Czytając pierwszy tom przygód Wiktorii Biankowskiej, a właściwie kończąc jego lekturę, zastanawiałam się jakim cudem miałaby ona stać się anielicą. Okazuje się, że całkiem prosto, chociaż przyznaję, że po raz kolejny, wyobraźnia autorki zupełnie mnie zdumiała.
Wiktoria wiedzie spokojne życie i zupełnie nic nie pamięta ze swojego pobytu w zaświatach. Spotyka się z Piotrusiem, a jej związek właściwie przesłania jej wszystko inne do czasu, aż od przystojnego nieznajomego otrzymuje w prezencie jabłko. Nie zastanawiając się długo, niczym biblijna Ewa, dzieli się jabłkiem z Piotrem i oboje przypominają sobie wszystkie zdarzenia powiązane z Azazelem i Belethem. Tym razem Wiki musi zwiedzić nowe rejony - trafia do nieba.
Z Wiktorią i jej towarzyszami nie sposób się nudzić. W książce brak jest przydługich opisów, akcja pędzi na łeb, na szyję, a główna bohaterka odkrywa w sobie coraz większe pokłady mocy. Całość okraszona została sporą dawką dobrego humoru, do którego w znacznej mierze przyczyniła się diabelsko - anielska para Beleth i Azazel. Oprócz komicznych i humorystycznych momentów nie brak też tych wzruszających.
W pierwszym tomie zaskoczyła mnie kreacja piekła, znacznie różniąca się od tej standardowej i znanej mi dotychczas. Nie inaczej było i tym razem, bowiem Arkadia, a raczej jej mieszkańcy, nie raz wywołali uśmiech na mej twarzy. Podpalające papierosy cherubinki, Syn Boży poruszający się luksusowym autem czy Święty Piotr wyglądający jak wytrwany golfista nie raz wywołali uśmiech na mej twarzy. Zaznaczę, że do książki trzeba podejść z dystansem, nie ma co oczekiwać poważnej historii, twardo odnoszącej się do wiary religijnej, bowiem opowieść o Wiktorii i jej perypetiach jest swego rodzaju pastiszem.
Po raz kolejny bawiłam się przednio czytając perypetie bohaterki, byłej diablicy obdarzonej iskrą bożą. Z każdym tomem ten cykl podoba mi się coraz bardziej i przyznaję, że nie sposób nie lubić stworzonych przez Katarzynę Berenikę Miszczuk bohaterów. Wiktoria ewidentnie cierpi na syndrom sztokholmski i daje się kiwać diabłom, gdy te próbują ją wykorzystać do swoich niecnych celów, ale właśnie takie jej zachowanie sprawia, że z ciekawością śledzi się prowadzoną akcję.
Z reguły boję się sięgać po drugie części cykli, nie bez kozery mówi się o tzw. klątwie drugiego tomu. Tutaj jednak nie zawiodłam się zupełnie, a nawet przyznam, że ta część podobała mi się jeszcze bardziej niż poprzednia i po raz kolejny lektura wprawiła mnie w wyśmienity nastrój. Z wielka chęcią sięgnę po kolejne tomy, by poznać dalsze losy Wiktorii i jej towarzyszy.
Tytuł: Ja, anielica
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Data wydania: 28 września 2011
Data wznowienia: 30 września 2020
Liczba stron: 416
Wydawca: W.A.B.
ISBN: 9788328084537
Gatunek: fantastyka
Napisane dla bookhunter.pl
Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że to nie do końca moje klimaty czytelnicze. 😊
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej ksiazki :D
OdpowiedzUsuńInteresujące.
OdpowiedzUsuń