Jak ja lubię te moje powroty do dzieciństwa, kiedy okazuje się, że nie tylko nie wyrosłam z powieści młodzieżowych, ale też potrafię dostrzec w nich drugie dno, docenić za szczegóły, na które nie zwracałam uwagi będąc dzieckiem. Tym razem postanowiłam sięgnąć po Kłamczuchę Małgorzaty Musierowicz.
Historia Anieli Kowalik rozpoczyna się romantycznie, bo od pocałunku z pochodzącym z Poznania Pawełkiem. Miłosne uniesienia szybko ustępują miejsca innym wydarzeniom. Zakochana do granic możliwości dziewczyna, postanawia podstępem zmienić swój adres zamieszkania i oświadcza, że marzy o nauce w liceum poligraficznym, mimo że tak naprawdę interesuje się aktorstwem. Dzięki kłamstwu udaje się jej zamieszkać u Mamertów, rodziny spowinowaconej z jej ojcem. Na skutek nieszczęśliwych okoliczności Aniela ostatecznie trafia do domu Pawełka, ale jako … pomoc domowa.
Musierowicz, z właściwym jej humorem, snuje opowieść o Anieli Kowalik, dziewczynie, która bez kłamstwa żyć nie może i na oszustwie opiera swoje życie. Mimo tej wady, jest ona jednak dziewczyną poczciwą, o dobrym sercu. Zawarta w powieści historia ujmuje swoją lekkością, dowcipem i inteligencją. Czytając ją w komunikacji miejskiej, nie raz musiałam się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Co więcej, przygody Anieli, opatrzone są w morał, że kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda, prędzej czy później wyjdzie na jaw.
W powieści przemycone zostały też treści naukowe. Pobieżnie został opisany proces drukarski, a także przybliżone zostało dzieło Szekspira Hamlet. Dla mnie takie wstawki stanowią niezaprzeczalny walor powieści młodzieżowej, ponieważ w ukryty sposób dedukują i wzniecają miłość do nieodkrytych źródeł wiedzy.
Kłamczucha to kolejna mądra, zabawna, ciepła i rodzinna opowieść stanowiąca część cyklu Jeżycjada. Ten, kto po nią sięgnie, z pewnością się nie zawiedzie. Polecam przeczytać, nie tylko ze względu na wspaniałą historię, ale też, by zapoznać się z mentalnością peerelowskich nastolatków.
Autor: Małgorzata Musierowicz
Liczba stron: 220
Data wydania: 1979 rok
Wydawnictwo: Akapit Press
Wyzwania:
Książka autora o takich samych inicjałach
Mam w biblioteczce chyba nawet :) Czytałam wieku temu jak byłam dzieckiem, muszę do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Bardzo przyjemnie czyta się po latach :)
UsuńDo twórczości pani Musierowicz z chęcią i ja powrócę, ostatnio często spotykam recenzje autorki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze będziesz je przeżywać tak miło jak ja :)
UsuńOd "Kłamczuchy" zaczęłam swoją przygodę z Jeżycjadą. :) Zdecydowanie rodzina Borejków wryła mi się w pamięć i do dziś powrót do książek Musierowicz traktuję jako wycieczkę sentymentalną. :)
OdpowiedzUsuńUściski Moniczko :*
Podróż sentymentalna - idealnie to ujęłaś. Tez zaczynałam od "Kłamczuchy" :D ściskam :)
UsuńPróbowałam kiedyś Musierowicz i...nic. Żadnych emocji poza odrobiną znudzenia. No, niestety zupełnie nie mój klimat, chociaż oczywiście rozumiem ideę - po prostu ja się nie wpisuję w model czytelnika. Cieszę się jednak, że takie powieści powstały, bo to uroczy pomysł.
OdpowiedzUsuńKsiążki Musierowicz mają specyficzny klimat
UsuńJedni je lubią, inni niekoniecznie. Uroczy to idealne słowo, bo każda z nich te cechę posiada.
Nigdy nie czytałam tej książki, może nadrobię ją za jakiś czas razem z moją małą siostrą ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kochamy Książki
Mam nadzieje, ze obie będziecie się świetnie przy niej bawić.
UsuńBez dwóch zdań mogę podpisać się pod Twoją recenzją :) Niewątpliwie jest to jedna z tych autorek, do twórczości której będę jeszcze powracać niejednokrotnie i zawsze mnie ona czymś zaskoczy. :)
OdpowiedzUsuń