„Bogowie Alabamy” przedstawiają historię układów. Do
końca jednak nie wiadomo o jaki układ chodzi. Arlene przekonana, że zabiła
gwiazdę szkolnej drużyny piłkarskiej Jima Beverly’ego, zawiera układ z
Bogiem. Obiecuje, że przestanie kłamać,
nigdy nie wróci do Posset i skończy z rozwiązłym seksem. Oby tylko ciało
chłopaka nie zostało odnalezione. Kiedy po latach dopadają ją demony
przeszłości, dziewczyna jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
postanawia złamać te pozornie twarde obietnice, które z taką
starannością dotrzymywała przez lata. W dalszej części powieści czytelnik
dowiaduje się w jaki sposób jej zachowanie wpływa nie tylko na relacje z jej
rodziną i przyjaciółmi z Alabamy, których nie widziała przez lata, ale także
czy demony przeszłości będą w stanie zniszczyć układ z jej partnerem.
Co najciekawsze, na początku powieści poznajemy kulminację
historii zaczynającą się od słów „Alabama
ma swoich Bogów: jackadaniel'sa, gwiazdorów szkolnych drużyn futbolowych,
pikapa i wielkie cycki, jak również Jezusa. Ja zabiłam jednego z nich” Dopiero
później dowiadujemy się jak do tego
doszło. Okiem obserwatora widzimy jak Arlene się zmieniała, znamy jej myśli
przeżycia. Poznajemy rodzinne tajemnice.
Trzeba przyznać, ze
postaci są bardzo wyraziste. Mają mocne charaktery, chociaż powierzchownie wydają
się kruche i delikatne. Zarówno Arlene, jak i jej ciotka zaciekawiają swoją
osobowością. Smaczku całej historii dodaje postać chorującej na ciężką depresję
i nerwicę mamy dziewczyny oraz podziwianej przez nią kuzynki.
Powieści Joshilyn Jackson,
jak dla mnie, mają w sobie „to coś”.
Może to opisy bohaterów, może ciekawa historia, może tajemnica, która zawsze
jest w nich zawarta. A może to, że ukazana w nich historia naprawdę wciąga.
„Bogów Alabamy” po prostu pochłonęłam i nie byłam w stanie się od nich oderwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)