P.C.Cast i Kristin Cast stanowiły dla
mnie ciekawostkę. Dużo słyszałam o ich książkach, dużo o nich
czytałam, ale jakoś nigdy nie wpadły mi w ręce. W bibliotece
przyuważyłam Bursztynowy dym napisany przez Kristin Cast, już
bez udziału jej mamy. Jakie są moje wrażenia? Niestety marne.
Książka ani trochę nie przypadła mi do gustu, więc przygotowałam
krótkie zestawienie pt. Dlaczego nie warto czytać Bursztynowego
dymu?
1. Po pierwsze to kolejna, płytka
opowiastka dla młodzieży. On: tępy osiłek, ona: piękna, cycata
bogini. Nic więcej, nic mniej. Oczywiście czują wobec siebie
dziwne, magnetyczne przyciąganie i nawet się nie znając wiedzą,
że są sobie przeznaczeni.
2. Książka bazuje na micie o
uciekających z Hadesu nieczystych duszach. Wydawałoby się to dość
ciekawe, gdyby nie iście Disnejowski schemat: tępy osiłek wyrusza
na polowanie narażając swoje życie, a i tak już od pierwszej
kartki wiadomo, że wszystko skończy się happy endem.
3. Cycki. Wszechobecne wszędzie. W
rozmowach, opisach, myślach bohaterek. No i związany z nimi seks.
Wychodzi na to, że amerykańskie studentki już o niczym innym nie
myślą, a ten staje się esencją ich życia, powodując mokre sny.
4. Książka jest po prostu
przewidywalna. Oryginalność tej opowieści waha się na poziomie
0,00%. Czytając ją miałam wrażenie, że CSI przeniesiono na karty
książki, przemieniono w młodzieżówkę i odarto ze wszystkich
intrygujących szczegółów, okraszając je szalenie schematycznym
romansem.
Jednym słowem nie polecam i nie mam
zamiaru poznawać dalszych losów bohaterów powieści. O zgrozo,
nowy cykl ma liczyć wiele tomów.
Tytuł:Bursztynowy dym
Autor: Kristin Cast
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
Liczba stron: 239
Data wydania: 21 października 2015
Wydawnictwo: Książnica
Wyzwania:
Bardzo dawno temu przeczytałam książkę autorstwa obu pań Cast, była ona pierwszym tomem serii, która miała skończyć się na trzech częściach. Wyszło ich chyba z 12 :D Oczywiście mocno bazowały na schemacie przez Ciebie opisanym - przewidywalność, nuda, seks i erotyka. Nic więcej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przykre, że sek i erotyką sprzedają się tak dobrze, nie niosąc ze sobą żadnej treści.
UsuńMasz dar - nie przeczytam na pewno :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Uśmiałam się, chociaż to dziwne, bo cycki jak cycki - wiadomo :D
No to bardzo mnie cieszy, że kogoś rozweseliłam :)
UsuńJa tę autorkę sobie odpuściłam po pierwszym spotkaniu z nią. Po prostu nie przypadła mi do gustu i wolę już sobie darować :/
OdpowiedzUsuńI ja też już się z nią pożegnałam.
UsuńZdruzgotała mnie ta opinia. Ksiązkę i tak omijałam od jakiegoś czasu zupełnie nie rozumiejąc swoich emocji w tej kwestii. Teraz jestem jednak pewna, za stara ze mnie baba na takie młodzieżówki ;)
OdpowiedzUsuńPo książkę zdecydowanie nie sięgnę, nie jest w moim guście, za dużo na świecie schematycznych młodzieżówek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
W pewnym momencie musiałam zakończyć swoją przygodę z Domem Nocy, bo zaczęło robić się dość dennie i nudno, a po tę książkę nawet nie mam zamiaru sięgać. Tak się zastanawiam nad tymi cyckami - zrozumiałabym, gdyby to studenci o nich rozmyślali, ale dziewczyny? Hmm, dziwne...
OdpowiedzUsuńNo właśnie wszędzie są wtrącenia o tym i baby cały czas o tym gadają. Nawet matka z córką. Ja się skutecznie wyleczyłam z twórczości tej pani.
Usuń