środa, 29 kwietnia 2020

Pierwsze chwile z noworodkiem - Izabela Dembińska


Co prawda, moje dziecko na świat przyszło ponad dwa lata temu, więc wydawać by się mogło, że niepotrzebne mi książki o rodzicielstwie i pierwszych chwilach z noworodkiem. Ja jednak uwielbiam takie publikacje, a gdy w ręce wpadła mi ta autorstwa Izabeli Dembińskiej, nie mogłam nie podzielić się wrażeniami.

Książka jest kontynuacją Rodzić można łatwiej, czyli poradnika o przygotowaniu do porodu. Tym razem autorka skupia się na chwilach, gdy w ramionach trzymamy już nasze upragnione maleństwo, a jeszcze nie do końca wiemy jak z takim maluchem się obchodzić. Instynkt macierzyński instynktem, ale wiele młodych mam przekonało się, że poród to nie zwieńczenie ciężkiego okresu, a dopiero początek problemów.

Książka została podzielona na dwie części. W pierwszej Izabela Dębińska skupia się na opisie noworodka, pierwszych bardzo istotnych interakcjach z tym małym człowiekiem, rzeczach niezbędnych do przygotowania domu czy sensomotoryce dziecka. W drugiej natomiast dużo miejsca poświęciła karmieniu piersią oraz wskazuje jak może pomóc fizjoterapia.

Książka ujmuje szatą graficzną, jest bardzo czytelna. Poszczególne działy oddzielone zostały od siebie kolorystycznie. Wiedza przybliżona przez panią położną jest podana prosto i logicznie, bez zbędnych dywagacji. Przybliżane kwestie zostały opatrzone stosowną grafiką lub zdjęciami, przez co opisywane kwestie są jeszcze łatwiejsze do przyswojenia. Z tego co zauważyłam, to jedyna publikacja, która tak obszernie opisuje karmienie piersią, czyli niezwykle ważny element, niezbędny na początku nowej drogi. 

Miałam kontakt z kilkoma poradnikami dla młodych rodziców, jednak ten zdecydowanie się wśród nich wyróżnia. Żałuję, że nie miałam takiej książki, gdy urodziłam swojego synka.

Tytuł: Pierwsze chwile z noworodkiem
Autor: Izabela Dembińska
Data wydania: 
Liczba stron: 
Wydawca: Oficyna 4 eM

sobota, 25 kwietnia 2020

"Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera" Jacek Hołub


Poprzedni reportaż Jacka Hołuba Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci okazał się jednym z najbardziej emocjonujących reportaży wydanych w 2018 roku. Kolejna jego książka, wydana przez Wydawnictwo Czarne, czyli Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera jest kolejną naładowaną potężnym ładunkiem emocjonalnym.

W swojej książce Jacek Hołub rozmawia, a właściwie daje się wypowiedzieć czternastu osobom. W głównej mierze są to rodzice dzieci z zaburzeniami, ale pojawiają się również pedagodzy, psycholodzy, pracownicy MOPS-u. Całość zakończona została mini wywiadem z Bartoszem Neską, psychologiem i diagnostą współpracującym z osobami ze spektrum autyzmu.

Reportaż o dzieciach przeraża, ale też uświadamia. Rozmowy przeprowadzone przez Hołuba pokazują społeczeństwo zupełnie nieprzygotowane i niewyedukowane pod kątem zaburzeń. Okazuje się, że w przeważającej mierze rodzice muszą zmagać się z pozorną oceną, zaszufladkowaniem ich dzieci, stwierdzeniem, że są niegrzeczne i niewychowane. Do pewnego stopnia można zrozumieć takie reakcje, jeśli nikt nie zna dziecka, jednak ciężko je zaakceptować, szczególnie gdy pochodzą od ludzi wykwalifikowanych, jak nauczyciele i pozostali członkowie kadry pedagogicznej. W dużej mierze problemem rodzin, w których wychowują się dzieci z zaburzeniami jesteśmy my, ludzie z najbliższego otoczenia: sąsiedzi, osoby spotykane w sklepach i na spacerach. Tak łatwo przychodzi nam ocenianie, zbyt łatwo. 

Kolejnym ważnym aspektem poruszanym w książce jest zdrowie psychiczne rodziców. Tym brakuje jakiejkolwiek pomocy, całą swoją siłę skupiają na dzieciach i przez pryzmat swoich dzieci są oceniani. Niekiedy matki nie mogą liczyć na swoich mężów/ partnerów. Jedna z mam stwierdziła, że gdy ojciec jej syna dowiedział się, że tamten cierpi na ADHD odmówił pokazywania się z nim publicznie. Nie odbiera go ze szkoły, nie chodzi do lekarza, na terapię bo się wstydzi. Cała opieka nad domem i dziećmi została złożona na karb tej biednej kobiety. Mężczyzna ogranicza się do grania z synem w gry komputerowe, a i to nie sprawia mu satysfakcji, bo chciałby wygrywać, a syn (ośmiolatek) nie potrafi jeszcze dobrze poruszać się w strzelankach. 

W rozmowie z psycholożką z poradni padają takie słowa: 

Czasem potrzeba lat, by rodzice mogli przejść przez proces godzenia się z rozpoznaniem i problemami dziecka. Niestety, często mają poczucie, że zostali sami. I realnie tak jest. Ich potrzeby są absolutnie marginalizowane. 

Rodzice przebywają z dziećmi całymi dniami, niejednokrotnie pracując, zajmując się też rodzeństwem dzieci z zaburzeniami. Często nie wyciąga do nich ręki nawet najbliższa rodzina, która zamiast pomagać tylko niszczy ich psychicznie boleśnie oceniając zachowanie ich dziecka. 

Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera to reportaż bardzo bolesny, ale niezwykle ważny. Autor bez oceniania podaje same fakty, przybliża wypowiedzi osób, z którymi miał okazję się skontaktować. Z jednej strony są to suche fakty, z drugiej mocno przeżywa się te rozmowy. Książka na pewno zmusza do myślenia i zastanowienia nad własnym zachowaniem. Ile razy krzywo spojrzało się na płaczące dziecko i pomyślało, że rodzic zupełnie go nie wychował? 

Tytuł: Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera
Autor: Jacek Hołub
Data wydania: 2020-01-22
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: Czarne




Ten oraz inne reportaże znajdziecie w księgarni internetowej Gandalf.com.pl


Recenzja napisana dla portalu Bookhunter.pl

wtorek, 21 kwietnia 2020

Jak ręcznie uszyć maseczkę - instrukcja

Nie każdy ma maszynę, ja też jej nie posiadam. Zdecydowałam się jednak ręcznie uszyć materiałową maseczkę, którą z powodzeniem zakładam na różne wyjścia.

Moja maseczka ma kieszeń na wkładkę z fizeliny ( kupiłam 3 metry na Allegro i po prostu wycinam po kawałku prostokąt mieszczący się w kieszonce). Najlepiej kupować fizelinę (wilgofil), która ma podaną gramaturę, ta najlepiej chroni. Ja kupiłam 50g/m2

Instrukcja uszycia maseczki.


Wycięłam prostokąt o wymiarach 20 / 40 cm.




Zaszyłam górę i dół robiąc takie wąskie "makniety". 







Następnie, mniej więcej na środku zrobiłam pierwszą zakładkę i zaszyłam ją po bokach.






Kolejne plisy/ zakładki doszyłam nad i pod nią (doszyłam je zaszywając boki). Plisy muszą być mniej więcej równe.


Na końcu zaszyłam do tyłu materiał, by tworzył kieszeń na wkładkę z fizeliny. Zrobiłam to zszywając boki materiału. Wygląda to tak:




Na końcu doszyłam gumki za uszy. Przy kolejnej maseczce przyszyłam jednak gumki wokół głowy, bo mam małe uszy i niestety maski z gumkami zausznymi mi spadają.








Uszycie takiej maseczki zajęło mi około godziny.




wtorek, 7 kwietnia 2020

Powrót do Gileadu - "Testamenty" Margaret Atwood

Margaret Atwood kazała czekać na powrót do Gileadu ponad trzydzieści lat. Autorka była nieustannie proszona o opowiedzenie dalszej części wykreowanej przez siebie tragicznej historii i ciągle odmawiała. Jednak, jak sama twierdzi, postanowiła wrócić do stworzonego przez siebie literackiego świata, ponieważ uważa, że świat zamiast oddalać się od stworzonego przez nią fikcyjnego państwa, niebezpiecznie się do niego przybliża. Ten powieściowy powrót został okrzyknięty jednym z największych wydarzeń minionego roku, a Atwood otrzymała Bookera.

Akcja Testamentów rozgrywa się piętnaście lat po wydarzeniach opisanych w Opowieści Podręcznej. Tym razem swoje historie opowiadają trzy różne osoby: mieszkające w Gileadzie Agnes i ciotka Lidia oraz przebywająca w Kanadzie Daisy. Z perspektywy każdej z nich możemy obserwować okrucieństwo państwa funkcjonującego według wyrwanego z kontekstu cytatu biblijnego. Bohaterki skupiają się także na wyjaśnieniu przyczynowości zdarzeń, jako czytelnicy mamy okazję poznać genezę powstania tego kraju przemocy, czyli informacji jakich zabrakło w Opowieści Podręcznej

Nie da się ukryć, że świat z zapartym tchem czekał na Testamenty dzięki wielkiej popularności jaką zdobył serial wyprodukowany przez HBO na podstawie poprzedniej powieści autorki. Moim zdaniem książka ta ma być też swoistym rozliczeniem autorki z historiami bohaterów przedstawionymi właśnie w tej filmowej wersji. Zupełnie mnie nie dziwi, że Atwood na tapet wzięła ciotkę Lidię, bo jej przeszłość ukazana w filmie była, delikatnie mówiąc, kuriozalna. 

Autorka w dalszym ciągu przeraża swoją wizją, wywołuje ciarki opisując działanie patriarchalnego państwa, w którym kobiety stanowią jedynie marne tło dla mężczyzn. Szczególnie widać to w rozdziałach dotyczących Agnes. Dziewczyna opowiada w jaki sposób szkolone są już małe dziewczynki, że wpajane jest im posłuszeństwo i podległość wobec mężczyzn. Dziewczyna wręcz się ich boi, uważa za rozpustne zwierzęta, ale kiełkuje w niej przekonanie, że to ona zawiniła, jeśli jakiś dopuściłby się wobec niej lubieżnych czynów. Dodatkowo przeraża wiedza przekazywana w szkole. Dziewczęta są uczone prac domowych, sprzątania, haftowania, ciotki wmawiają im, że mają mniejsze mózgi niż mężczyźni, dlatego nie są zdolne pojąć wszystkiego. 

Margaret Atwood powróciła w wielkiej formie. Poetyckim językiem opisała okrucieństwo państwa, w którym rządzi nadmierna dewocja. Po raz kolejny stworzyła opowieść o świecie pełnym zakłamania, gdzie skrywane są prawdziwe pragnienia, a ludzi przymusza się do pełnienia narzuconych im ról. To powieść wypełniona bólem i cierpieniem, niezwykle ważna, skłaniająca do przemyśleń i pozostająca na długo, o ile nie zawsze, w głowie. 


Tytuł: Testamenty
Tytuł oryginału: The Testaments
Autor: Margaret Atwood
Tłumaczenie: Paweł Lipszyc
Data wydania (Pl): 26 lutego 2020
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Wielka Litera


Recenzja napisana dla portalu bookhunter.pl






Tę oraz inne powieści znajdziecie w księgarni internetowej gandalf.com.pl



niedziela, 5 kwietnia 2020

Płynąc z nurtem - "Była sobie rzeka" Diane Setterfield



Są takie opowieści, od których nie sposób się oderwać już od pierwszej strony. Historie porywające niczym nurt rzeki, wciągające jak jej prąd. Taką książką jest Była sobie rzeka Diane Setterfield. Autorka od początku łapie czytelnika za rękę, wciąga go w wir niespotykanych wydarzeń, wodzi za nos i przeciąga przez most do stworzonego przez siebie świata.

W gospodzie w Radcot dochodzi do niecodziennego zdarzenia. Nagle w drzwiach pojawia się przemoczony mężczyzną trzymający w ramionach dziewczynkę. Malutka jest martwa i wszyscy nad nią boleją, gdy ta nagle ożywa. Dziecko wydaje się zdrowe, jest jednak nieme, więc nie może odpowiedzieć na zadawane pytania. W Radcott zjawiają się za dwie rodziny twierdzące, że znaleziona dziewczynka jest częścią ich familii. Tak rozpoczyna się ciąg niezwykłych i magicznych zdarzeń. 

Była sobie rzeka jest niczym opowiadana w gospodzie gawęda, baśń podawana z ust do ust. Jej wersje nieco się różnią, ale ma wiele elementów wspólnych. Nie da się ukryć, że dużą rolę odgrywa przytoczona w powieści legenda o Cichym, ojcu który przywrócił swoje dziecko do życia sam zaprzedając swoją duszę. Duże znaczenie ma też czas, w którym rozpoczęła się akcja: 
To była najdłuższa noc w roku, noc zimowego przesilenia. (...)Jak wiadomo, gdy wydłużają się księżycowe godziny, ludzie odstępują od regularności swych mechanicznych zegarów. Zapadają w drzemkę w środku dnia, śnią na jawie i leżą z otwartymi oczami w nieprzeniknionych ciemnościach nocy. To czas magii. Kiedy granica między dniem i nocą rozciąga się i zaciera, to samo dzieje się z granicą między światami. Sny i opowieści mieszają się z rzeczywistością, żywi i umarli ocierają się o siebie, przychodząc i odchodząc; przeszłość zbiega się i przenika z teraźniejszością. 

Historia dziewczynki przyniesionej do gospody nieustannie krąży wśród mieszkańców, daje im temat do plotek i wymiany zdań. Jest niczym Tamiza zwalnia, przyspiesza, jej istotą jest ruch. Ta opowieść napędza akcję, chociaż muszę przyznać, że miejscami jest zwyczajnie przegadana. Powieść Setterfield napisana jest w nurcie realizmu magicznego. Tutaj prawda miesza się z fikcją, jawa ze snem, świat romantyczny ze szkiełkiem i okiem. Tylko nieliczni bohaterowie dostają szansę dostrzeżenia tego, co dla innych pozostaje niewidoczne. Bohaterowie są różnorodni, w dobrych domach czai się zło, w złych odnaleźć można iskierkę dobra. To przede wszystkim opowieść o pragnieniach, o tym, że nie zawsze to co postrzegamy za swój celem do końca nim pozostanie. To rozważania na temat życzeń z jednoczesnym bolesnym uświadomieniem wszystkich rzeczy, jakich nie można mieć. 

Była sobie rzeka wciągnęła mnie niczym nurt Tamizy. Ta powieść mnie oczarowała i porwała do świata za mostem, do gospody i niecodziennych bohaterów. Pokochałam pióro i piękny język jakim posługuje się autorka. Czytajcie, ufam że zauroczycie się tak samo jak ja. 



Tytuł: Była sobie rzeka Tytuł oryginału: Once Upon a River Autor: Diane Setterfield Tłumaczenie: Izabela Matuszewska Data wydania (Pl): 11 marca 2020 Liczba stron: 480 Wydawnictwo: Albatros



Recenzja napisana dla portalu Bookhunter.pl