niedziela, 30 sierpnia 2015

Co może czaić się w podziemiach Antarktydy – James Rollins „Podziemny labirynt”

Wyselekcjonowana grupa naukowców dostaje bardzo intratną (czyt. związaną z wielka forsą) propozycję współpracy. Przedmiotem ich badań ma być jaskinia znajdująca się pod powierzchnią Antarktydy. Przewodniczącą zespołu zostaje doktor Ashley Carter, która nie wiedzieć czemu, postanawia na wyprawę zabrać swojego syna. Oprócz niej wybrani zostają speleolog Ben, pani bil;og Linda i geolog Khalid. Towarzyszyć im mają żołnierze SEAL. Sielanka na miejscu pierwszej bazy nie trwa jednak zbyt długo. Ekipa dość szybko zostaje wysłana do jaskini. Nie wie jednak, że nie jest pierwszą grupą, a poprzedniej nie udało się powrócić. Nie wie też co może czaić się w mroku i czy rzeczywiście każdemu z członków wyprawy można zaufać.

Sięgając po powieść Rollinsa odczuwałam pewnego rodzaju opory, ponieważ nie przepadam za książkami przygodowymi czy sensacyjnymi. Chciałam też sprawdzić, czy rzeczywiście taki rodzaj historii w dalszym ciągu nie przypadnie mi do gustu. Jakież było moje zdziwienie, gdy zauważyłam, że ja tę książkę wręcz połykam. Między innymi dlatego, że: trzymała w napięciu,  akcja toczyła się wartko  i dodatkowo dowiedziałam się paru naukowych ciekawostek (np. co to stekowiec i kto to speleolog).

Niestety niezmiernie żałuję, że historia trzymała poziom jedynie do połowy książki, a w dalszej części staczała się z niesamowitą szybkością, jakby ktoś ją pchnął po równi pochyłej. Ciekawa fabuła stała się śmieszną i naciąganą. Wprost nie mogłam uwierzyć w wymysły autora. To co zostało nawyprawiane z całkiem zgrabną i świetnie zapowiadającą się historią wołaó o pomstę do nieba. Nie wspominając już o dialogach, które z każda przeczytaną kartką stawały się dla mnie coraz bardziej wymuszone i nienaturalne.

Nie wchodząc już głębiej w fabułę powieści, żeby nie zdradzić więcej szczegółów, muszę przyznać, że Podziemny labirynt to idealna lektura na wakacyjne odmóżdżenie. Rozdziały są krótkie, akcja toczy się wartko, nie trzeba specjalnie kojarzyć faktów, żeby orientować się w całej historii. Swoją budową powieść przypominała mi prozę Dana Browna.

Książkę polecam czytelnikom, którzy szukają lektury lekkiej  i przyjemnej, z trzymającą w napięciu akcją. Nawet i bez podstawowego wyposażenia, mogą się wybrać z bohaterami Rollinsa do mrocznej i pełnej tajemniczych zakamarków jaskini.

Tytuł oryginału: Subterranean
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Albatros

1 komentarz:

  1. Porównanie do prozy Browna mnie przekonuje. Lubię taki styl, a latem takie książki fajnie się czyta.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)