piątek, 6 maja 2016

Król w kryminalnej odsłonie - "Pan Mercedes" Stephen King




O wielkości prozy Kinga świadczy chociażby fakt, że prawa do ekranizacji jego powieści zostają zakupione przez dystrybutorów filmowych jeszcze zanim te pojawią na rynku książki. Tak właśnie stało się z Panem Mercedesem, debiutem autora w stylistce kryminalnej. Zapewne nazwisko pisarza przyciągnie do kin rzesze fanów, ale czy historia przedstawiona przez niego rzeczywiście zasługuje na ekranizację?

Jak spędza czas emerytowany, amerykański policjant? Jeśli myślicie, że gra w golfa, wypija beczki piwa i ogląda panienki w klubie gogo, to jesteście w błędzie. Emerytowany policjant, w tym przypadku Hodges siedzi przed telewizorem, popija browarki, bawi się pistoletem swojego ojca i marzy o śmierci. Wychodzi z założenia, że nie ma co szukać sensu życia, bo ten zostawił w pracy, której już nie wykonuje. Do detektywa przychodzi genialny, czarnoskóry chłopak, przycina mu trawnik i naprawia komputer, bo Hodgesowi jakoś tak nie po drodze z technologią. Marazm kolejnych dni przerywa niespodziewany list od tzw. Zabójcy z Mercedesa, który zaprasza go do kontaktu w serwisie społecznościom Niebieski Parasol Debbie. Czy detektyw skusi  się na rozmowę z mordercą i uda mu się ustalić jego tożsamość? Czy prywatne śledztwo sprawi, że znowu poczuje radość życia?

Ciężko mi wypowiadać się na temat prozy Kinga, bowiem Pan Mercedes był moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością. Szczerze powiedziawszy, do lektury podchodziłam bardzo sceptycznie, wiedząc, że powieść jest niezwykle okrzyczana, co specjalnie nie dziwi, gdyż każda premiera książki autora staje się wielkim wydarzeniem, nawet gdzieś przeczytałam: King nie ma fanów, on ma wyznawców, co biorąc pod uwagę jego dorobek literacki, specjalnie nie dziwi. Przyznać muszę, że Pan Mercedes już od początku wciągał i zaskakiwał brutalnością. Zdaje sobie sprawę, że zapewne swoją opinią narażę się wielu, ale niestety poza ciekawym początkiem, nic mnie w tej powieści nie uwiodło, nie powaliło na łopatki i nie sprawiło, że stanę się dozgonną wielbicielką autora.

Na pochwałę zdecydowanie zasługują żywe dialogi . To dzięki nim wiele można dowiedzieć się wiele o bohaterach i ich konstrukcji. Wymiany zdań napędzają akcję, podkreślają wady i zalety postaci przedstawionych.  Bawią, smucą i wciągają w świat Pana Mercedesa.

Sama konstrukcja powieści i bohaterów jest w moim mniemaniu, dość schematyczna. King postanowił przywołać ducha amerykańskich filmów i powieści detektywistycznych z lat 80-tych i uzupełnić je o nowinki techniczne znane współcześnie. Mamy zatem emerytowanego detektywa, młodego geniusza komputerowego, który mu pomaga, kobietę, która potrafi być miła, mimo że wygląda jak milion dolarów i mordercę o charakterze czarnym jak smoła. Postaci są skonstruowane niezwykle szczegółowo, ich psychika również została dogłębnie opisana. Tylko… to wszystko już było, chociażby w powieści Krocząc wśród cieni Lawrence Blocke’a, która, de facto, za swoją sztampowość była ostro krytykowana. Nawet zapoznanie czytelnika z postacią mordercy już na samym wstępie, specjalnie oryginalnym zabiegiem nie jest, jak też konstrukcja czarnego charakteru, który ma nierówno pod sufitem, bo w dzieciństwie przeżył traumę, a jego kontakty z rodzicielką daleko odbiegają od normy. Wszystkie te zabiegi sprawiły, że powieść, cóżtu dużo mówić, jest dość przewidywalna.

King mistrzowsko buduje sympatie i antypatie w stosunku do bohaterów. Podczas lektury ani razu nie zmieniłam zdania odnośnie przedstawionych postaci. Od razu polubiłam pierdołowatego detektywa z wieloma kilogramami nadwagi, od początku też czułam niechęć w stosunku do Zabójcy z Mercedesa. Przerażały mnie jego myśli, traktowanie większości ludzi jako gorszych, nic nie wartych, inwektywy wypowiadane w głowie w stosunku do innych osób. 

Powieści nie brak też humorystycznego zacięcia. Niezwykle dobrze bawiłam się przy wymianach zdań między pomocnikiem detektywa i Hodgesem, w których chłopak wcielał się w rolę czarnoskórego, niewykształconego najemnika z południa.

Pan Mercedes nie powalił mnie na łopatki, chociaż przyznaję, że zapewne sięgnę jeszcze po inne powieści autora. Nie mogę i nawet nie śmiem odejmować Kingowi jego wielkości, bo niezaprzeczalnie jest on pisarzem o dogłębnie wypracowanym warsztacie literackim. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że opisywana przeze mnie powieść, przez swoją sztampowość  nie sprawiła, że King z impetem wtargnął do mojego literackiego świata.

Tytuł: Pan Mercedes
Autor: Stephen King
Tytuł oryginału: Mr. Mercedes
Data wydania: 4 czerwca 2014
Liczba stron: 576
Wydawnictwo: Albatros






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)