Jeśli
myślicie, że to 50 twarzy Grey’a rozpoczęło rewolucję
seksualną w książkach to jesteście w błędzie. Już w latach
80-tych Anne Rice wydała Przebudzenie Śpiącej Królewny.
Oczywiście w Ameryce. U nas wtedy o takich rzeczach się nie śniło,
a swoje pożądanie chowano skrzętnie pod grubą, wykrochmaloną
kołdrą, pomieszkując w kącie u rodziców w m2.
Śpiąca Królewna w wyobraźni autorki
też zostaje wybudzona ze snu, ale nie słodkim pocałunkiem
ukochanego, lecz gwałtem. Nie umyka żaden szczegół, bo akt ten
został opisany bardzo brutalnie i szczegółowo. Po przebudzeniu
musi udać się na naukę do zamku, który włada wszystkimi
królestwami w regionie. Dziewczyna zostaje zatem pozbawiona
odzienia, zarzucona na ramię zabierającego ją księcia i podróżuje
do królestwa, a każdy jej towarzysz i mijany przechodzień może
oglądać jej płeć. Różyczka, bo tak królewna ma na imię,
trafia na rozwiązły dwór, gdzie ma zostać sponiewierana i
sprawdzona erotycznie. Dodam, że wszystkie królowe i królewny
lubują się w upokarzaniu innych i wymyślnych torturach.
Przebudzenie Śpiącej Królewny stanowiło dla mnie ciężki kąsek do przełknięcia. Książkę
kupiłam parę ładnych lat temu, gdy w Polsce rozpoczynał się bum
na powieści erotycznie i zupełnie nie wiedziałam, czego po niej
oczekiwać. Ksiazk jest pornografią w czystej, wyuzdanej postaci. Autorka lubuje się w tematayce sado maso i niczym Rihanna w swojej piosence hołduje wyznaniu: sticks and stones may break my bones but chains whips excite me. Uwierzcie na słowo, ale po tej lekturze, słowo trzepaczka już nigdy nie będzie się Wam kojarzyło z niewinnym narzędziem do ubijania piany z białek. Ksiazka potrafi zniszczyć psychikę, bo traktuje o wielu, naprawdę obrzydliwych rzeczach, a jej głównym tematem jest upokorzenie drugiej osoby.
Ostatnio miałam szczęście do
czytania dobrych książek, takich które zmuszały mnie do
refleksji, rozpamiętywania, poszukiwania literatury o podobnej
tematyce. Niemniej jednak pośród perełek zdarzają się
egzemplarze beznadziejne i kiepskie, takie o których najlepiej od
razu zapomnieć i przestrzec innych przed ich czytaniem. Taką
pozycją jest Przebudzenie Śpiącej Królewny Anne Rice. Zdecydowanie nie polecam.
Tytuł: Przebudzenie Śpiącej Królewny
Tytuł oryginału: The Claiming of Sleeping Beauty
Autor: Anne Rice
Tłumaczenie: Mieczysław Dutkiewicz
Liczba stron: 244
Wydawnictwo: Mystery
Książka, której nie udało się kiedyś skończyć |
To jedna z serii, do której, pomimo całej sympatii do autorki, zupełnie mi się nie spieszyło. Teraz mam pewność, że miałam dobre przeczucie;)
OdpowiedzUsuńMnie autorka juz na zawsze będzie się kojarzyć z tym nieszczęsnym "dziełem" niestety.
UsuńGdybym nie wiedziała że to erotyk (i to jeszcze jaki!) pewnie bym po tę książkę sięgnęła, ale będa ją raczej omijać z daleka :)
OdpowiedzUsuńTak też bym zalecała ;)
UsuńAutorkę znam, czytałam, lubiłam (co prawda było to dawno, bo w liceum, ale wspominam z sentymentem) :) Z tą książką nie miałam jednak styczności, może to i lepiej, bo trzepaczki używam często ;)
OdpowiedzUsuńB
Skoro nie polecasz, to na pewno nie będę zwracać swojej uwagi na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńKijem tego nie tknę! Brrr...
OdpowiedzUsuńO ile do cyklu o Grey'u nic nie mam, to wydaje się, że ta książka jest całkiem innym gatunkiem literackim. "50 twarzy Grey'a" jest erotykiem, ale traktującym także o miłości. I to jest w jakiś sposób w porządku. Dwoje kochających się ludzi i ich sprawy łóżkowe. Jednak z tego co piszesz "Przebudzenie śpiącej królewny" z miłością nie ma nic wspólnego, wręcz ukazuje tą brzydszą stronę seksualności, pełną brutalności i upokarzania. Aż dziw, że ktoś mógł wpaść na pomysł napisania czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://zmojejbiblioteki.blogspot.com/