piątek, 18 listopada 2016

W świecie Harry'ego Pottera

Dzisiaj wszystko kreci się wokół Harry’ego Pottera za sprawą premiery prequela filmu o młodym czarodzieju. Ja też pozostaję w magicznych klimatach i przybliżę swoje wrażenia po lekturze trzech książeczek stanowiących miły dodatek do serii.


Baśnie Barda Beedle’a to zbiór pięciu opowieści, które zna każde dziecko czarodzieja. Bajki te nie raz przywoływane były w cyklu o Harrym, szczególnym sentymentem pałał do nich Ron Weasley. Całe szczęście Albus Dumbledore postanowił udostępnić je dla Mugoli. W książce znajdziemy opowiastki:
1. Czarodziej i skaczący garnek
2. Fontanna szczęśliwego losu
3. Włochate serce czarodzieja
4. Czara Mara i jej gdaczący pieniek
5. Opowieść o trzech braciach.

Jedna z tych baśni jest już znana mugolskim czytelnikom, bo jedna z nich opisuje powstanie Insygniów Śmierci.
Przyznaję, że bawiłam się przednio podczas czytania tych krótkich opowiastek. Moje serce zdobył tytuł: Włochate serce czarodzieja, jednakże ulubioną jej częścią są dla mnie … przypisy tłumacza, pana Andrzeja Polkowskiego, który postanowił zmienić parę nazw w stosunku do tych użytych przez niego w cyklu o Harrym. Pan Andrzej wytłumaczył to faktem wcześniejszej nieznajomości kontekstu całej historii. Przyznam wstydliwie, że jestem wielką fanką tłumaczeń i pomysłowości pana Andrzeja, bo są po prostu genialne i co tu dużo pisać, urywają cztery litery.


Źródło

Zdecydowanie moja ulubiona z trzech książek. Nie dziwię się już uczniom Hogwartu, że cytując szkolną bibliotekarkę

kłócą się o nią, wydzierają ją sobie z rąk, ślinią się na sam jej widok i w ogóle obchodzą się z nią w sposób niemożliwy do zaakceptowania.

Książka ujmuje przede wszystkim źródłowymi materiałami, które zostały wybrane dla udokumentowania historii tej gry i wywołuje salwy śmiechu.

Wtorek. Upał. Banda zza moczarów znowu zakłóciła
mi spokój. Latają na miotłach, zabawiając się w tę ich
głupią grę. Wielka skórzana piłka wylądowała w mojej
kapuście. Rzuciłam urok na osiłka, który po nią
przyleciał. Ha, ha, ty wielki, kudłaty wieprzku,
niełatwo latać na miotle, jak się ma kolana z tyłu, co?

Książeczka ta jest niesamowicie zabawnym opisem ewolucji sportu czarodziejów, który początkowo kojarzył się jedynie z drzazgami w pupie. Polecam każdemu, dla poprawienia humoru.


Źródło

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to leksykon magicznych stworzeń, z którego do dziś korzystają uczniowie Hogwartu. Szczerze powiedziawszy, nie do końca zazdroszczę im przyswajania wiedzy z tej książki, bo poza fascynującym wstępem okazała się po prostu nudna. Mimo wszystko, dzięki niej dowiedziałam się, że ciągłe problemy prądem w moim mieszkaniu są wynikiem działania chropianka. W końcu zostałam oświecona.

Swoją drogą ciekawa jestem jak z takiej malutkiej książeczki można wyciągnąć siedem części filmu. Zapewne w magiczny sposób.


Na koniec wrzucam okładkę angielskiego scenariusza o tytule takim jak film, która zdążyła mnie już totalnie oczarować. Żeby przybliżyć jej piękno, wrzucam parę Instagramowych postów z zagranicznych profili.  





9 komentarzy:

  1. Nie przeczytałam jeszcze całej serii o Harrym Poterzę, ale jak tylko to nadrobię na pewno sięgnę po te 5 opowiadań. Ciekawią mnie bardzo te pomysłowe nazwy wymyślone przez tłumacza. :D
    Pozdrawiam WiktoriaCzytaRazemZWami

    OdpowiedzUsuń
  2. Scenariusz "Fantastycznych zwierząt" sprawię sobie na pewno! Baśnie mi się podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scenariusz kusi swoim wyglądem. Mam nadzieję, że niedługo dane mi będzie pójść do kina i zobaczyć film :)

      Usuń
  3. siedem części? :O wooow, słyszałam o pięciu. filmy obejrzę, scenariusz jest pięknie wydany ale to chyba przesada... z Baśni również najbardziej podobało mi się Włochate serce. co do Fantastycznych, to ja zastanawiam się, jak z książki bez fabuły (to spis zwierząt) zrobią tyle filmów. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam gdziś o siedmiu częściach, ale możliwe, że natrafiłam na złe źródło.

      Usuń
  4. Nad "Fantastycznymi zwierzętami" się kiedyś zastanawiałam, ale w końcu jednak chyba wolę nasze rodzime bestiariusze słowiańskie, np. wydawnictwa BOSZ :). Właśnie drugi do mnie dotarł i czeka na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie polska tradycja i wierzenia tez bardzo kręcą, ale meczy mnie leksykonowa wersja ich przedstawiania. Czekam na Twoje wrażenia z Bestariuszy.

      Usuń
  5. W końcu, kiedyś, nie wiem, kiedy to się stanie, przeczytam :D
    HP to taki mój wyrzut sumienia - gdzie nie wejdę, zawsze trafię na Harrego :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)