Domestic thriller to jeden z moich ulubionych gatunków. Uwielbiam zaglądać za drzwi mieszkań bohaterów, wnikać w ich codzienne sprawy, odkrywać tajemnice pozornie normalnego życia. Gdy więc dane mi bylo przedpremierowo przeczytać I żyli i szczęśliwie C.C.Macdonalda, nie zastanawiałam się ani chwili.
Naomi i Chris wraz z córeczką Prue wyprowadzili się do nadmorskiej miejscowości, gdzie remontują swój pierwszy wspólny dom. Bezskutecznie starają się o drugie dziecko, coraz częściej dochodzi między nimi do kłótni i spięć. Naomi nie chce rozmawiać ze swoim mężem, tematykę go przedmiotowo, czuję się samotna w związku. W końcu ulega Seanowi, ojcu kolegi Prue, poznanemu w żłobku. Nagle okazuje się, że jest w ciąży. Nie wie jednak kto jest ojcem dziecka. Tymczasem w domu i jego otoczeniu zaczynają dziać się niepokojące rzeczy.
Powieść w naszej głównej mierze stanowi przemyślenia głównej bohaterki, mało tutaj mrożącej krew w żyłach akcji i motywów rodem z thrillera. Autor nakreślił losy rodziny, która pod płaszczykiem idealności i bogactwa skrywa dysfunkcyjność i liczne pęknięcia. Jednak moim zdaniem portrety bohaterów zostały dobrze przygotowane. Osobiście lubię zaglądać do ludzkiego umysłu, zadziwiać się w jaki sposób może funkcjonować. Zadziwiało mnie jak szybko postaci wyzbywamy się wyrzutów sumienia, odrzucały cenione na co dzień wartości, czuły się nieszczęśliwe z błahych powodów. Z fascynacja wnikałam w umysły postaci tak różnych ode mnie, odrzucających wartości, które ja na co dzień stawiam na piedestale.
MacDonald udowodnił, że potrafi budować zastanawiające postaci. Co prawda, już dawno nie spotkałam się z tak irytującą główną bohaterką, jednak prawdopodobnie chęć zrozumienia jej postępowania pchała mnie do przewracania kolejnych stron.
Naomi bowiem to kobieta skupiona jedynie na sobie i swoich planach, nie bacząca na nikogo, mimo bycia matką i żoną. Wymyśliła sobie życie, datę ślubu, datę zajścia w ciążę, datę urodzin dzieci. Nieustannie czepia się męża, gdy za mało pracuje jest źle, gdy za dużo też jest źle. Przyznam, że facet ma stalowe nerwy albo po prostu lubi być popychadłem. Dobitnie o charakterze Naomi świadczą słowa jej męża, gdy ten traci w pewnym momencie rezon:
Robię to dla rodziny, jakiej chciałaś, którą dostałaś dokładnie wtedy, kiedy chciałaś, ponieważ cały świat zapadłby się w sobie, gdyby Naomi nie dostała dokładnie tego, czego chce, dokładnie wtedy, kiedy chce, niezależnie od tego czy diablo wezmą moją karierę, czy nie.
Przyznaję, że dość długo zajęło mi wciągnięcie się w fabułę, jednak kiedy już się to stało, książkę czytało mi się dobrze i byłam ciekawa ostatecznego rozwiązania, które uważam za satysfakcjonujące. Ostatecznie uważam, że to niezła powieść, szczególnie dla czytelnika lubujacego się w powieściach obyczajowych i psychologicznych.
Tytuł: I żyli długo i szczęśliwie
Tytuł oryginału: Happy Ever After
Autor: C.C. MacDonald
Tłumaczenie: Monika Bukowska
Data wydania (Pl): 12 lutego 2020
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Otwarte