wtorek, 30 maja 2017

"Maria Panna Nilu" Scholastique Mukasonga



Afryka od pewnego czasu jest wdzięcznym tematem literackim i mimo, że dawniej prym w tym kierunku wiodło Pożegnanie z Afryką Karen Blixen, czy W pustyni i w puszczy Sienkiewicza, to na szczęście dzisiejsi wydawcy coraz częściej sięgają po powieści, które mają nam, Europejczykom, przybliżyć tamtejszą kulturę. Jedną z książek, które niedawno ukazały się na rynku jest Maria Panna Nilu Scholastique Mukasongi przybliżająca historię Rwandy.

W liceum Marii Panny Nilu rozpoczyna się rok szkolny. To tam uczą się córki dygnitarzy, a także dziewczęta pochodzące z zamożnych rodzin. Przeważającą część uczennic stanowią te pochodzące z plemienia Hutu. Tutsi są tu traktowane jak piąte koło u wozu, a ich pobyt w placówce uznawany za wypadek przy pracy. Zadziwiające jest przede wszystkim to, że w szkole, która krzewi katolicyzm nawet europejscy nauczyciele nie wtrącają się i uznają taki stan za normalny. Mija dzień za dniem, rok za rokiem, a Mukasonga przybliża czytelnikowi opowieści z życia uczennic, by doprowadzić do tragicznego w skutkach finału.

Autorka stopniowo buduje napięcie. Niech nie zmyli czytelnika początkowa sielankowość życia w liceum Marii Panny Nilu. Pierwotnie w książce nie czuć wrogości między plemionami. Dziewczęta starają się ze sobą sympatyzować, dopóki na pierwszy plan nie wychodzi podstępna Gloriosa, mająca za plecami wysoko postawionego ojca. Pozornie nic nie znaczące i niepowiązane ze sobą historyjki, ostatecznie splatają się w jedną całość, by dać ujście nagromadzonym w każdym rozdziale emocjom.
Powieść przesycona jest uprzedzeniami klasowymi, brakiem tolerancji, ale też kwintesencją Afryki, jej wierzeniami i tradycją. Dziewczęta mimo swojej rozległej wiedzy i wykształcenia z chęcią korzystają z usług wróżek i czarowników, mocno wierząc, że ich przepowiednie się spełniają. Co prawda, są chrześcijankami, ale gdzieś podskórnie uznają też pogańskie wierzenia.

Maria Panna Nilu to historia, która w przystępny sposób ukazuje do czego mogą doprowadzić wzajemne uprzedzenia. Autorka przybliża Afrykę w pełnej krasie, ze wszystkim, co ta ma do zaoferowania, darując czytelnikom słodko-gorzką, ze zdecydowana przewagą tej drugiej, historię doprowadzającą do czynów tak przerażających jak ludobójstwo.


Tytuł: Maria Panna Nilu
Tytuł oryginału: Notre-Dame du Nil
Autor: Scholastique Mukasonga
Tłumaczenie: Anna Biłos
Data wydania (Pl): 14 września 2016
Liczba stron: 305
Wydawnictwo: Czwarta Strona



tak pięknie wygląda środek książki (w tle za ciastkiem :P)


6 komentarzy:

  1. Ha, ha, w tle za ciastem, a mnie ciasto przesłoniło cały ekran ;-)
    Zjadłabym! Ciasto, nie książkę ;-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dakłasowi mało kto jest się w stanie oprzeć ;)

      Usuń
  2. Czytałam już kilka pozywtynych recenzji tej książki i mam na nią coraz większą chęć. Na ciastko też! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę ciasto - myślę "ale jaka książka?" :D
    Recenzja bardzo mi się podobała, a tematyka kusi. Może ulegnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio dużo pojawia się Afryki w literaturze, ale dobrze, bo takie książki otwierają czytelnikowi oczy. "Marii Panny Nilu" jeszcze nie czytałam, ale dużo dobrego słyszałam. I chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi bardzo ciekawie, z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)