Powiadają, że rodziny się nie wybiera. Twylla też nie wybrała swojej matki – Zjadaczki Grzechów, a tym bardziej roli jaką miała po niej przejąć. Gdy u drzwi chaty zjawiła się królowa, dziewczyna nie posiadała się ze szczęścia. Naiwnie myślała, że dane jej będzie wspaniałe, opiewające w bogactwo życie księżniczki, z radością opuściła rodzinny dom, by wieść, jak jej się wtedy wydawało, bajkowy żywot.
W najśmielszych snach Twylla nie przypuszczała, że zostanie Daunen Wcieloną, śmiercionośną bronią w rękach królowej, osobą, która zabija zdrajców królestwa Lormere samym dotykiem. Nie przypuszczała, że podziwiana przez nią władczyni jest szalona, mściwa i żądna mordu, że w konsekwencji stanie się ona osobą, której nienawidzi z całego serca. Nie przypuszczała, że tak bardzo będzie tęsknić za ludzkim dotykiem, gestem, czułością, szczególnie wtedy, gdy w końcu spotka osobę, którą obdarzy uczuciem.
Powieści Melindy Salisbury bliżej do obyczajówki niż fantastyki, ponieważ, w mym mniemaniu, stanowi ona idealny obraz ludzkiej psychiki. Mając Twyllę za narratora opowieści, przeżywamy razem z nią wzloty i upadki, możemy dogłębnie poznać jej postępowanie. Przyznać trzeba, że podczas lektury znacznie zmieniają się odczucia wobec głównej bohaterki. Z początkowego współczucia, przemieniają się one w niechęć, gdyż na jaw wychodzi jej egoizm i tchórzostwo.
Córka Zjadaczki Grzechów jest przede wszystkim studium samotności. Ukazuje jak zachowuje się człowiek pozbawiony dotyku i kontaktu, człowiek napiętnowany publicznie, którego boją się inni. Jednocześnie historia Twylli wskazuje, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a to, w jakim się znaleźliśmy aktualnie położeniu jest wynikiem wcześniej dokonanych wyborów i popełnionych grzechów , głównie pychy, egozimu i tchórzostwa. To właśnie grzechy odgrywają w powieści znaczną rolę i przewijają się przez cały tekst zarówno w wydarzeniach doczesnych, jak też w retrospekcjach z wcześniejszego życia głównej bohaterki.
Kolejnym ważnym aspektem Córki Zjadaczki Grzechów jest religijność. Następujące po sobie okoliczności opisane w książce, wyraźnie wskazują na problem zachwiania wiary, a autorka poprzez zachowanie bohaterów toczy polemikę, czy ta rzeczywiście ma sens, czy też jest zwykłą bujdą nie mającą wpływu zarówno na życie doczesne, jak i pośmiertne.
Dodatkowo ujęło mnie nawiązanie do znanej skądinąd baśni o Szcurołapie. Tutaj została rozwinięta i dodano jej dramatyczne zakończenie, które w znaczny sposób wpłynęło na zakończenie powieści, co bardzo mnie zaskoczyło.
W Córce Zjadaczki Grzechów nie zabrakło także epizodu miłosnego. Występuje tu motyw trójkąta miłosnego: mamy dwóch chłopców i dziewczynę (wszyscy są piękni, jakżeby inaczej). Jednakże początkowo schematyczne rozwiązanie, przybiera jednak obrót, którego w żaden sposób nie można się spodziewać.
Powieść Melindy Salisbury to sprawnie napisana obyczajówka osadzona w realiach fantastycznych. W moim mniemaniu jest to bardzo dobry debiut, będący jednocześnie pierwszym tomem trylogii. Z miłą chęcią sięgnę po następne części cyklu.
Tytuł: Córka Zjadaczki Grzechów
Autor: Melinda Salisbury
Tytuł oryginału: The Sin Eater's Daughter
Tłumaczenie: Michał Kubiak
Data wydania (Pl): 3 czerwca 2015
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Recenzja napisana dla portalu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)