Co roku z niecierpliwością czekam na
Wrocławskie Targi Dobrej Książki, które odbywają się na
początku grudnia. Pierwotnie moja przygoda z nimi zaczęła się w
pięknie odremontowanych, zabytkowych wnętrzach Dworca Głównego
PKP. Ze względu na dość małą powierzchnię, trzeba się było
przeciskać w tłumie, ale klimat tego wspaniałego budynku i
wszechobecność książek wszystko wynagradzały.
Zeszłoroczne targi organizowane w Hali
Stulecia pamiętam jako jeden, wielki zamęt i ogromne tłumy.
Zjawiło się naprawdę wielu wystawców, odbyło się też spotkanie
blogerów, a organizatorzy przygotowali dla blogosfery specjalne
wykłady. Jako że była wtedy początkującą blogerką i właściwie
nikogo nie znałam, nie odważyłam się i na spotkaniu się nie
zjawiłam. A szkoda, bo w tym roku nowy organizator postanowił go
nie robić.
W tym roku Targi odbyły się w głównym
budynku Hali. Miałam wrażenie, że jest dużo mniej stoisk
(przeglądając wiele promocji zdążyłam przelecieć po
wszystkich stoiskach w przeciągu około godziny, co rok temu było
niewykonalne). Później się okazało, że to nie wrażenie, a
rzeczywiście rok temu pojawiło się znacznie więcej wystawców.
Ogólnie w Hali panowała cisza i
spokój, ale zjawiłam się na nich wieczorem, tuż przed
zamknięciem, więc to mnie jakoś specjalnie nie dziwiło.
Na ogromny plus zasługują promocje,
bo mimo mniejszej ilości stoisk, można było wyhaczyć książki po wyjątkowo okazyjnych cenach. Większość wydawców
oferowała około 25% zniżki na swoje tytuły. Niektórzy
sprzedawali książki po konkretnej, niskiej cenie, np. 10, 20 zł.
Tak było np. na stosiku Rebisu czy Czarnej Owcy.
Dzięki niskim cenom kupiłam trzy
powieści dla siebie, 3 książki kucharskie i dwie powieści na
prezenty. Dodatkowo dostałam plakat z okładką „Harry Potter’a
i przeklętego dziecka” od bardzo sympatycznej pani z Wydawnictwa
Media Rodzina.
Na zdjęciu widać moje łupy:
- Czwartkowe wdowy Claudia
Piñeiro – upolowana na stoisku wydawnictwa Sonia Draga za 10 zł;
- Czekoladowe pragnienie Care
Santos – j.w.;
- Pani Hazel i Klub Rosy Parks Jonathan Odell - upolowana na stoisku wydawnictwa WAM za 10 zł;
- 102 ciasta z owocami siostry
Anastazji i 113 dań siostry Anastazji. Dania jarskie i ryby – prezenty dla mamy i teściowej. Wydawnictwo WAM miało specjalną
promocję i też zakupiliśmy je z mężem za 10 zł.
Czytaliście te książki? Może mi jakąś szczególnie polecicie. Dobrze wybrałam?
nie znam żadnej z tych książek, ale moim marzeniem jest wybrnie się na takie targi. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jeden kryminał Claudii Piñeiro więc zdobycz z nazwiskiem tej pani na okładce najbardziej mnie intryguje. Widzę, że WTDK okazały się dość spokojne, ale dzięki temu mogłaś odwiedzić wszystkie stanowiska. Super! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, spokojnie można było wszystko obejrzeć i dzięki temu załapać się na promocję. Nie wiem czy dostrzrglabym je w tłumie :)
UsuńNa pewno kiedyś wybiorę się na te targi. Niezłe zdobycze :)
OdpowiedzUsuńWrocław chyba nie jest bardzo daleko od Twojego miejsca zamieszkania, wiec myślę, że warto się wybrać.
UsuńJuż od jakiegoś czasu planuję przeczytać 'Czwartkowe wdowy'. Wydaje mi się, że to będzie dobra książka. A siostra Anastazja na prezenty - to dobry wybór.
OdpowiedzUsuńAle i tak, jeśli chodzi o prezenty, nic nie pobije mojej koleżanki, która na moje walentynkowe urodziny dała mi książkę o sadyście nekrofilu z Poznania chyba, który mordował swoje ofiary, robił z ich narządów płciowych obiekty i sobie używał z tydzień, zanim mu nie zaczynały cuchnąć. Potem to palił w piecu kaflowym. I to się działo naprawdę w latach 80-tych.
THE BEST OF THE BEST PRESENTS. :)
Może nie powinnam, ale uśmiałam się do łez przy Twoim komentarzu :D Rzeczywiście koleżanka wybrała idealny urodzinowo - walentynkowy prezent ;)
UsuńW przyszłym roku się zgramy :)
OdpowiedzUsuńMusiałabym też wziąć się za moją relację (też w wersji mini). Ja niestety nie mam porównania, bo był to mój pierwszy wypad na targi, ale co nieco na pewno na temat powiem :) (napiszę). Cieszę się, że upolowałaś tyle dobra <3
A ja z chęcią przeczytam. Jak się uda, to jasne, że się umówimy. Mój mąż też był lekko znudzony (tak jak Twoja córa).
UsuńMój mąż był znudzony bardziej niż moja córka :D Zapowiedział, że za rok idę bez niego ;)
UsuńSkąd ja to znam :D Mój, jak zagadywali do nas wystawcy, wzruszał ramionami i mówił, że niech z żoną rozmawiają :D
UsuńJeszcze nigdy nie byłam na targach książki :( może w przyszłym roku wybiorę się na Warszawskie - mam najbliżej ;)
OdpowiedzUsuńto bardzo fajne doświadczenie :)
UsuńTeż byłam! Kupiłam dla siebie jedną książkę i jedną dla koleżanki. Wykupiłabym całe stosy, bo tyle promocji, ale najpierw muszę uporać się ze starszymi stosikami :)
OdpowiedzUsuń