest lekturą, która z miejsca porywa czytelnika. Powieść przepełniona jest przydługimi opisami, które potrafią znużyć, ale też w pewien sposób zafascynować. Ta książka nie ma szaleńczego tempa, niesamowitych zwrotów akcji. Ona czaruje w inny sposób, dając swoistą lekcję historii, pokazując przemiany społeczne lat 60. i 70.

Najnowsza powieść Mendozy to lektura, która nie wszystkim przypadnie do gustu. Trzeba się w nią wgryźć, wbić w jej tempo. Mimo tego, warto poświęcić jej czas żeby dostrzec ten ukryty urok.


Tytuł: Król przyjmuje
Autor: Eduardo Mendoza
Tytuł oryginału: El rey recibe
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Seria: Zasady dynamiki
Data wydania (Pl): 14 października 2019
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Znak





piątek, 22 listopada 2019

Z książką pod kocykiem


Z książką pod kocykiem to akcja organizowana przez Magdalenę Erbel, właścicielkę witryny savethemagicmoments.pl oraz prowadzony przez nią klub książkowy Przeczytaj i Podaj Dalej.

W ramach akcji powstają posty zachęcajace do sięgnięcia po książki idealne na wieczorne posiedzenie właśnie pod kocykiem. Chwytajcie więc kubki z herbatą w dłoń, zasiądzie na kanapie i zapraszam do przeczytania wpisu, który stworzyłam dla Was wraz z Marią Kasperczak z bloga mamopoczytajsobie.blogspot.com
oraz Emilią Chomutowską-Murzą z bloga rokzksiazka.wordpress.com

W swoim wpisie chcę Wam polecić książki, które idealnie nadają się na jesienny wieczór. Książki, które wywołają emocje, rozgrzeją serca i umysły.


Monika - atociwynalazek.blogspot.com poleca Immortalistów Chloe Benjamin

Zastanawialiście się kiedyś, czy chcielibyście poznać swoją datę śmierci? Czy taka świadomość zmieniłaby coś w waszym postrzeganiu świata? Ukierunkowała was w jakiś sposób? Rodzeństwo Goldów, bohaterów powieści Immortaliści Chloe Banjamin datę swojej śmierci poznało już jako dzieci, dzięki przepowiedni wieszczki.

Losy Simona, Klary, Daniela i Varyi kształtują się w zaskakujący sposób, a dzięki nim przenoszeni jesteśmy do San Francisco przełomu lat 70-tych i 80-tych XX wieku, Las Vegas, amerykańskiej armii w czasach wojny w Iraku i europejskiego laboratorium.

Tematem przewodnim Immortalistów jest kształtowanie własnego losu. Uzależniając życie bohaterów od zasłyszanej przepowiedni, autorka pokazuje jak łatwo można manipulować ludzkim życiem, jak bardzo człowiek podatny jest na wpływy. Nie sposób nie zauważyć, że bohaterowie w mniejszym bądź większym stopniu podporządkowali się zasłyszanej przepowiedni. Po ich zachowaniu dobitnie widać, że każdy jest kowalem własnego losu. 

Książka Chloe Benjamin to niezapomniana powieść obyczajowa, w której poznajemy losy rodzeństwa Goldów z perspektywy każdego z nich. To historia ukazująca jak pozbyć się złudzeń, ale też jak walczyć o swoje marzenia. To opowieść z historią Stanów Zjednoczonych w tle, balansująca na granicy pogoni za nowoczesnością, a przywiązaniem do tradycji. Traktująca o wielu istotnych tematach. Moim zdaniem to książka, którą warto znać, tym bardziej, że prawdopodobnie zostanie zekranizowana.



Maria - mamopoczytajsobie.blogspot.com poleca książki Małgorzaty Rogali 

Od kilku lat długie jesienne wieczory brzmią bardzo kusząco. Kubek gorącej herbaty, tabliczka czekolady, ciepły koc i dobra książka. Moja domowa biblioteczka pęka w szwach, ale to zupełnie nie przeszkadza w zamawianiu nowych książek. Podzielę się dziś z Wami historią o tym, jak chciałam przeczytać książkę która czekała na swoja kolej prawie rok i dzięki temu zmniejszyć nieco stos hańby. Książkę przeczytałam, ale musiałam (tak, musiałam!) dokupić do niej jeszcze sześć. Już tłumaczę, otóż książką którą przeczytałam była „Zapłata” Małgorzaty Rogali 1 tom serii o Agacie Górskiej i Sławku Tomczyku. Książka którą przeczytałam błyskawicznie, para bohaterów których polubiłam od pierwszych stron intrygująca zagadka – po takim pierwszym tomie wzrósł apetyt na więcej. 
Tomów w tej serii jest siedem. Domowy budżet pozwolił mi na zaopatrzenie się w trzy kolejne tomy, ale wierzę iż Mikołaj wie jaki prezent sprawi mi w tym roku największą radość. Książki są ze sobą powiązane, obserwujemy jak rozwija się życie prywatne policjantów, sprawy kryminale też się zazębiają. Warto więc czytać w odpowiedniej kolejności i nie robić zbyt dużych przerw między tomami. Ja tak najbardziej lubię czytać serie – hurtowo, jedna książka po drugiej.
Małgorzata Rogala stworzyła bardzo realne postacie, bohaterowie niosą przez życie bagaż przeszłości co utrudnia im niekiedy podejmowanie decyzji. Zarówno Agata jak i Tomek trzymali ciekawy portret psychologiczny, jestem bardzo ciekawa jak potoczą się ich losy. Sprawy kryminalne, które prowadzą są również bardzo życiowe. Autorka jest doskonałą obserwatorką rzeczywistości, w jej powieściach znajdziecie współczesne problemy np. udostępnianie swojej prywatności w mediach społecznościowych co naprawdę może skończyć się źle. 
Gwarantuje, że jeśli zdecydujecie się na „Zapłatę” to z pewnością nie poprzestaniecie na jednej części cyklu. Przed nami długie wieczory, więc taki stosik książek na pewno się przyda.


Emilia - rokzksiazka.wordpress.com
poleca Kroniki kota Podróżnika Hiro Arikawy


Jako typowa kociara podczas szperania w bibliotekach i księgarniach mam ustawiony specjalny detektor na różne „kocie” książki. Kot w tytule, kot na okładce- biorę! W taki właśnie sposób trafiła w moje ręce powieść „Kroniki kota podróżnika”. A w niej: bezdomny kot przesiadujący na srebrnym samochodzie oraz Satoru, będący właścicielem tego bezczynnego pojazdu i od dziecka uwielbiający wszelakie sierściuchy. Gdy pewnego dnia zwierzęciu grozi niebezpieczeństwo, poszukuje ono pomocy właśnie u Satoru. Nie wiedzieć dlaczego, nagle łączy ich obu szczególna więź. I tak oto Nana, niezwykły i mądry jak mało kto kocur, wyrusza w podróż ze swoim człowiekiem. Jest to nie tylko prawdziwa wędrówka, ale i refleksyjna droga poprzez emocje, związki, przyjaźń, miłość, a nawet kwestie, których często w sobie nie tolerujemy. Bohaterowie książki pokazują czytelnikowi świat z zupełnie innej perspektywy, z dystansu, na jaki w pośpiechu codzienności brakuje czasu. Kiedy ten młody człowiek, zmagający się z ogromnym problemem, poszukuje zaufanej osoby, która zaopiekuje się jego kotem, musi przebrnąć przez przeszłość i liczne wspomnienia, a także odświeżyć zakurzone relacje. Kosuke, Yoshimine, Nori oraz Sugi i Chikako są dla głównego bohatera jak rodzina, a każda postać to zupełnie inny charakter i życiowe dylematy. „Kroniki kota podróżnika”, której autorką jest Hiro Arikawa, to przepiękna, pełna wzruszeń i wyważonych przemyśleń lektura. Nie ukrywam, że chciałabym mieć takiego wspaniałego przyjaciela, jak Satoru i spotkać takiego kota, jak Nana. Dzięki tej książce zaczyna się widzieć to, co umyka nam na co dzień: kolory tęczy, pory roku zmieniające przyrodę i niezwykłość zwykłych chwil. 



poniedziałek, 18 listopada 2019

Garstka nieszczęścia i trupów ciąg dalszy - "Martwy sezon" Aneta Jadowska



Po drugi tom cyklu Garstka z Ustki sięgnęłam z wielką przyjemnością i ciekawością. Trup na plaży mocno zaostrzył mój apetyt, liczyłam więc, że Martwy sezon utrzyma poziom i jeszcze bardziej wciągnie mnie w wir szalonych i niecodziennych wydarzeń.

Pensjonat przechodzi ciężkie chwile. Panie Garstki już w sezonie miały problemy finansowe ze względu na sinice i inne sprawy, które dotknęły miasto, a po sezonie problemy te uderzają w nie ze zdwojoną siłą. Po trosze ratuje ich hałaśliwa ekipa Łowców Duchów szukających w pensjonacie kontaktu z istotami nadprzyrodzonymi oraz pewne zupełnie niedobrane małżeństwo. W pensjonacie zjawia się też Tamara, ciotka Magdy, która uległa wypadkowi, a jej śladem podąża dawny narzeczony.

Przyznam, że sięgając po Martwy sezon obawiałam się trochę klątwy drugiego tomu. Jednak po przeczytaniu paru rozdziałów, wiedziałam, że zupełnie niepotrzebnie. Ta część bowiem jeszcze bardziej przypadła mi do gustu. Cieszę się, że autorka tym razem wysunęła na pierwszy plan bohaterów, o których jedynie pobieżnie wspomniała wcześniej. Dzięki temu miałam okazję poznać Tamarę, jej przeżycia i przemyślenia oraz silną więź łączącą ją z Magdą. Rozwinięty został także wątek babci, chociaż w nim pozostały pewne niewiadome, mam nadzieję, że to kwestia swoistej zapowiedzi kolejnych tomów cyklu.

Tym razem dosłownie i w przenośni rozłożyła mnie na łopatki warstwa komediowa tej powieści. Niezwykle ubawiły mnie perypetie Łowców Duchów, nie byłam nawet w stanie powstrzymać śmiechu, czytając w miejscach publicznych. Ten tom idealnie wpasował się w moje poczucie humoru, rozbawił mnie miejscami do łez.

Komedia kryminalna nie byłaby komedią kryminalną bez trupa. Ten, chociaż ujawnia się właściwie pod koniec książki, jest jak najbardziej realny, a zbrodnia, a raczej jej rozwiązanie, jest ciekawe i zaskakujące. Chociaż okoliczności morderstwa są dość typowe i poniekąd sztampowe, to zdecydowanie dalsze postępowanie w celu ukrycia tego faktu wymyka się wszelkim schematom.

Tak jak w pierwszej części, tak i w tej pojawiły się również ważkie i problematyczne kwestie. Także i tutaj spotykamy się z pokrzywdzonymi przez los kobiety. To im w znacznej części podporządkowana jest fabuła.

Martwy sezon spodobał mi się równie mocno, a nawet jeszcze bardziej niż pierwszy tom. Urzekł mnie też jego wieloznaczny tytuł. Mam nadzieję, że powstaną kolejne powieści o rodzinie Garstek, bo mój apetyt na ich perypetie nie pozostał do końca zaspokojony.

Tytuł: Martwy sezon
Autor: Aneta Jadowska
Cykl: Garstka z Ustki
Data wydania: 30 października 2019
Liczba stron: 390
Wydawnictwo: SQN

niedziela, 17 listopada 2019

Ustka trochę inaczej - "Trup na plaży" Aneta Jadowska



Będąc w liceum zaczytywałam się w komediach kryminalnych. Czytałam głównie powieści Joanny Chmielewskiej i do tej pory darzę je uwielbieniem. Ostatnio postanowiłam poznać innych rodzimych autorów piszących powieści z tego gatunku. Kiedy więc dostałam propozycję zrecenzowania Martwego sezonu Anety Jadowskiej, zgodziłam się bez wahania. Jestem jednak z tych, co lubią po kolei i mimo zapewnień, że nie trzeba znać pierwszej części, ja postanowiłam najpierw przeczytać Trupa na plaży.

Magda Garstka po latach wróciła do Ustki. Mieszka u babci, która nie chciała jej przyjąć do siebie, gdy dziewczyna została sierotą. Młoda Garstka pracuje w miejscowej kawiarni i myśli o tym, jak ułożyć sobie przyszłość. Codziennie o brzasku idzie na plażę i tam rozmyśla. Podczas jednego z takich wyjść znajduje na plaży trupa. Magda, jako córka policjanta, postanawia prowadzić śledztwo na własną rękę.

Trup na plaży to pierwsza powieść Anety Jadowskiej, jaką miałam okazję czytać. Chociaż autorka słynie z pisania powieści fantastycznych, to moim zdaniem, świetnie odnalazła się w gatunku jakim jest komedia kryminalna. Książka zachwyciła mnie fabułą, bohaterami i humorem.

Na pierwszy plan wysuwa się klan Garstek. Rodzina zakręcona i pogmatwana. W trakcie prywatnego śledztwa Magdy na jaw wychodzą głęboko skrywane tajemnice jej rodziny. Pewni członkowie klanu Garstek stają się zupełnie innymi osobami w jej oczach. Przede wszystkim problemy ich dotykające, nie są naciągane, a zupełnie realne. Myślę, że między innymi kwestie dotyczące działalności babci tak mnie w tej powieści zauroczyły. Komedia kryminalna pozostała komedią kryminalną, jednak dorzucono do niej wątki poruszające ważkie i istotne tematy, o których mówi się mało.

Trup na plaży przypomniał mi jak bardzo lubię gatunek, jakim jest komedia kryminalna. Bardzo zaostrzył mój apetyt na Martwy sezon.



Tytuł: Trup na plaży
Autor: Aneta Jadowska
Data wydania: 31 stycznia 2018
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: SQN



piątek, 15 listopada 2019

Kłopoty w rodzinie zastępczej - "Czarownice nie płoną" Jenny Blackhurst



Motyw demonicznego dziecka dość często przewija się przez literaturę. Najbardziej znany jest Omen, prawdopodobnie nie ma osoby, która nie kojarzyłaby Damiena. W bardzo ciekawy sposób do tej materii odniosła się Jenny Blackhurst w swojej powieści Czarownice nie płoną. 

Po tajemniczych wydarzeniach, które zrujnowały jej karierę Imogen wraz z mężem powraca do jej rodzinnego miasteczka, by zamieszkać w domu zostawionym jej przez babcię. Już,  pierwszego dnia napotykają na swojej drodze Ellie, dziewczynkę, którą całe miasteczko podejrzewa o bycie czarownicą, gdyż jako jedyna z rodziny ocalała z pożaru trawiącego jej dom. Ellie trafiła do rodziny zastępczej i tym samym wylądowała w Lichocie. Los dziewczynki i Imogen zostaje ze sobą połączony bowiem kobieta jako pracownik socjalny, zostaje nadzorcą rodziny zastępczej Ellie. 

Imogen to osoba, która wytrwale realizuje swoje obowiązki. Bez reszty oddaje się swojej pracy, pragnie pomóc Ellie, tym bardziej, że w jedenastoletniej dziewczynce widzi odbicie siebie sprzed lat. Nie może uwierzyć, że nawet dorośli podejrzewają Ellie o czarną magię. Jako realistka tłumaczy, że to dziewczynka jest najbardziej pokrzywdzoną zaistniałą sytuacją, że nie ma nic wspólnego z czynami o jakie jest posądzana. Wkrótce jednak sama zaczyna się gubić, bowiem zło wychodzi na wierzch, a dziwnym zbiegiem okoliczności, Ellie zawsze jest w pobliżu. 

Ellie natomiast to bardzo inteligentna, przewyższająca umysłowo swój wiek dziewczynka. To dziecko, które spotkała wielka tragedia i zamiast zrozumienia i wsparcia, boryka się z agresją innych i samotnością. To bardzo wrażliwa dziewczynka, skrzywdzona przez los, zmagająca się z niemożnością odnalezienia swego miejsca po śmierci bliskich. Jest bardzo pogubiona w swoich uczuciach, nowych relacjach, nie potrafi zrozumieć, czemu wszyscy się od niej odwracają. 

Mimo tła powieści bezpośrednio nawiązującego do horroru, książka Jenny Blackhurst jest dobrze skrojoną obyczajówką, a także thrillerem psychologicznym. Narracja jest poprowadzona dwutoworo, a czasami nawet trzytorowo. Wydarzenia poznajemy zarówno z punktu widzenia Imogen, jak i Ellie, a czasami postaci drugoplanowych. Opisana historia mrozi krew w żyłach, nie tylko demonicznymi wypadkami, ale też zachowaniem małomiasteczkowej, konserwatywnej społeczności, wierzącej w zabobony. 

Przyznam, że dość szybko domyśliłam się winnego całego zamieszania wokół Ellie, jednak nie zepsuło mi to radości z dalszej lektury. Byłam pewna, że wiem wszystko...aż do ostatniego zdania. Nim autorka zwaliła mnie z nóg i całkowicie zmieniła mój sposób postrzegania całej historii. Jenny Blackurst namieszała mi w głowie na tyle, że zaczęłam zmuszać moich bliskich do przeczytania tej książki, żeby móc o niej z kimś porozmawiać. 

Jeśli szukacie powieści z dreszczykiem w tle, zawierającej analizę psychologiczną bohaterów, z wprawnie poprowadzoną fabułą to Czarownice nie płoną zdecydowanie przypadnie wam do gustu. Przeczytajcie, a jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

Tytuł: Czarownice nie płoną
Autor: Jenny Blackhurst
Tłumaczenie: The Foster Child
Data wydania (Pl): 3 października 2018
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Albatros

wtorek, 12 listopada 2019

Jak to jest z tą rodziną? - "Piąta babcia Dominika" Katarzyna Ryrych


Czy z pękniętej rury i zalanej łazienki może wyniknąć coś dobrego? Czy podróż do dziadka i piątej babci to dobry pomysł? No i kim jest ta piąta babcia? Na te wszystkie pytania odpowiedzi można znaleźć w powieści Katarzyny Ryrych.

W domu Dominika rozpoczyna się remont, więc rodzice postanawiają go wysłać do dziadka do Sopotu. Jako że dziadek ma kolejną żonę, to chłopiec poznaje swoją piątą babcie. Ta jednak  mocno odbiega od babcinych kanonów. Jeśli do tego wszystkiego dołożyć dwie namolne kuzynki i kryminalna aferę to pozornie prosta historia musi przerodzić się w prawdziwą mieszankę wybuchową.

Piąta babcia Dominika zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. I jako książka, i jako postać w niej przedstawiona. To opowieść przygodowa nawiązująca do starego, dobrego stylu. Czytając ją, miałam wrażenie, że cofnęłam się do dzieciństwa, kiedy zaczytywałam się powieściach Makuszyńskiego czy Krystyny Boglar.


Przede wszystkim moje uznanie zdobyła przewijająca się przez strony intryga kryminalna skonstruowana prosto, ale.z pomysłem. Wraz z Dominikiem i jego kuzynkami możemy podążać ich tropem rozumowania, odkrywać kolejne karty historii, która mogłaby się wydawać jedynie dziecięcą mrzonką.

W książce rzuca się także w oczy niesztampowa budowa bohaterów, a raczej bohaterek. Babcia jest zaznajomiona z komputerem i imponuje wnukowi swoimi umiejętnościami. Początkowo denerwujące kuzynki stają się w jego oczach bohaterkami.

Młody czytelnik wyniesie z tej powieści również trochę nauki. Nie tylko tej oczywistej, moralizatorskiego, ale też dowie się jak wiązać marynarskie węzły. Rodzic natomiast dowie się, że nadmierna kontrola nie zawsze daje dobre rezultaty.

Piąta babcia DominikaK Ryrych to powieść, która ma szansę zdobyć serce nie tylko młodego czytelnika, ale też jego rodzica. To opowieść, która śmieszy i bawi, ale też przekazuje sporo istotnych informacji. Warto przeczytać.


Tytuł: Piąta babcia Dominika
Autor: Katarzyna Ryrych
Ilustracje: Anna Wielbut
Data wydania: wrzesień 2019
Liczba stron: 160
Wydawnictwo: Edgard
Seria: Kapitan Nauka


Tę powieść oraz inne nowości możecie znaleźć w księgarni taniaksiazka.pl 

poniedziałek, 11 listopada 2019

Renowacja nie taka straszna - "Meble od nowa" Małgorzata Budzich



Od lat w domu moich rodziców stoi stara toaletka. Ma już swoje lata, zdarte półki, przykurzone lustro. Od pewnego czasu chodziło mi po głowie, by ją odnowić, nie miałam jednak pojęcia jak się za to zabrać. Do czasu aż w moje w ręce wpadła książka Meble od nowa. Domowe renowacje. Domowe renowacje Małgorzaty Budzich.

Autorka prowadzi blog odnawialna.pl, który traktuje o odświeżaniu starych mebli i ich przemianie w nowy element wyposażenia wnętrza. Publikacja ta zawiera wszelkie niezbędne informacje przydatne w trakcie procesu odnawiania mebli, tak by zrozumiał je nawet największy laik, zupełnie niezaznajomiony z tą tematyką.

Książka rozpoczyna się od podstawowych wiadomości. Autorka wskazuje narzędzia, jakie będą przydatne w trakcie całego procesu, skupia się na szlifierce i opalarce, narzędziach niezbędnych przy odnawianiu. Pokazuje także jakie stolarskie naprawy są niezbędne przed rozpoczęciem procesu przywracania meblom świetności.

W dalszej części książki, autorka pokazuje na wybranych meblach jak można dać im drugie życie. Mnie zachwyciła przeróbka regałów i malunki na nich powstające, a wszystko to opisane dokładnie i pokazane krok po kroku. 

Moją uwagę przykuły również fragmenty, w których rozpatrywane są plusy i minusy danego rozwiązania. Takie opisy są bardzo ważne i istotne, szczególnie jeśli do tej pory nie miało się styczności z opisywanym tematem.

Znaczną część publikacji zajmują zdjęcia i ilustracje, które pokazują nie tylko etapy odnawiania mebli, ale także narzędzia czy niezbędne materiały. Wspaniałym dodatkiem jest informacja o tapicerowaniu i wskazanie jak te czynność wykonywać. 

Wydawałoby się, że renowacją mebli jest zarezerwowana dla wąskiej grupy osób, które znają ten fach. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Każdy może stworzyć w swoim domu coś unikatowego, co przyciągnie wzrok i nada wnętrzu wyrazistości. Nie trzeba chodzić po sieciówkach i szukać najnowszych rozwiązań, bo równie dobrze, można dać nowe życie już posiadanemu meblowi. Niezwykle to istotne w czasach konsumpcjonizmu w jakich żyjemy. 

Książka Meble od nowa to kompleksowy przewodnik po odnawianiu mebli. To idealna pozycja zarówno dla tych, którzy co nieco wiedzą o tej czynności, jak i dla zupełnych laików. Uzbrojona w nową wiedzę mam zamiar odnowić co nieco. Toaletko, nadchodzę!


Tytuł: Meble od nowa. Domowe renowacje
Autor: Małgorzata Budzich 
Data wydania: 4 września 2019
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Znak


Te oraz inne nowości możecie znaleźć w księgarni taniaksiazka.pl



wtorek, 29 października 2019

Język polski dla maluchów - "Przedszkole pani Matyldy. Zosia i złote serce" Aneta Grabowska




Zawsze podkreślam, że jako rodzic zwracam uwagę na wartość edukacyjną książek jakie czytam swojemu dziecku. Przedszkole pani Matyldy. Zosia i złote serce autorstwa Anety Grabowskiej to pozycja wobec której nie mogłam przejść obojętnie. Uczy ona bowiem języka polskiego.

Dzieci, którymi zajmuje się pani Matylda to bardzo rezolutne maluchy. W jej grupie jest więcej dziewczynek, nad czym boleją trochę chłopcy. Mimo tego dzieci się dogadują i tworzą zgraną grupę. Czasem jednak, nawet wśród najlepszych kolegów, zdarzają się nieporozumienia. I tutaj takie ma miejsce. 

Źródłem zagubienia przedszkolaków stają się związki frazeologiczne. Złote serce, kraść z kimś konie, znać się jak łyse konie -związki frazeologiczne sprawiają, że dzieci zupełnie nie potrafią zrozumieć, co dorośli mają na myśli. Przedszkolaki biorą wszystko dosłownie, nie zdają sobie sprawy, że niektóre powiedzenia mogą być przenośnią. Właśnie dlatego jedno z nich doprowadza Zosię do płaczu. Pani Matylda próbując pocieszyć dziewczynkę, zabiera dzieci do końskiej stadniny, by wytłumaczyć im sedno tej części naszego języka. 


Książeczka jest przepięknie ilustrowana. Każda istotna kwestia została zaznaczona graficznie, a na końcu każdego z rozdziałów występuje słowniczek pani Matyldy, co ułatwia odnalezienie istotnych zwrotów i powracanie do nich. Książka dostosowana jest wiekowo do przedszkolaków. Chociaż przyznam, że dla mnie język w niej używany był czasami zbyt górnolotny jak dla dziecka. Szczególnie drażniło mnie to przy opisywaniu czynności przedszkolnych czy mimiki nauczycielki. 

Perypetie pani Matyldy pokazują, że najlepszą formą nauki jest nauka przez doświadczenie. Dzieci na własnej skórze musiały doświadczyć znaczenia powiedzeń. Inaczej nie były w stanie zrozumieć ich prawdziwego znaczenia. Bardzo pozytywnie oceniam w jaki sposób autorka wytłumaczyła zawiłości naszego języka. Historia jest jasna, przejrzysta, trafiająca do malucha. Pasujące do tekstu ilustracje tylko jaśniej obrazują poruszone w książce kwestie. 

Niezwykle pozytywne  Matylda wrażenie zrobiła na mnie pani Matylda. Jest ona opiekunka o jakiej się marzy, wytrwałą,o ciepłą, ponad życie kochającą swoich podopiecznych. Pani Matylda nie tylko kocha swoje przedszkolaki całym sercem, ale równieżowniez troszczy się o ich rozwój.

Przedszkole pani Matyldy to urocza książeczka dla dzieci, która pod piękna szata graficzną przekazuje dodatkową wiedzę. Takie, jako rodzic, lubię najbardziej. Książeczka wprowadza młodego czytelnika w meandry trudnego języka polskiego. Dzieki niej dzieci w przyjemny sposób zrozumieją, że nie można wszystkiego brać dosłownie, a nasz język ojczysty odkryje przed nimi niejedną tajemnicę.

piątek, 25 października 2019

Gdy śmierć zaczyna chodzić po ulicach - "Frankenstein w Bagdadzie" Ahmed Saadawi




Irak. Miejska kawiarnia i jej klienci spotykają się wśród szalejącej wojny. Częste wybuchy to norma, do której zdążyli się przyzwyczaić. Mimo sytuacji politycznej dalekiej od normy, mimo przerażającej codzienności, ludzie starają się wieść swoje życie w taki sposób, by się do niej jak najlepiej dostosować.

Kawiarnię często odwiedza Hadi. Snuje w niej opowieści o swoim makabrycznym hobby. Hadi zbiera bowiem w miejscach po wybuchach bomby kawałki rozerwanych ciał i składa je w jedno. Gdy jego dzieło jest praktycznie ukończone, w mieście zjawia się człowiek ze zmasakrowana twarzą, a twór Hadiego ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Starsza Eliszeba uważa mężczyznę że zdeformowana twarzą za swojego zaginionego przed laty syna. W mieście natomiast zaczyna dochodzić do makabrycznych zbrodni. Na miejscową ludność pada blady strach.

Frankenstein w Bagdadzie to książka niełatwa i ciężka w odbiorze. Dość długo zabrała mi jej lektura. Przede wszystkim ze względu na główny poruszany temat: wojny, w której ludzie są bezwolnymi pionkami. Szalone wydarzenia polityczne całkowicie zmieniły realia życia mieszkańców miast irackich. Co chwilę umierają ludzie, zostają uznani za zaginionych, chowane są puste trumny. Wydawać by się mogło, że jedyną ostoją jest kawiarnia, w której spotykają się bohaterowie. Tam jednak snute są niestworzone historie kręcące się wokół nieciekawej codzienności. 

Książka ta pokazuje zupełnie nietypowe spojrzenie na straszne wydarzenia mające miejsce w Iraku. Przepełniona jest czarnym humorem, który zahacza wręcz o absurd. Nawiązanie do powieści Mary Shelley robi jednak swoje. Nadaje całej opowieści mroku, sprawia, że ta staje się brutalna i przerażająca. Saadawi błądzi na granicy powieści obyczajowej, thrillera, horroru i  powieści z nurtu realizmu magicznego ukazując Frankensteina jako przenośnię do opisania losu człowieka nie godzącego się żyć w narzuconym mu reżimie. 

Bohaterowie to postaci niezwykle różnorodne. Wygląda na to, że autor postanowił przedstawić przekrój irackiego społeczeństwa. Hadi, tworzący Frankensteina, to sprzedawca staroci z problemem alkoholowym. Obok niego pojawiają się rownie ciekawe postaci: Eliszeba - staruszka nie potrafiąca uwierzyć w śmierć syna, a także: właściciela podupadającego hotelu, dziennikarza, dyrektora wydziału śledczego czy Egipcjanina będącego właścicielem kawiarni. Każdy z nich żyje z pełną świadomością faktu, że w każdej chwili może zostać ofiarą zamachu. 

Istotną rolę w powieści odgrywa miejsce akcji - Bagdad. Jest on przedstawiony jako miasto dotknięte plagą śmierci, przepełnione bólem i cierpieniem. To miejsce dalekie od wyobrażeń pokoleń, przez trwającą wojnę straciło status miejsca monumentalnego, przepełnione zabytkami, gdzie na karku czuć oddech historii. 

Powieść Ahmeda Saadawi to literatura, która odciska swoje piętno na czytelniku. To książka wielowymiarowa, którą można różnorodnie interpretować. Dla mnie jednak to przede wszystkim studium jednostki żyjącej w społeczeństwie narażonym na wojnę, jednostki skazanej na strach i ból, bezsilnej wobec panującego reżimu.  


Tytuł: Frankenstein w Bagdadzie
Tytuł oryginału: Frankenstein in Baghdad/ فرانكشتاين في بغداد
Autor: Ahmed Saadawi
Tłumaczenie: Magdalena Zawrotna
Data wydania (Pl): 18 września 2019
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Znak Literanova

piątek, 18 października 2019

Tajemnicze zniknięcie - "Noc, kiedy umarła" Jenny Blackhurst




Książki Jenny Blackhurst są dla mnie trochę jak czekolada, zawsze niewytłumaczalną siłą przyciągają mnie swoim opisem. Chociaż nie zawsze jest między nami chemia, to nie potrafię sobie odmówić pożarcia (przeczytania) kolejnej. Wobec tego musiałam sięgnąć po Noc, kiedy umarła. 

Evie i Rebecca są nierozłączne. Odkąd poznały się na studiach, darzą się sympatią i wspierają w najgorszych chwilach. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zniszczyć ich przyjaźni. Do czasu. W dniu swojego ślubu Evie rzuca się z klifu, a wszyscy podejrzewają, że popełniła samobójstwo. Jednak nie jest w stanie uwierzyć w to Richard, mąż zaginionej. Z pomocą Becky drąży sprawę, nie zdając sobie sprawy z tego, że dziewczyna wie o wie o motywacjach jego żony więcej niż chce mu wyjawić. Nie bez kozery dostaje po jej zaginięciu sms-y o treści: mogłaś mnie uratować.

Tak, jak praktycznie w każdej z wcześniejszych powieści autorki, możemy poznawać akcję i bohaterów dzięki przywoływanym retrospekcjom. Poznajemy dokładnie postać Evie, jej dzieciństwo i pierwszą, długoletnią miłość. Dziewczyna wychowywała się w bogatym domu z apodyktycznym i matką, cierpiącą na choroby psychiczne. Miłość jej i Jamesa była uczuciem, które zwaliło ich z nóg, którego absolutnie się nie spodziewali. Chłopak i dziewczyna byli trochę niczym Romeo i Julia, ponieważ kłótnia między ich ojcami, uniemożliwiała ich relację. 

Teraźniejsza akcję poznajemy dzięki opowiadaniu Becky. Dziewczyna daje się poznać jako wspaniała i oddana przyjaciółka. Kobieta potrafiąca poświęcić wszystko w imię relacji. Po zaginięciu Evie, opiekuje się Richardem, dba, by ten nie popadł w depresję, chociaż trochę zaczął myśleć o sobie. 


Autorka zgrabnie prowadzi intrygę kryminalną. Myli fakty, intryguje. Z pozornie prostej historii, prawdopodobnie zainspirowanej jednym z najbardziej znanych szekspirowskich dzieł, historia przeradza się w na tyle zagmatwaną, by na koniec zwalić z nóg. Napięcie jest powoli stopniowane, by w finale wybuchnąć ze zdwojoną siłą i zaskoczyć. 

Przyznam, że tę powieść po prostu połknęłam. Nie dało się jej odłożyć. Historia napisana przez Jenny Blackhurst wciągnęła mnie bez reszty i zapewniła wyśmienitą rozrywkę. Między mną a tą książką po protu zaiskrzyło. Podobała mi się konstrukcja bohaterów, przywoływane retrospekcje, niepokoiły mnie sytuacje przydarzające się Becky, nękające ją koszmarne sny. Do samego końca nie potrafiłam jednoznacznie określić, czy Evie na pewno popełniła samobójstwo. 

Noc, kiedy umarła jest zdecydowanie jednym z moich faworytów wśród powieści Jenny Blackhurst. To opowieść, która została przemyślana w każdym calu, rasowy thriller psychologiczny z krwi i kości. Serdecznie polecam.

Tytuł: Noc, kiedy umarła
Tytuł oryginału: The Night She Died
Autor: Jenny Blackhurst
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Data wydania (Pl): 18 września 2019
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Albatros

Recenzja napisana dla bookhunter.pl 



wtorek, 8 października 2019

Elementals 4. Portal do Kerberosu - Michelle Meadow


Portal do Kerberosu to już czwarty tom cyklu o Drużynie Elementals. Tym razem na placu boju pozostają jedynie trzej jej członkowie i czeka na nich bardzo niebezpieczna wyprawa.

Ethan podstępem porywa Blake'a. Nie zastanawiając się długo, pozostali postanawiają podążyć za nim do Kerberosu. Zadanie jest o tyle utrudnione, że w tym miejscu nie działają ich moce. Ratują się więc przydzielonymi im przez Apolla przedmiotami.

Tak jak w poprzednich częściach, tak i w tej akcja gna z niesamowitą prędkością. Na członków drużyny, czekają bardzo niebezpieczne zadania, a autorka nie żałowała im wrażeń. Danielle, Chris  i Nicole napotykają na swojej drodze m.in. wściekłe psy, rzekę z zaczarowaną wodą, centaury.

Tym razem dołącza do nich Ereb, bóstwo pierwotne odpowiadające za ciemność. Postanawia pomóc im przebrnąć przez Kerberos, jednak od początku wszystkim wydaje się to bardzo podejrzane.

Członkowie drużyny nie zmieniają swojego charakteru, chociaż tym razem bardziej daje się poznać cichy Chris. W poprzednich tomach przyćmiewał go Blake, który robił wokół siebie dużo szumu. Teraz jako jedyny mężczyzna, chłopak chce pomóc swoim towarzyszkom.

Książkę czyta się bardzo szybko, głównie ze względu na króciutkie rozdziały, które po brzegi zostały wypełnione niespodziewanymi wydarzeniami. Momentami miałam wrażenie, że aż za dużo kłód pod nogi zostało rzucone bohaterom na czym zdecydowanie ucierpiała ich charakterystyka. Tak jak pisałam w poprzednich recenzjach książek z tego cyklu, nie jest on niczym odkrywczym, bazuje na znanej mitologii, ale dla mnie ma w sobie to coś i lektura każdej kolejnej części to wielka przyjemność. 

Elementals tom 4. Portal do Kerberosu autorstwa Michelle Meadow to kolejne bardzo przyjemne i lekkie spotkanie z mitologią grecką. Z wielką przyjemnością poznam zakończenie tego, przepełnionego akcją, cyklu. 


Tytuł: Elementals 4. Portal do Kerberosu
Autor: Michelle Meadow
Tłumaczenie: Daria Kuczyńska Szymala
Cykl: Elementals
Seria: Young
Data wydania (Pl): 18 września 2019
Liczba stron: 216
Wydawnictwo: Kobiece


Tę oraz inne nowości znajdziecie w księgarni internetowej taniaksiazka.pl

sobota, 5 października 2019

Wielka wymiana książkowa nr 8



To już kolejna wymiana organizowana przez Magdę z bloga savethemagicmoments.pl i Dagmarę z socjopatia.pl

 To moja kolejna wymiana. Co prawda nie biorę udziału od początku, ale od jakiegoś czasu staram się zmobilizować i brać udział w każdej kolejnej edycji. 

Parę zasad: 


PRZECZYTAJ & PODAJ DALEJ to już VIIl edycja wymiany książkowej, która jest bezkosztowa i zorganizowana z myślą o wszystkich! Nie ważne czy jesteś blogerem czy nie. Tu jest miejsce dla każdego.

Akcja trwa od 6 do 12 października 2019 r. 

Udział w akcji może wziąć KAŻDY - zarówno bloger, jak i instagramer, czy osoba prywatna.

Książkami się wymieniamy, nie sprzedajemy!
Wymianao się bezkosztowo - ponosi  się tylko koszty przesyłki. Nadajemy książki jedynie przesyłkami rejestrowanymi. 

Życzę owocnej wymiany :) Poniżej znajdziecie książki, które mam do zaproponowania.




1. Włoski nauczyciel - Tom Rachman - stan bardzo dobry, egzemplarz recenzencki WYMIENIONE

2. Remedium - Radosław Rutkowski - stan bardzo dobry

3. Cienie Nowego Orleanu - Maciej Lewandowski - stan dobry plus 

4. Taniec zegara - Anne Tyler - stan dobry plus 

5. Splash - Charlie Howard - stan bardzo dobry 

6. Dziewięcioro nieznajomych - Liane Moriarty - stan dobry - egzemplarz recenzencki WYMIENIONE

7. Nocny obserwator - Diwow - stan dobryWYMIENIONE

8. Bogowie przeklęci - Tomasz Bochiński 



9. Zatrutka - Ewa Przydryga - stan dobry - egzemplarz recenzencki (trochę starty kolor na rogach grzbietu)  WYMIENIONE


10. Sekrety Letniego ogrodu - Hannah Richell - stan dobry 

11. Milcząca ofiara - Caroline Mitchell - 
Stan dostateczny ( była polana wodą, zdjęcie poniżej)






12. Rita z Cherrywood - Larissa Awiżeń - stan bardzo dobry

13. 365 dni bez zapałek - Claire Dunn - stan dostateczny - była zalana wodą, stan widać na zdjęciu 



14. Unlucky 13 - James Patterson - książka po angielsku -  stan widoczny na zdjęciu, dostateczny - 

15. Potrawy jednogarnkowe - stan bardzo dobry






Wymienimy się :)?