Jadłonomia to książka z przepisami Marty Dymek, prowadzącej blog kulinarny zawierający wegańskie przepisy o takiej właśnie nazwie jak owa książka (LINK). Została mi ona podrzucona przez znajomych i jestem im niezwykle wdzięczna za ten gest, bo się w niej po prostu zakochałam.
Księga, bo to właśnie słowo bardziej pasuje do tej publikacji, zawiera 300 stron przepisów i przepięknych zdjęć. Jestem pod wrażeniem jak ciekawe dania można przygotowywać właściwie z samych warzyw i jak pięknie warzywa potrafią na zdjęciach wyglądać. Zaskoczyła mnie oryginalność i pomysłowość autorki. Mogę jedynie wzdychać z zachwytem do pokazanych przepisów. Myślę, że nie tylko mi, ale też innym do gustu przypadłyby na przykład:
- Pasta słonecznikowa;
- Smalec z fasoli;
- Pasztet z soczewicy;
- Ogórki z sezamem (jako dodatek do makaronu ryżowego);
- Tabbouleh;
- Krem z pieczonego kalafiora;
- Pasta z dyni.
Wymienione powyżej dania to tylko garstka z tych, które zostały przybliżone przez Martę Dymek.
Przede wszystkim Jadłonomia pokazuje, że dania wegańskie nie muszą i nie są(!) nudne. Nie trzeba jeść ciągle tego samego, a podstawowe składniki odżywcze, które znajdują się w mięsie mogą być swobodnie zastępowane przez te same składniki znajdujące się w warzywach. Oczywiście wymaga to wiedzy, ale moim skromnym zdaniem ta cudowna książka pokazuje jak to robić.
Jedynym, maleńkim „ale”, jakie wrzucę do wcześniej już podanego słoika miodu jest fakt, że do wielu potraw niezbędne są niecodziennie spotykane składniki, które zazwyczaj nabyć można tylko w specjalistycznych sklepach. Jednak na ostatniej stronie książki podane są adresy sklepów internetowych, gdzie można dokonać zakupów bez wychodzenia z domu.
Serdecznie polecam Jadłonomię osobom, które mają ochotę na odkrycie kuchni wegańskiej i nowych, oryginalnych, niecodziennych smaków. Piszę to ja, czyli osoba która mięso je i raczej z niego nie zrezygnuje.
Wydawnictwo: Dwie siostry
Bardzo lubię Jadłonomię i Martę Dymek, z książki korzystam bardzo często, inspiruje i pysznie smakuje
OdpowiedzUsuńJa póki co robiłam tylko zupę z ogórków małosolnych, ale muszę przyznać, że była super.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak smakowałby pasztet z fasoli :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie się zapoznam.Ja tez mięso jem i nie rezygnuję, ale jakaś hipokryzja ze mnie wychodzi, bo nie lubię go przygotowywać.
OdpowiedzUsuńO, przydatna książka ; )
OdpowiedzUsuńWidziałam "Jadłonomię" w księgarni. Jest ogromna i wprost przepięknie wydana. Zazdroszczę Ci, że posiadasz wydanie dla siebie. Przepisy też wydają się bardzo ciekawe i oryginalne, zwłaszcza krem z pieczonego kalafiora. Smacznego w takim razie. :-))
OdpowiedzUsuń