Korwin-Piotrowskiej nie można odmówić dobrego, ciętego języka, fachowych informacji i rzeczowo przedstawionego poglądu na sprawę. Kogo ma chwalić, tego chwali, kogo zganić, tego gani. Dodatkowo zaraża zapałem bycia na bieżąco z rodzimym szołbiznesem i powala swą wiedzą na temat polskiej filmografii ( nie miałam pojęcia o wielu filmach, które przywoływała). Mimo tego, że książka została wydana w 2013 roku, jest w dalszym ciągu dość aktualna (pomijając niektóre małżeństwa gwiazd, które uległy rozpadowi).
Zaskakuje również dystans autorki do swojej osoby. Książka bowiem rozpoczyna się nienawistnymi cytatami rodzimych celebrytów, którzy nie szczędzili jej kąśliwych uwag. Skoro kobieta potrafi w swej własnej książce, takie komentarze przywoływać, musi mieć przysłowiowe „jaja”.
Muszę przyznać, że bardzo często w książce pojawiało się zdanie, że Polacy to banda idiotów. Potwierdzone bądź zaprzeczone tym czy innym przykładem. Po paru stronach zaczęło mi to przeszkadzać. Tym bardziej, że autorka często tak pisała. Mniej więcej po przeczytaniu połowy, myślałam, że dostanę białej gorączki, jak jeszcze raz zobaczę słowo kretyn. Poniżej cytuję, co niektóre fragmenty:
- wydaje bardzo dobre książki, które staja się przebojami, udowadniając, że wbrew temu, co piszą niektórzy, Polacy to nie tylko naród środkowoeuropejskich i zachowawczych kretynów;
- to rzadkie w świecie, gdzie w mediach lansuje się coraz częściej pustych kretynów;
- to daje nadzieję, że nie wszyscy w mediach to nabotoksowane lale z ustami jak waginy i cyckami jak bochny chleba.
Nie wiem, co autorka chciała tym zabiegiem uzyskać. Ja jednak, jako czytelnik, czułam się w jakiś sposób urażona. Z kontekstu zdań często wynikało, jakoby Korwin-Piotrowska całe lub też większość naszego społeczeństwa miała za mało inteligentnych ludzi, cymbałów wręcz. Niestety, miałam wrażenie, że za takich uważa również adresatów swej książki. Możliwe, że wyolbrzymiam niczym zrzędliwa baba. Jakkolwiek, każdy ma prawo do własnych odczuć i interpretacji, a moja taka właśnie jest.
Podsumowując, książka „BOMBA, czyli alfabet polskiego szołbiznesu”, to ciekawa lektura, obnażająca m.in. głupotę, zadufanie i nadęcie rodzimych gwiazd. Zawieść się może jednak ten, kto od autorki oczekuje ciągłej krytyki i pikantnych ploteczek. Muszę jednak przyznać, że jest to publikacja ciekawa, nawet mimo wyżej opisanych wad, które mi osobiście przeszkadzały.
Nie przepadam zbytnio za Korwin-Piotrowską, więc raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńKiedyś trafiłam na programy Korwin-Piotrowskiej z lat 90. kiedy była krytykiem filmowym, a nie "szołbiznesowej". Były tak świetne, że zapałałam do niej dużą sympatią. Co do jej aktualnej działalności - czasem się zgadzam, czasem mam wrażenie, że się czepia. Jak wpadnie mi w łapki chętnie przeczytam, ale na zakup szkoda mi pieniędzy (i to nawet nie przez panią Karolinę, a polskie gwiazdy :))
OdpowiedzUsuńA ja za tą panią nie przepadam i książki czytać nie zamierzam :)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj podejmę decyzję czy skorzystam z bardzo profesjonalnej firmy zwalczanie pluskwy .O tej firmie powiedział mi kumpel.
OdpowiedzUsuń