wtorek, 7 kwietnia 2020

Powrót do Gileadu - "Testamenty" Margaret Atwood

Margaret Atwood kazała czekać na powrót do Gileadu ponad trzydzieści lat. Autorka była nieustannie proszona o opowiedzenie dalszej części wykreowanej przez siebie tragicznej historii i ciągle odmawiała. Jednak, jak sama twierdzi, postanowiła wrócić do stworzonego przez siebie literackiego świata, ponieważ uważa, że świat zamiast oddalać się od stworzonego przez nią fikcyjnego państwa, niebezpiecznie się do niego przybliża. Ten powieściowy powrót został okrzyknięty jednym z największych wydarzeń minionego roku, a Atwood otrzymała Bookera.

Akcja Testamentów rozgrywa się piętnaście lat po wydarzeniach opisanych w Opowieści Podręcznej. Tym razem swoje historie opowiadają trzy różne osoby: mieszkające w Gileadzie Agnes i ciotka Lidia oraz przebywająca w Kanadzie Daisy. Z perspektywy każdej z nich możemy obserwować okrucieństwo państwa funkcjonującego według wyrwanego z kontekstu cytatu biblijnego. Bohaterki skupiają się także na wyjaśnieniu przyczynowości zdarzeń, jako czytelnicy mamy okazję poznać genezę powstania tego kraju przemocy, czyli informacji jakich zabrakło w Opowieści Podręcznej

Nie da się ukryć, że świat z zapartym tchem czekał na Testamenty dzięki wielkiej popularności jaką zdobył serial wyprodukowany przez HBO na podstawie poprzedniej powieści autorki. Moim zdaniem książka ta ma być też swoistym rozliczeniem autorki z historiami bohaterów przedstawionymi właśnie w tej filmowej wersji. Zupełnie mnie nie dziwi, że Atwood na tapet wzięła ciotkę Lidię, bo jej przeszłość ukazana w filmie była, delikatnie mówiąc, kuriozalna. 

Autorka w dalszym ciągu przeraża swoją wizją, wywołuje ciarki opisując działanie patriarchalnego państwa, w którym kobiety stanowią jedynie marne tło dla mężczyzn. Szczególnie widać to w rozdziałach dotyczących Agnes. Dziewczyna opowiada w jaki sposób szkolone są już małe dziewczynki, że wpajane jest im posłuszeństwo i podległość wobec mężczyzn. Dziewczyna wręcz się ich boi, uważa za rozpustne zwierzęta, ale kiełkuje w niej przekonanie, że to ona zawiniła, jeśli jakiś dopuściłby się wobec niej lubieżnych czynów. Dodatkowo przeraża wiedza przekazywana w szkole. Dziewczęta są uczone prac domowych, sprzątania, haftowania, ciotki wmawiają im, że mają mniejsze mózgi niż mężczyźni, dlatego nie są zdolne pojąć wszystkiego. 

Margaret Atwood powróciła w wielkiej formie. Poetyckim językiem opisała okrucieństwo państwa, w którym rządzi nadmierna dewocja. Po raz kolejny stworzyła opowieść o świecie pełnym zakłamania, gdzie skrywane są prawdziwe pragnienia, a ludzi przymusza się do pełnienia narzuconych im ról. To powieść wypełniona bólem i cierpieniem, niezwykle ważna, skłaniająca do przemyśleń i pozostająca na długo, o ile nie zawsze, w głowie. 


Tytuł: Testamenty
Tytuł oryginału: The Testaments
Autor: Margaret Atwood
Tłumaczenie: Paweł Lipszyc
Data wydania (Pl): 26 lutego 2020
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Wielka Litera


Recenzja napisana dla portalu bookhunter.pl






Tę oraz inne powieści znajdziecie w księgarni internetowej gandalf.com.pl



5 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale na pewno przeczytam obie, ponieważ jestem bardzo ciekawa opisanych wydarzeń. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam pierwszej części ale na pewno warto po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o niej ale zacznę od pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę najpierw nadrobić poprzednią część, ale i tak wiem, że w końcu przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowieść podręcznej jeszcze przede mną. Wiem wiem, pewnie już prawie wszyscy to przeczytali. Ale wiesz, pomyślałam że chyba nadszedł na nią czas. Na pierwszą i drugą część rzecz jasna. Mam nadzieję, że są na legimi. I tak sobie myślę, że wojujący we mnie wewnętrzny feminizm będzie miał pole do popisu a lektura okaże się nieźle emocjonująca...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawiony po sobie ślad. Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją :)