niedziela, 30 sierpnia 2015

Co może czaić się w podziemiach Antarktydy – James Rollins „Podziemny labirynt”

Wyselekcjonowana grupa naukowców dostaje bardzo intratną (czyt. związaną z wielka forsą) propozycję współpracy. Przedmiotem ich badań ma być jaskinia znajdująca się pod powierzchnią Antarktydy. Przewodniczącą zespołu zostaje doktor Ashley Carter, która nie wiedzieć czemu, postanawia na wyprawę zabrać swojego syna. Oprócz niej wybrani zostają speleolog Ben, pani bil;og Linda i geolog Khalid. Towarzyszyć im mają żołnierze SEAL. Sielanka na miejscu pierwszej bazy nie trwa jednak zbyt długo. Ekipa dość szybko zostaje wysłana do jaskini. Nie wie jednak, że nie jest pierwszą grupą, a poprzedniej nie udało się powrócić. Nie wie też co może czaić się w mroku i czy rzeczywiście każdemu z członków wyprawy można zaufać.

Sięgając po powieść Rollinsa odczuwałam pewnego rodzaju opory, ponieważ nie przepadam za książkami przygodowymi czy sensacyjnymi. Chciałam też sprawdzić, czy rzeczywiście taki rodzaj historii w dalszym ciągu nie przypadnie mi do gustu. Jakież było moje zdziwienie, gdy zauważyłam, że ja tę książkę wręcz połykam. Między innymi dlatego, że: trzymała w napięciu,  akcja toczyła się wartko  i dodatkowo dowiedziałam się paru naukowych ciekawostek (np. co to stekowiec i kto to speleolog).

Niestety niezmiernie żałuję, że historia trzymała poziom jedynie do połowy książki, a w dalszej części staczała się z niesamowitą szybkością, jakby ktoś ją pchnął po równi pochyłej. Ciekawa fabuła stała się śmieszną i naciąganą. Wprost nie mogłam uwierzyć w wymysły autora. To co zostało nawyprawiane z całkiem zgrabną i świetnie zapowiadającą się historią wołaó o pomstę do nieba. Nie wspominając już o dialogach, które z każda przeczytaną kartką stawały się dla mnie coraz bardziej wymuszone i nienaturalne.

Nie wchodząc już głębiej w fabułę powieści, żeby nie zdradzić więcej szczegółów, muszę przyznać, że Podziemny labirynt to idealna lektura na wakacyjne odmóżdżenie. Rozdziały są krótkie, akcja toczy się wartko, nie trzeba specjalnie kojarzyć faktów, żeby orientować się w całej historii. Swoją budową powieść przypominała mi prozę Dana Browna.

Książkę polecam czytelnikom, którzy szukają lektury lekkiej  i przyjemnej, z trzymającą w napięciu akcją. Nawet i bez podstawowego wyposażenia, mogą się wybrać z bohaterami Rollinsa do mrocznej i pełnej tajemniczych zakamarków jaskini.

Tytuł oryginału: Subterranean
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Albatros

czwartek, 27 sierpnia 2015

Pięć filmów na ostatnie pięć dni wakacji

Czas pędzi nieubłaganie i mimo, że za oknem w dalszym ciągu przepiękna pogoda, wakacje dobiegają końca. Postanowiłam zatem zrobić zestawienie pięciu filmów z wakacjami w tle, które moim skromnym zdaniem warto obejrzeć przez pięć ostatnich dni wakacji.

5. Najlepsze najgorsze wakacje

Tytuł oryginału: The Way Way back


Niby zwykła, wakacyjna opowieść. Jest wyjazd, konflikt z partnerem matki, nieporadny nastolatek, burza hormonów i pierwsza miłość. Ale podane w tak smakowity sposób, że film ujmuje swoim klimatem.

4. Zło czai się wszędzie

Tytuł oryginału: Evil Under the Sun



Nieustraszony Hercules Poirot na tropie mordercy znanej aktorki w kurorcie dla bogaczy. Bardzo lubię ekranizacje powieści Christie, moim zdaniem trzymają w napięciu tak samo jak książki.

3. Vicky Cristina Barcelona



Podzielone są zdania na temat tej poplątanej historii miłosnej. Dla jednych jest majstersztykiem, dla innych gniotem. Ja lubię i polecam.

2. Koszmar minionego lata

Tytuł oryginału: I Know What You Did Last Summer

Klasyka gatunku. Może śmieszna, może niestraszna, ale jak ktoś nie widział to trzeba zobaczyć.

1. Stowarzyszenie wędrujących dżinsów

Tytuł oryginału: The Sisterhood Of Travelling Pants


Cztery przyjaciółki spędzają osobno wakacje. Przesyłają sobie dżinsy, które dziwnym trafem pasują na każdą z nich. Co więcej, każda z dziewczyn nosząc te spodnie przezywa niezapomniane chwile. Uwielbiam powieść Ann Brashers, na podstawie napisano scenariusz.W książce zaczytywałam się w czasach licealnych. Film też jest fantastyczny i mam do niego sentyment do dnia dzisiejszego. I do tego ma jeszcze drugą część.




wtorek, 25 sierpnia 2015

Czasami lepiej pozostawić tajemnice w ukryciu - Joshilyn Jackson "Tajemnica wierzby"

Tajemnica Wierzby przedstawia historię nietypowej rodziny składającej się z trzech kobiet: babci, matki i wnuczki, które mają odpowiednio: 45, 30 i 15 lat. Babcia Mosey - Big i jej sparaliżowana matka Liza z niepokojem oczekują na 15 urodziny dziewczynki, obawiając się pojawienia kolejnego potomka w rodzinie.  Tak jednak się nie dzieje, ale następuje inne, przełomowe wydarzenie w ich życiu. Podczas usuwania starej wierzby zostaje wykopana skrzynka. Na domiar złego, zawiera ona zwłoki niemowlęcia. Big, a w szczególności Mosey zaczynają się zastanawiać kto pozostawił skrzynkę  na ich podwórzu. Mosey dostaje na tym punkcie wręcz obsesji i w towarzystwie swojego przyjaciela próbuje rozwiązać zagadkę.

Powieść Joshilyn Jackson nie jest historią sztampową. Już praktycznie od pierwszej kartki tajemnica goni tajemnicę, a dziwne, czasami wręcz szokujące zachowania bohaterek potęgują zagadkową atmosferę. Siłą tej powieści jest siła przedstawionych kobiet: Big, Lizy i Mosey.  Mimo że są rodziną, próżno szukać w nich podobieństwa. Big to kobieta silna, przebojowa, wręcz niezłomna. W końcu musi opiekować się niepełnosprawną córką oraz zapewnić byt wnuczce. Liza natomiast wydaje się krucha, czytelnik ma wręcz wrażenie, że kobieta poddała się i zamknęła w sobie. Zupełnie inny obraz Lizy przedstawiony jest w opisach jej zachowania sprzed doznania udaru. Jest osobą pewną siebie, przebojową, potrafiącą zjednać sobie praktycznie każdego.  Mosey natomiast jest opisana jako zagubiona dziewczynka, poszukująca swojego miejsca w świecie. Świadczy o tym chociażby jej nietypowe hobby: robienie sobie testów ciążowych, mimo że  z nikim nigdy nie współżyła. 


Tajemnica wierzby pochłania już od pierwszej strony. Historia jest tak wciągająca, że nie sposób odłożyć książki, a w każdej z wymienionych bohaterek można doszukać się cech, które spodobają się osobom o różnych gustach i poglądach. Poza tym, przeżycia bohaterek są tak wielowymiarowe, że każdy z czytelników doszuka się w nich choć cząstki swoich przeżyć i jestem przekonana, że na długo zapamięta przedstawioną historię. 




Tytuł oryginału: A Grown-up Kind Of Pretty
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Wydawnictwo G+J




niedziela, 23 sierpnia 2015

Kioskowe zdobycze książkowe

Koniec sierpnia obrodził w książkowe dodatki do gazet. Ku mojej uciesze! W bardzo przyzwoitych cenach można zakupić kilka bardzo ciekawych pozycji. Oto cztery ciekawe wydawnictwa.

1. Pani Domu z literaturą kobiecą


Mnie nie udało się dostać tego wydania w swoje ręce, ale może w następnym tygodniu będę miała szansę. Natknęłam się natomiast na poprzednie wydanie z książką Lilah i Suzannah Nory Roberts w cenie 6,99 zł. Nie wzięłam tylko z tego względu, że jest to tylko I tom opowieści o siostrach. 

2. Arcydzieła Literatury Rosyjskiej - kolekcja Hachette


W pierwszym wydaniu dostępne są dwa tomy Martwe dusze Gogola i Wiśniowy sad Czechowa w cenie 14,90 zł. 


3. Wrześniowa Claudia z powieścią Sandry Brown Buntownik



Powyższe wydanie jest już dostępne w kioskach. Gazetę z powieścią można zakupić w cenie 9,90 zł

4. Kolekcja Edipresse i wydawnictwa Prószyński i S-ka Świat dysku


Pierwszy tom dostępny w cenie 8,99 zł. 


Ja skusiłam się na Straż! Straż! i na Claudię z Buntownikiem




czwartek, 20 sierpnia 2015

Amy


Ćpunka, pijaczka, bulimiczka, ale też wielka artystka, niesamowity talent, urodzona jazzmanka – takie określenia często pojawiały się w mediach i dotyczyły Amy Winehouse. Od pewnego czasu w kinach można oglądać film dokumentalny przedstawiający życie tej nieżyjącej artystki, która dołączyła do owianego złą sławą Klubu 27

Film przedstawia prywatne nagrania z jej życia od momentu, gdy całkiem niewinnie zaczynała swoją karierę wokalną. Szczupła, niepozorna dziewczyna, śpiewająca jazz nie miała początkowo zbyt wielu słuchaczy. Jednak już wtedy zmagała się z problemami: traumą po rozwodzie rodziców i bulimią. Na jej nieszczęście natrafiła na Blake’a Fielder –Civila, który stał się jej wielką miłością, ale przyczynił się też do zgubnego nałogu. Pierwsze ich rozstanie bardzo wpłynęło na kompozytorkę, a swoje przeżycia dziewczyna opisała w piosenkach pochodzących z płyty Back to black, która przyniosła jej międzynarodową sławę. W międzyczasie Amy i Blake zeszli się, a później wzięli ślub. Wtedy to wokalistka wpadła w szpony nałogu, który powoli wyniszczał jej organizm. 

Dokument Amy nie tyle pokazuje drogę do sławy tej wspaniałej kompozytorki, mimo że jest to jeden z wielu wątków. Ukazuje on słabość i nieporadność Amy, którą próbowała zabijać narkotykami i alkoholem. Ukazuje dziewczynę zagubioną i przytłoczoną naglą sławą, błyskami uciążliwych fleszy (które przeszkadzają nawet widzowi, więc nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to jest być non stop w centrum ich uwagi). Dziewczynę, która praktycznie znikąd nie miała wsparcia i wiodła życie, w którym momenty jej zagubienia przeważały nad tymi, które stanowiły promyk nadziei ( jak nagranie wspólnej piosenki z jej idolem Tonym Benettem).

Moją uwagę zwrócił głównie brak wsparcia dla Amy ze strony jej rodziny i przyjaciół. Mimo że momentami przyjaciółki chciały interweniować, zawsze szalę przechylał ojciec wokalistki, który w filmie ukazany został jako osoba, której zależy tylko i wyłącznie na pieniądzach. Osoba, która nawet w publikowaniu informacji o nałogu swojej córki próbowała dostrzec korzyści, która potrafiła ściągnąć ekipę telewizyjną do miejsca, gdzie dziewczyna próbowała dojść do siebie bez błysków fleszy. Praktycznie ani słowa nie ma o jej matce. Kobieta jest całkowicie bierna, tak jakby córka w ogóle jej nie interesowała. Przerażają jej słowa: „zbagatelizowałam problem, gdy Amy powiedziała, że ma fantastyczną dietę. Może jeść wszystko, a później to zwymiotować. Mąż też to zbagatelizował. A przecież tak objawia się poważna choroba – bulimia”. Fakt, że matka Amy wychowywała ją i jej rodzeństwo praktycznie samotnie, bo ojciec właściwie od początku życia dziewczyny miał romans z inną kobietą. Nie wiem, czy to ją w jakikolwiek sposób tłumaczy. Nie dziwi więc, że rodzina nie chciała wypuszczenia tego dokumentu na rynek.

Amy skłania do refleksji. Czy rzeczywiście traumy z dzieciństwa ciągną się za nami przez całe życie? Możliwe, że historia wokalistki potoczyłaby się inaczej, gdyby nie spotkała Blake’a, miała większe wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół, nie spotkałby jej aż taki sukces. Każdy przecież jest kowalem swojego własnego losu. Niemniej jednak, jej utwory zapisały się już w kanonach muzyki jazzowej, soulowej i r&b, a ona dzięki swojemu wspaniałemu głosowi i kompozycjom pozostanie muzycznie nieśmiertelna. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Lemoniada


Miało być chłodniej, ale jakoś niespecjalnie się to odczuwa. Jednym ze sprawdzonych przez mnie sposobów na chociaż chwilowe orzeźwienie jest lemoniada.  Pyszna, lekko gęsta, o smaku arbuzowo – melonowym. Z powodzeniem może zastąpić podwieczorek. Przy robieniu mojej inspirowałam się przepisem Zosi Cudny z bloga www.makecookingeasier.pl

Składniki (na ok. 1,5 litra płynu):
- 1 mały arbuz albo połowa dużego;
- pół melona;
- 1 duża cytryna;


Melona i arbuza pozbawiamy pestek. Kroimy w kawałki i umieszczamy w wysokim naczyniu. Następnie wyciskamy sok z cytryny (przez palce, żeby nie wpadły nam pestki do naczynia). Całość miksujemy blenderem bądź innym urządzeniem posiadającym właściwości blendera. Można dorzucić też kostki lodu, ale przestrzegam żeby sprawdzić, czy Wasze urządzenia dadzą radę z pocięciem ich w kawałeczki (moje nie dało). Całość zmiksowanych owoców przelewamy do butelki i chłodzimy około 2-3 godzin. Po tym czasie, jeśli lubimy i możemy pić bardzo chłodne napoje, do szklaneczki wrzucamy kostki lodu i zalewamy pyszną lemoniadą.

Smacznego i chłodnego :)

czwartek, 13 sierpnia 2015

Na wycieczce w Paryżu - Ewa Grocholska "Paryska podróż"

Agnieszka, główna bohaterka powieści, zupełnie nieoczekiwanie zostaje narzeczoną, a chwilę później żoną. Mama i teściowa cieszą się niewymiernie, że dzieci w końcu nie mieszkają na tzw. kocią łapę, a zawarły związek małżeński. To właśnie wydarzenie, jak zresztą zwykło być, popycha bohaterów do pojechania w podróż poślubną. Nie jest to jednak typowa podróż poślubna, bo parze młodej towarzyszą bracia Agnieszki i żona jednego z nich. 

Ekipa czuje wolność już po przekroczeniu Enerdowskiej granicy (cała akcja powieści toczy się bowiem w latach 80-tych), tam zakupuje siermiężny zapas browaru (no bo przecież w Paryżu dużo drożej, a jak to bez piwa w dalszą podróż ruszyć) i rusza do samej stolicy zepsutego, zachodniego kraju, jakim jest Francja. Tam zaczyna się wielka przygoda bohaterów, którzy bez ustanku zakochują się w mieście, w którym przebywają. Sama Agnieszka zostaje przewodnikiem w trakcie swej podróży poślubnej. Jednak zamiast tęsknie wzdychać do chwil spędzonym sam na sam ze swym przecież dopiero co poślubionym małżonkiem, wzdycha do wspomnień sprzed lat, które nieustannie nasuwają jej myśli o dawnych paryskich przygodach. Jak widać cała historia nietuzinkowo się zaczyna, muszę przyznać, że później jest tylko lepiej i nietuzinkowo przebiega. 

Opisywany w powieści Paryż jest piękny i urokliwy, a może byłby piękny i urokliwy gdyby nie ... główna bohaterka. W sumie to nie wiem czemu, ale ta dziewczyna tak działała mi na nerwy, że jej zachowanie przysłaniało mi wspaniałość przepięknego miasta. Mogłabym godzinami wymieniać jej wady: nieodpowiedzialna, egoistyczna, zapatrzona w siebie... tylko po co? Możliwe, że to moje subiektywne podejście, bo nie lubię osób, które bez przemyślenia podejmują najważniejsze decyzje w życiu. Nie lubię też, jak ludzie żyją przeszłością i dawnymi wydarzeniami, zamiast skupiać się na tym co mają tu i teraz. A Agnieszka posiadła właśnie wszystkie te cechy charakteru. 

Należy się jednak skupić także na pozytywach całej historii. Tu muszę oddać sprawiedliwość Grocholskiej. Powieść jest ciekawa, co chwilę bohaterom przydarzają się nowe, zaskakujące sytuacje. Nie miałam okazji czytać poprzednich części cyklu, ale muszę przyznać, że wcześniejsze wydarzenia zostały opisane tak dokładnie, że i bez czytania miałam dość dobre pojęcie o fabule pierwszej i drugiej części.

Podsumowując, Paryska podróż to ciekawa powieść, która pozwala czytelnikowi poznać choć skrawek wspaniałego, wielokulturowego miejsca jakim jest Paryż. Dodatkowo dostajemy porcję przygód i romansu, a to moim zdaniem wystarczy w lekkiej i przyjemnej powieści, czytanej dla relaksu. 


Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


wtorek, 11 sierpnia 2015

Czarownica jest w każdej z nas - Maite Carranza - cykl "Wojna czarownic"


Anaid to brzydka, nieatrakcyjna dziewczynka, która nie ma przyjaciół. Na domiar złego najpierw umiera jej babcia, a później w niewyjaśnionych okolicznościach znika jej matka.  Dziewczynka pozostaje pod opieką ciotek, gdy zaczyna dostrzegać zmiany wokół siebie, a te zachodzą w dość nieoczekiwany sposób. Ostatecznie ciotki wyjawiają jej prawdę i Anaid dowiaduje się, że przynależy do rodu czarownic Omar, które od wieków są gnębione przez okrutne i żądne władzy czarownice Odish. Dziewczynę czeka jeszcze jeden cios, ciotki wyjawiają jej bowiem, że jej matka Selene jest wybranką, która według pradawnych przepowiedni ma zakończyć wojnę czarownic. Na domiar złego wychodzi na jaw, że uciekła i spędza czas w towarzystwie Odish. Załamaną dziewczynkę czeka jeszcze wiele przygód, a tuż za rogiem czai się tajemnicza nieznajoma.

Cykl Carranzy to typowa młodzieżówka. Seria składa się z trzech tomów: Klan Wilczycy, Lodowa pustynia i Przekleństwo Odi. Mamy tu nieatrakcyjne, brzydkie kaczątko, pierwsze miłości, nastolatki, a także porywcze uczucia. Razem z Anaid i innymi bohaterami podróżujemy w poszukiwaniu przygód, a te podróże potrafią czasami zaprowadzić w zupełnie zaskakujące miejsca.

Wydawałoby się, że cykl ten niczym się nie wyróżnia i przypomina wiele już napisanych. Jednak jest w nim coś oryginalnego, co mnie ujęło. Mianowicie są to legendy i mity, które przewijają się praktycznie w każdym rozdziale. Zarówno znane (skandynawskie, słowiańskie), jak i te wymyślone przez autorkę (legenda o rozpoczęciu wojny czarownic). Opowieści te sprawiają, że Wojna Czarownic okazuje się cyklem wyróżniającym się na tle innych, z nutką magii i tajemnicy w tle.


Seria ta jest jedną z ciekawszych młodzieżówek na jakie dane mi było natrafić. Autorka bardzo ciekawie przedstawiła świat czarownic, popierając swoje wywody legendami i mitami. Dzięki nim miałam okazję poznać wierzenia innych kultur, a także natrafić na intrygujące wątki historyczne. Mimo że niekoniecznie powala na kolana, to myślę że w mojej pamięci pozostanie na długo.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Kuchnia księdza Mateusza


W moje ręce wpadła ostatnio książka kucharska Przysmaki ojca Mateusza. Domowa kuchnia Natalii. Z okładki spogląda uśmiechnięta Kinga Preis odgrywająca w serialu rolę gospodyni tytułowego księdza. Natomiast zaglądając już do środka, oprócz oczywiście przepisów i pięknych zdjęć, mamy możliwość poczytania wywodów serialowej Natalii. Każdy z przepisów okraszony jest anegdotką z nim związaną, oczywiście większość z historii powiązania jest z plebanią. Oprócz potraw typowych dla regionu Sandomierza przysmakami ojca Mateusza okazują się być chociażby toskański makaron pici, sałatka ziemniaczana czy zupa ogórkowa. 

Plus za wiele przepisów na dania kuchni regionalnej i za to, że nie trzeba zwiedzić miliarda sklepów, żeby zakupić wszystkie potrzebne do wybranego przez siebie przepisu składniki. Minus za, moim zdaniem, naciągane anegdotki, które tak naprawdę zostały spisane przez trzech autorów, z tego co zdążyłam się rozeznać scenarzystów serialu. Niestety właśnie przez to miałam wrażenie, że książka ta zrobiona została "na siłę", po to żeby przyciągnąć fanów serialu (chociaż ja w sumie fanką nie jestem, więc chyba powinnam się zastanawiać jakim cudem różne książki wpadają w moje ręce) i ich pieniądze. Niektóre z przepisów są wydumane i z ciekawością, a także oryginalnością nie mają nic wspólnego. 

Nie byłabym jednak sprawiedliwa twierdząc, że to bardzo zła książka kucharska, ponieważ parę pozycji mnie zainteresowało i postaram się je wykorzystać w najbliższym czasie. 

piątek, 7 sierpnia 2015

Kruchy tort bezowy przystrojony morelami


Krucha, rozpływająca się w ustach beza przystrojona słodkimi morelami.

Składniki:
- 4 białka;
- 1 szklanka drobnego cukru;
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej;
- 1 łyżeczka soku z cytryny;
- 1 opakowanie śmietany Śnieżka;
- 1 szklanka mleka;
- 2 morele;

Białka oddzielamy dokładnie od żółtek. Następnie ubijamy białka (ja używałam najzwyklejszego miksera) stopniowo dodając do nich cukier. Kiedy będą już ubite na sztywno dodajemy 1 łyżeczkę mąki ziemniaczanej i 1 łyżeczkę soku z cytryny.

W trakcie ubijania białek nagrzewany piekarnik do 150oC (u mnie bez termoobiegu). Na płaskich blachach, tych które zazwyczaj stanowią wyposażenie piekarnika, należy rozłożyć papier do pieczenia i odrysować koła od talerza deserowego.
Na narysowane koła nakładamy ubite białka i suszymy w piekarniku przez 1 godz. 30 min do 2 godz. (należy sprawdzać czy beza rzeczywiście jest ususzona).



Przyznaję się bez bicia, że jako masy użyłam bitej śmietany Śnieżki. Ubiłam ją wraz z mlekiem, gdy wyjęłam już bezę z piekarnika i czekałam aż przestygnie.

Chłodną bezę odrywamy delikatnie od papieru do pieczenia (można podważyć nożem).  Smarujemy bitą śmietaną pomiędzy blatami bezowymi. Zostawiamy dwie łyżki śmietany, którą dekorujemy wierzch. Na wierzchnią śmietanę kładziemy obrane ze skórki, pozbawione pestek i pokrojone w ćwiartki morele.


Smacznego!

A na koniec wrzucam jeszcze zdjęcie mojego "tortowego pomocnika", który nieustannie kręcił się pod moimi nogami domagając się, bym poświęcała mu więcej uwagi. Zapewne myślał, że będzie to tort z mięsa ;)



wtorek, 4 sierpnia 2015

Rebecca Johns „Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory”

O Elżbiecie Batory napisano wiele i do tego pisano o niej raczej niepochlebnie. Co więcej, motyw jej wampiryzmu przejawiał się literaturze bardzo często. Czytając właśnie jedną z takich powieści, poczułam nagłe zainteresowanie historią tej kobiety, dlatego kiedy na półce z nowościami w bibliotece zauważyłam książkę Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory postanowiłam niezwłocznie po nią sięgnąć.

Powieść ta, bazując na historycznych wydarzeniach, opowiada historię siostrzenicy Stefana Batorego - od jej wczesnego dzieciństwa po tragiczną śmierć. Przywołane są słynne sytuacje, które mogły wpłynąć na późniejsze zachowania hrabiny, np. ta gdy jej ojciec zaszył człowieka w brzuchu konia, czy też jej małżeństwo z niezwykle okrutnym człowiekiem, jakim był Nádasdy.

Muszę jednak ostrzec, że jeśli ktoś sięga po tę książkę, bo oczekuje niesamowitych historii o wampiryzmie hrabiny, seryjnych morderstwach czy  jej niecnych czynach niestety się zawiedzie. Zamiast obrazu kobiety pozbawionej jakiejkolwiek moralności, przeczytałam o kobiecie, która się zagubiła i postradała zmysły. Otrzymałam opis kobiety chorej psychicznie, kobiety która uważała, że wszyscy wokół sprzysięgli się wobec niej; kobiety, która absolutnie nie czuła się winna i traktowała przemoc jak coś normalnego.

Jedynym z pozytywnych uczuć Elżbiety, jakie zostały przedstawione w powieści (narracja cały czas toczy się z punktu widzenia hrabiny) była jej miłość do męża i dzieci, w szczególności syna. To do niego kobieta pisze uwięziona na wieży.

Rebecca Johns pozostawia czytelnikowi wolność interpretacji. Znając historyczne tło może wybierać pomiędzy wersją znaną praktycznie każdemu, kto kiedykolwiek próbował zgłębić temat i pomiędzy wersją przedstawioną w powieści.

Podsumowując, muszę stwierdzić, że książka mnie lekko rozczarowała, ale tylko ze względu na moje oczekiwania przed rozpoczęciem lektury. Przyznaję, że liczyłam na opowieści o wampiryzmie i seryjnych mordach. Z drugiej strony wokół historii hrabiny Batory narosły przez lata tak wielkie kontrowersje, że ciężko było ich w powieści nie przywołać. A ja zostawiam czytelnikom tego posta i czytelnikom powieści Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory wybór pomiędzy wizją Elżbiety – wampira, a Elżbiety – ofiary Habsburgów i swojego kuzyna Thurzo[1], palatyna Węgier.

Tytuł oryginału: The Countess
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Pascal





[1] Thurzo – kuzyn hrabiny, pojmał Elżbietę.


niedziela, 2 sierpnia 2015

Planowany stosik - sierpień 2015

Nawet nie zauważyłam jak szybko minął lipiec, a tu już sierpień roztacza swoje uroki. Tym razem zaplanowałam przeczytać cztery książki, zobaczymy co z tego wyjdzie.


Od góry:


Co tu dużo mówić, po prostu ujął mnie ten jakże zabawny tytuł, więc nie mogłam po tę książkę nie sięgnąć.

Światowy bestseller i bardzo popularny film. Musze sprawdzić na swojej skórze, czy rzeczywiście ta powieść jest tak fantastyczna jak o niej piszą.



Szczerze powiedziawszy nie przepadam za takimi powieściami i tę wypożyczyłam dla mojego taty. Jednak kiedy stwierdził, że bardzo mu się podobała i żebym załatwiła mu jeszcze kilka tego autora, postanowiłam po nią sięgnąć i ja. Może przekonam się do przygodówek?


Nieodłącznym elementem sierpnia jest wspomnienie Powstania Warszawskiego, zatem i ja postanowiłam powspominać z bohaterkami książki Anny Herbich.